Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 40

Długo go nie trzeba było czekać na plotki. Wręcz przeciwnie. Kiedy wstałam rano, Janka w łóżku już nie było. Niechętnie się podniosłam, czując lekki ból głowy. Na zegarze wybiła dopiero dziewiąta, a promenie słońca wpadały przez okno. Związałam włosy w niechlujnego koka, a potem przeszłam do salonu. Jaś siedział na kanapie, popijał kawę. Przeglądał coś w telefonie. Pocałowałam go w głowę bez słowa, a następnie ruszyłam do kuchni. Nalałam sobie kawy do kubka, a następnie usiadłam obok niego. Westchnęłam głęboko, przecierając oczy pod okularami. Obserwowałam chłopaka. Na rozciętej wardze pojawił się brzydki strup, kostki dłoni były czerwone, a cały prawy nadgarstek spuchnięty. Na jego twarzy zauważyłam też purpurowego siniaka. Widziałam jego zmęczenie, byłam prawie pewna, że nie spał pół nocy. Miał mocno zaciśnięte szczęki i kompletnie nie zwracał na mnie uwagi. Ze zmarszczonymi brwiami coś czytał. Odstawiłam kubek, a następnie ruszyłam do łazienki. W szafce znalazłam moją maść z witaminą A, którą często używałam do wszelkich niedoskonałości. Z prowizorycznej apteczki wyciągnęłam też bandaż, wodę utlenioną i plasterki. Potem usiadłam obok niego. Złapałam jego twarz w dłonie, zmusiłam, by na mnie spojrzał. 

- Hej - powiedziałam cicho, uśmiechając się. 

Blondyn spojrzał na mnie zasmucony. 

Pocałowałam jego nos, palcami  delikatnie palami pogłaskałam obolałą twarz. Dopiero teraz zauważyłam też rozciętą brew. Nasączyłam wacik wodą utlenioną i przyłożyłam. Janek syknął głośno i odsunął się natychmiast. 

- Chodź tutaj. 

Trwaliśmy w ciszy, która była tylko przerywana przez ciche przekleństwa Jasia. Patrzyliśmy sobie głęboko w oczy, a słowa jakby przestały być potrzebne. Odłożyłam na stolik waciki. Złapałam jego dłoń i zabandażowałam ją. 

- Nie powiesz nic? - spytał cichym, niskim tonem, a mnie aż przeszły dreszcze. 

Westchnęłam ponownie. 

- A co mam powiedzieć? 

- Czekam, aż mnie opierdolisz, pokłócimy się i będę cię prosić o wybaczenie. Wybrałem już nawet róże przeprosinowe. 

Zawiązałam bandaż w supełek. Puściłam dłoń, a następnie upiłam łyk kawy. 

- Moi PRowcy zdążyli i Szyman zdążyli przeprowadzić ze mną rozmowę. Wszędzie są zdjęcia i filmy, Lili. Wiesz, ile jest artykułów na mój temat na Pudelku? Mam ostro przejebane. 

Zacisnęłam usta w wąską linię, tego się właśnie spodziewałam. Dobrze pamiętałam te flesze, które otaczały nas z każdej strony. Bałam się też Krystiana, jego reakcji. I Szymona. Mogli mnie zwolnić. 

- Dobrze, że wczoraj zjawiłeś się w porę, Janek. 

Wolałam nawet nie myśleć, do czego mogłoby dojść, gdyby nie on. Krystian był dwa razy wyższy ode mnie i ze cztery razy silniejszy. Nie rozumiałam, co mu odjebało. Chciał mnie po prostu przelecieć, zgwałcić. Zrobiło mi się niedobrze na samą myśl o tym. On był obrzydliwy. A ja miałam iść w poniedziałek do pracy i patrzeć na niego? Wysłuchiwać jego głosu? Przecież między nami od miesięcy nic nie było, jeśli nawet mogłam uważać, że coś kiedyś zaszło. Byliśmy  blisko siebie w grudniu, potem wszystko się skończyło, zanim coś jeszcze zaszło. Podobał mi się. Kiedyś. Jaś oczywiście o wszystkim wiedział. 

Oczy blondyna jakby zalśniły po moich słowach.

- Dobrze, że mu obiłeś gębę - dodałam - ale nie musiałeś robić z tego takiego show. 

- Trochę mnie poniosło. Ale krew mnie zalewa, jak sobie tylko przypomnę wasz widok. I jak usłyszę twój głos. 

Od razu go objęłam, a on schował głowę między moimi piersiami. 

- Wszystko jest okej, skarbie - szepnęłam, gdy usłyszałam jego cichy szloch. 

Serce mi się krajało. Nie wiedziałam, że tak bardzo to na niego wpłynęło. Zaczęłam całować go po głowie, po uchu. Podniósł głowę, a nasze usta się spotkały. Syknął cicho, zapewne z powodu wargi, ale nie przerwał pocałunku. Całował delikatnie, czule, jakby czas zwolnił. Jego dłonie powędrowały pod moją koszulkę.

- Kocham cię, Lil - mruknął, a ja  uśmiechnęłam się szeroko. 

- Też cię kocham, Jasiu. 

Te słowa podziałały na niego niczym płachta na byka. Zaczął napierać na mnie mocniej, językiem oblizał moją wargę, a ja uchyliłam usta. Nasze języki splotły się ze sobą. Blondyn popchnął mnie, a ja poleciałam na poduszki na kanapie. Poczułam metaliczny smak krwi w ustach, rana chłopaka pękła, ale jemu to nie przeszkadzało. Pocałunkami przeniósł się na moją szyję, a ja przymknęłam powieki. Jęknęłam cicho. Ręką odnalazł moją pierś i zaczął ją mocno uciskać. Drugą dłonią natomiast zdjął ze mnie stringi, rzucił je na podłogę. Palcami zaczął stymulować moją łechtaczkę, a potem wbił się we mnie. Oddychałam ciężko, pojękując co kilkanaście sekund. Przerwał nam dźwięk mojego telefonu. Otworzyłam oczy, od razu szukając go spojrzeniem. 

- Poczekaj - wychrypiałam. 

Komórka leżała na stoliku, chociaż jej tam nie zostawiłam. Podniosłam się niechętnie, ku ogromnemu niezadowoleniu Janka. Złapałam telefon. 

- To Szymon - oznajmiłam poważnym tonem, a moje serce zabiło jeszcze szybciej. 

Wstałam, poprawiając koszulkę, a następnie odebrałam i przeszłam do sypialni. 

- Cześć, Lili - powiedział ciężko manager.

- Hej, Szymon. 

Nastała cisza. Otworzyłam balkon, żeby zapalić. Cholernie bałam się tego, co za chwilę miał mi powiedzieć mój przełożony. Sam fakt, że dzwonił w sobotę o dziewiątej rano, był stosunkowo martwiący. 

- Powiesz mi, co się wczoraj wydarzyło?

Zamilkłam. Wzięłam głęboki wdech, ale z moich ust nie wypłynęły żadne słowa. Co ja miałam mu powiedzieć? Co za kwas w ogóle tutaj powstał? 

- To wszystko jest strasznie skomplikowane - rzuciłam, a potem westchnęłam. 

Bardzo ceniłam sobie Szymona jako managera. Był moim trzecim z kolei w tej firmie, ale dopiero z nim mogłam porozmawiać absolutnie o wszystkim bez obawy o konsekwencje moich słów. Przy nim nawet nie musiałam się hamować, mogłam klnąć dowolnie na wszystko i wszystkich. Już ostatnio żaliłam mu się na zachowanie Krystiana oraz jego wredne komentarze. A Szymon mnie uwielbiał. Zanim dostał awans, stale ze sobą współpracowaliśmy i bardzo chwalił mnie sobie. Ja wtedy za nim nie przepadał, nawet trochę się go bałam, więc byłam zaskoczona jego dobrą opinią na mój temat. 

Nie mogłam owijać w bawełnę, musiałam mu opowiedzieć wszystko, co się zadziało między mną a Krystianem. 

Tak więc zaczęłam mówić o naszej dziwnej relacji, o jego manipulowaniu moją biedną osobą. Ominęłam tylko szczegół obmacywania mnie na imprezie urodzinowej w grudniu. Wytłumaczyłam, kim był Janek, co zrobił i dlaczego. Szymon cały czas milczał, słuchał mnie uważnie, a w głowie zapewne tworzył plan działania. Co jakiś czas dopytywał tylko o jakieś szczegóły, które nic dla mnie nie znaczyły. 

- Dziękuję, Lili, że pokazałaś mi swój punkt widzenia - powiedział - Nie wygląda to najlepiej, Krystian od razu zaczął działać. Rano wystosował już maila do HRów, oznaczając mnie, ciebie i swoją managerkę. Zaloguj się po naszej rozmowie i sama go przeczytaj, nie chce cię teraz martwić. Ale dobrze, porozmawiam z HRami w poniedziałek rano, spróbuję to jakoś wyjaśnić. A ty, Lili, powinnaś wziąć wolne na najbliższy tydzień, może dwa. Nie ma takiej możliwości, żebyś pracowała przy tym zjebie. Nie pozwolę na to. Nie pozwolę też na to, byś poniosła jakiekolwiek konsekwencje tego wszystkiego. 

Odetchnęłam z ogromną ulgą. Zaciągnęłam się papierosem. Uwielbiałam Szymona. Naprawdę kochałam go z całego serca za to, że potrafił o mnie zadbać. I że w ogóle chciał to robić. 

- Boże, Szymon, dziękuję ci - powiedziałam ze łzami w oczach.

- Idź na L4, wymyśl coś u lekarza. Nie powinno być problemu. Cóż ci jeszcze mogę powiedzieć... Bardzo mi przykro, Liliana, że to się stało, a zwłaszcza że spotkało to właśnie ciebie. To jest mobbing, prześladowanie i nawet nie wiem, jak jeszcze mogę to nazwać. Nie widzę przyszłości w tej firmie dla Krystiana i zrobię wszystko, by nie dopuścić do tego, by z nami został. Tylko nie mów tego nikomu, Lili, najlepiej nie kontaktuj się z innymi administratorami. Odpocznij, zadbaj o siebie, wycisz się, bo nie potrafię nawet sobie wyobrazić, w jakim jesteś stanie. 

- Jestem po prostu wściekła na niego - stwirdziłam zgodnie z prawdą. 

- Będzie dobrze, Liliana. Będę cię informować o wszystkim, także nie martw się. 

- Dziękuję, Szymon. Naprawdę, dziękuję. 

Pożegnaliśmy się szybko, a potem się rozłączyłam. Odblokowałam komórkę i dopiero dostrzegłam ogromną ilość nieodczytanych wiadomości od kilku koleżanek z pracy, od Klaudii, ale jeszcze więcej od Krystiana. Było ich mnóstwo. Miałam też powiadomienia na Instagramie, całe setki. Zaczęłam oglądać filmiki, w których zostałam oznaczona. Teraz mogłam się przyjrzeć, jak Janek bił Krystiana. I mogłam przeczytać te wszystkie komentarze.



**** Od autorki****

Dzień dobry! Dawno nie czytałam Waszych komentarzy i opinii, więc czekam cierpliwie :)

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro