Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 41

Skłamałabym, gdybym powiedziała, że rozmowa z managerem mnie nie ucieszyła. Wierzyłam mu i wiedziałam, że zrobi wszystko, by pozbyć się Krystiana. Miałam tylko nadzieję, że mu się to uda. Ciarki przechodziły mnie na samo wspomnienie jego głosu, jego słów. Był obrzydliwy. Po prostu obrzydliwy. 

Klaudia niestety nie była tak zadowolona jak ja. Wściekła się na mnie i to mnie obarczała winą za całe zajście. Napisałam jej więc krótko

Lili: To nie ja się do niego przystawiałam, to on nie umie utrzymać rąk przy sobie.

Potem się już zamknęła. Całe szczęście, bo nie miałam siły się z nią męczyć. Teraz musiałam się skupić na Janku. Chłopak był zdewastowany. 

Westchnęłam głęboko i położyłam się na łóżku. Odpaliłam Comedy Central w TV, jednak kompletnie nie skupiałam się na tym, co akurat leciało. Czułam się wykończona. 

Pierwszy raz poczułam na własnej skórze sławę Janka. I to w bardzo negatywnym sensie. Wszystkie magazyny plotkarskie o nim pisały. Blondyn zyskał ogromną popularność, trafił na języki wszystkich, ale jednocześnie stracił tysiące obserwujących. Jego wizerunek charakteryzował się spokojem oraz swoją uroczą osobą. Za takiego był uważany wśród swoich fanek. Za niegrzecznego, ale i słodkiego chłopca. Chłopca, który potrafi przeklinać, lecz pisze romantyczne piosenki. A nie za chłopaka, który bił kogoś pięściami pod Capitolem. Tracił fanów, źle o nim pisano, a mi serce się krajało, gdy to czytałam. Przecież Jaś mnie bronił przed tym cholernym debilem. Co by się stało, gdyby się wtedy nie pojawił? 

Łzy niekontrolowanie napłynęły mi do oczu. Ktoś z mojej pracy, może sam Krystian, może Klaudia, zgłosił się do mediów. Podali moje imię i nazwisko. Nie byłam już anonimowa. Byłam znana jako dziewczyna Janka, a ludzie dowolnie komentowali moje zdjęcia na Instagramie, wysyłali wiadomości. Pisali do mnie dziennikarze, a niektórzy nawet dzwonili. Skąd mieli mój numer telefonu? Myślami cofnęłam się kilka miesięcy. Robiłam ogromne wyrzuty Jankowi, że nie chciał pokazywać się ze mną na mieście. Teraz go rozumiałam. 

Do tego dochodzili jeszcze PRowcy Janka, Szyman, Dubrawska, wszyscy dookoła. Janek nadszarpnął swój wizerunek, który teraz trzeba było jakoś wyprostować. No właśnie. Jakoś. 

To był istny koszmar, chaos, dramat, masakra, lekka kraksa, jakby to powiedział Bedoes. Nie wiedziałam, co robić, Janek też nie. Nawet Solarowi i Białasowi zabrakło słów. 

Niechętnie podniosłam się z łóżka i ruszyłam do kuchni. Z lodówki wyciągnęłam czystą wódkę. Wlałam do szklanki, a następnie dolałam coli zero. Wypiłam jednym haustem. 

Moje poczynania przerwał dzwonek do drzwi, a ja zadrżałam mimowolnie. Jaś był  studiu z chłopakami, miał też umówione spotkanie z Dubrawską, a ja byłam sama. Już nie czułam się tutaj bezpiecznie. Co, jeśli jakiś dziennikarz tutaj się wdarł? 

Ale to był tylko Solar. Wpuściłam go, a ten od razu mnie uścisnął mocno. 

- Jak się trzymasz? - spytał, po czym, nie czekając na moją odpowiedź, dodał - chyba całkiem nieźle, skoro czuję mój ulubiony zapach alkoholowy. Młody w studiu?

Przytaknęłam cicho, po czym zamknęłam drzwi na obydwa zamki. Skierowaliśmy się do jadalni, a mężczyzna rozsiadł się wygodnie na krześle przy wyspie kuchennej. 

- Chcesz trochę? - zapytałam, nalewając sobie alkoholu. 

Pokręcił przecząco głową. 

- Jadę po Julka potem. Mamy ze sobą spędzić cały tydzień, podczas gdy Magda będzie pracować. 

Blondyn nie musiał mówić nic więcej, od razu wiedziałam, że chodziło o sprawę mojego Jasia. 

- Nie rozumiem, czemu on z nią nadal współpracuje - westchnęłam. 

- Bo jest dobra. 

Zapadła cisza, czułam na sobie baczne spojrzenie przyjaciela. Przechyliłam delikatnie szklaneczkę, a procenty jakby same wlały się do mojego przełyku. Oparłam czoło o dłoń, palcami przesunęłam po krzaczastych brwiach. Powinnam była już dawno coś z nimi zrobić. 

- To wszystko jest tak popierdolone - mruknęłam łamiącym się tonem. 

Karol złapał mnie za dłoń. 

- Lili, wiesz przecież, że to nie jest twoja wina. Świetnie rozumiem Janka, ale ewidentnie go poniosło. Nie musiał tak napierdalać tego typa.

- Mnie też to zdziwiło - przyznałam - to zupełnie do niego niepodobne. Ostatnio jest jakiś inny.

Solar zacisnął usta w wąską linię, odwrócił spojrzenie. Nalałam sobie więcej wódki, choć już zaczynałam efekty szybkiego picia. Karol odchrząknął, a następnie spojrzał na mnie znacząco. 

- Przyszedłem do ciebie z konkretnym zamiarem - oznajmił.

Uniosłam wysoko brwi.  Blondyn podniósł się, a ze swojej torby wyciągnął różową teczkę. W ciszy wyjął plik kartek, które znajdowały się w środku. W torbie znalazł też długopis. Przesunął dokumenty w moją stronę, a ja poczułam się, jakbym grała w jakimś filmie sensacyjnym.

- Co to jest? Jakaś umowa kredytu? - rzuciłam mimochodem i uśmiechnęłam się ze swojego słabego żartu. 

- Myślałem o tym już od dawna, Lili. Wiem, że kochasz swoją pracę, ale wynikają z niej problemy. Jak sama widzisz. Dlatego też proponuję ci pracę, Lili. Pracę w SBM. Asystentka do spraw marketingu i social mediów. 

Otworzyłam szerzej oczy ze zdziwienia. Kompletnie mnie zamurowało i przez chwilę myślałam, że się przesłyszałam. Chłopak świdrował mnie spojrzeniem, czekał na moją reakcję, podczas gdy w mojej głowie właśnie się rozpętała istna burza z piorunami i tornadem. 

Odkręciłam butelkę alkoholu i nawet nie fatygowałam się szklanką. Miałam zmienić pracę? Wcale nie była to taka zła wizja. Z Solarem już teraz świetnie mi się współpracowało, zwłaszcza że słuchał wszystkich moich pomysłów. Sprawiał, że naprawdę się cieszyłam, widziałam efekty swojej pracy. Ale jednocześnie chciałam być niezależna, mieć swoją pracę, a nie budować swoją karierę poprzez znajomości i relacje. I łóżko. A takie miałam wrażenie. Karol chciał mnie tylko dlatego, że byłam dziewczynką Janka. Gdybym złożyła normalne CV, w życiu by mnie nie przyjęli do swojej firmy. Ale Krystian, Klaudia i ta cała otoczka. Wiedziałam, co mnie czeka po powrocie do biura. I przerażało mnie to już teraz. Strach mnie paraliżował, a na samą myśl o mojej firmie chciało mi się płakać. Wszyscy zapewne już mnie tam nienawidzili. 

- Chcę, żebyś zaczęła od razu. Robimy Hotel Maffija, totalnie na spontanie, zbieram chłopaków, a Piotrek już szuka nam lokalizacji. Ktoś musi to wszystko wypromować, nagrać, ogarnąć. I dobrze działasz na Janka, a nie ukrywam, że by mi się przydał jego talent. 

Zerknęłam na przygotowaną wcześniej umowę. Były tam już wszystkie moje dane, zapewne Janek został wcześniej wtajemniczony w cały ten plan. Zobaczyłam też pensję, pięciocyfrową kwotą. Trzy razy większą od mojej dotychczasowej. Mogłam żyć na naprawdę wysokim poziomie. 

Wybuchnęłam płaczem, sama do końca nie wiedziałam dlaczego. Czy to wszystko ze mnie wyszło, czy to była kwestia alkoholu? Albo połączenie wszystkiego. 

Solar od razu się podniósł i podszedł do mnie. Objął mnie ramionami mocno, a ja wtuliłam się w jego bluzę. Pachniała męsko. Zmoczyłam ją swoimi łzami. Pociągnęłam nosem. Karol oparł swój podbródek o moją głowę, zaczął nami kołysać uspokajająco. A ja rozryczałam się jeszcze bardziej. Na szczęście nie miałam na sobie makijażu. Poczułam ogromne zmęczenie, chciałam Janka. Chciałam spać, zapomnieć o tym wszystkim, choć na chwilę. Poczuć upragniony spokój, którego nie czułam od tak dawna. 

- Chodź, Lil, położysz się. Młody zaraz powinien wrócić - szepnął Solar. 

Złapał mnie za biodra, a ja podniosłam się niezgrabnie. Trochę się zachwiałam, więc Karol wziął mnie na ręce. Cały czas płacząc, oparłam głowę o niego. W ostatniej chwili zdążyłam jeszcze wziąć napoczętą butelkę wódki. 

- Chcesz? - wychlipiałam, ale ten jedynie pokręcił przecząco głową. 

Sama więc piłam, a blondyn nie komentował tego. Zapalił światło w sypialni, a potem ułożył mnie na łóżku. Światło raziło mnie w oczy, więc po chwili w pokoju świeciła się tylko lampka nocna. Okrył mnie kocem, a potem usiadł po turecku obok. 

- Nie podejmuj decyzji pochopnie, Lili. Po prostu zastanów się nad tym, jak chcesz, by wyglądało twoje życie. Ja to poprę. Chcę cię mieć, bo jesteś po prostu dobra. Tylko chyba nie zdajesz sobie z tego sprawy.

Przymknęłam powieki, leżąc na plecach. Tego wszystkiego było już za dużo. Próbowałam się uspokoić, ale łzy cały czas spływały po moich policzkach. 

Gdy usłyszałam charakterystyczny dźwięk domofonu, a po chwili otwieranie drzwi, nawet się nie ruszyłam. Solar natomiast pocałował mnie w czoło, a następnie wyszedł, zostawiając uchylone drzwi. Dłońmi przetarłam twarz. Słyszałam ciche głosy Jasia i Karola, ale nie potrafiłam wychwycić żadnych konkretnych słów. Nie minęła nawet minuta, kiedy poczułam, jak materac się ugiął. 

- Hej, Lils - powiedział Jaś zmartwionym tonem. 

Przytulił mnie, a ja wtuliłam się w niego jak małe dziecko i wybuchnęłam głośnym płaczem. Ponownie. Szlochałam głośno, a on głaskał mnie po włosach, całował skronie. 

- Przepraszam. Przepraszam, że przeze mnie musisz przez to przechodzić. 


***Od autorki***

Dobry wieczór! Jakieś sugestie, insynuacje? Bo coś się chyba tutaj szykuje, czy ktoś się domyśla co?

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro