Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 38

Janek się zmienił. Od razu to zauważyłam. Po powrocie z Meksyku zachowywał się całkiem inaczej. Jego czułość w łóżku zmieniła się w brutalność, co mnie szokowało, ale jednocześnie bardzo podniecało. Z pozoru wydawał się szczęśliwszy. Tryskał energią. Pisał teksty, miał mnóstwo pomysłów. Wziął się nawet za przeglądanie ofert koncertowych w wakacje. Przyjmował, co się dało. Cieszyło mnie to jeszcze bardziej. Plus miał dla mnie mnóstwo czasu. Pisał, gdy byłam w pracy, czasem nawet dzwonił. W niedzielę zabrał mnie na luksusową kolację w centrum, a wczoraj byliśmy w teatrze. Było po prostu cudownie. 

Ale były też takie chwile... Dziwne chwile. Kiedy Janek nagle opływał gdzieś myślami, jego mimika twarzy zmieniała się. Był... Nawet nie potrafiłam tego jasno określić. Zły? Zaciskał usta w wąską linię, marszczył brwi. Próbowałam do o to podpytać, ale zwalał to na pracę i całe te afery z wytwórnią. Wierzyłam mu, chociaż wyglądało to naprawdę poważnie. 

- Lili, zamówiłaś już te dokumenty? Spieszy mi się - rzuciła Klaudia, podchodząc do mojego biurka. 

Zaskoczona od razu zminimalizowałam kartę, na której obecnie pracowałam i otworzyłam randomowy plik. 

- Ummm... Czekam jeszcze na wycenę kosztów - skłamałam od razu, żeby się ode mnie odczepiła. 

Oparła się o moje biurko, a ja zerknęłam na nią. Przyglądała mi się uważnie. Wiedziałam, że chce o coś zapytać. 

- Jak ci się układa z tym Jankiem - zapytała. 

A co ją to obchodziło, do cholery? I wtedy to zrozumiałam. Zerknęła na Krystiana, a ten na nią. 

- Dobrze - odpowiedziałam. Odsunęłam od siebie laptopa, a następnie wygodniej oparłam się na fotelu. - Właśnie wrócił z Meksyku, byliśmy wczoraj w teatrze. 

- Meksyk? - Uniosła wysoko brwi. - Czyli mu się powodzi?

Obsypałam ją jednym z moich najserdeczniejszych uśmiechów. 

- Przecież wiesz, że nie poleciałabym na biednego. Już nie jestem taka głupia. A właśnie, masz już sukienkę na bal? - Zmieniłam temat. 

- No właśnie mam dwie do wyboru i cały czas się zastanawiam - rzuciła, a następnie wróciła do swojego biurka. 

Już za tydzień odbywał się firmowy bal w Capitolu. Dla wszystkich naszych pracowników. Odkąd Marta odeszła, kompletnie odwidziały mi się wszelkie integracje. Oczywiście kupiłam sobie używaną suknię w czerwonym kolorze, z tiulem i cekinami. Do tego zamówiłam wysokie, srebrne słupki, w których musiałam nauczyć się chodzić. Zapowiadał się bal życia z nielimitowanym alkoholem i jedzeniem. Tylko to sprawiło, że postanowiłam pójść. Plus namowy mojej kumpelki, Natki. 

Wróciłam do pracy. Szybko zamówiłam te dokumenty, a potem wróciłam do projektowania reklam SBM, które Solar zamierzał wrzucić na wszystkie sociale. Musiałam to zrobić dzisiaj, bo bezpośrednio po pracy miałam się z nim spotkać. O, dziwo, Janek nawet nie chciał mi towarzyszyć. Na początku chłopak nie był super zadowolony z tego, ile czasu spędzałam na projektach z Karolem. Ale widział, ile radości mi to dawało. Dawałam z siebie sto procent, zaczęłam nawet zawalać swoją pracę. 

Założyłam słuchawki, żeby odciąć się od otoczenia. Chciałam tylko skończyć to wszystko i wyjść stąd. Bez Marty nie pracowało mi się już dobrze, a nowy chłopak za jej zastępstwo kompletnie nie przypadł mi do gustu. Dziwnym trafem to ja musiałam go szkolić, bo przecież wszyscy inni byli"zajęci". A to na mnie zrzucono najwięcej pracy po odejściu Marty, przejęłam jej najgorsze i najbardziej wymagające badania. Minął raptem tydzień, a ja naprawdę miałam serdecznie dosyć. Klaudia i Krystian jak zawsze spędzali mnóstwo czasu ze sobą, ten idiota dalej się do mnie nie odzywał. A może to ja nie odzywałam się do niego. Przynajmniej przestał żartować na temat mojego chłopaka. 

Janek: Przyjadę po ciebie, pojedziemy razem do Solara. Nie zmarnuję ani chwili, które mogę z tobą spędzić. 

Lili: To, co powiesz na to, żeby w niedzielę odwiedzić moją mamę? 

Janek: Będę zaszczycony. Kocham Cię. 

Westchnęłam głęboko, zerkając na zegarek. Potrzebowałam jeszcze godziny, dlatego też postanowiłam iść na szluga. Dopiero wtedy mogłam odetchnąć głęboko.

****

Janek próbował zwrócić na siebie moją uwagę, ale bezskutecznie. Od dwóch godzin siedzieliśmy przy stole w ogromnej jadalni Karola, dyskutowaliśmy na temat reklam, dzieliłam się też kolejnymi pomysłami. Jaś smyrał mnie po udzie, całował w ucho, zaplatał sobie na palcu kosmyki mych włosów, ale byłam nieporuszona. Pracowałam. 

- Lili, jesteś naprawdę genialna! Jak udało ci się to ogarnąć tak szybko? - spytał zdumiony, a jednocześnie zachwycony Solar. 

Przeglądał reklamy i prezentację, którą udało mi się zrobić w weekend. 

- Wcale nie potrzeba niewiadomo jakich programów, by coś wykombinować. Wystarczy tylko trochę kreatywności - odpowiedziałam, rumieniąc się.

- Janek, dobrze, żeś ją wynalazł na tym Tinderze, naprawdę się przydaje. 

Cała nasza trójka wybuchnęła śmiechem. 

- Oj tak, jestem naprawdę za nią wdzięczny - dodał blondyn i pocałował mnie w policzek.

- Jeśli to wszystko się uda, to wrócimy na czołówkę - mruknął Solar. 

Oczy świeciły mu się, a ja dawno nie widziałam go tak uszczęśliwionego. Wiedziałam, że traktował wytwórnię jak swoje dziecko. Odkąd odeszła Magda, tylko SBM mu zostało. 

- Będziemy się zbierać, co, Lili? Musisz trochę odpocząć - stwierdził Jaś, a ja pokiwałam twierdząco głową. 

- Pójdę jeszcze do łazienki. 

Myjąc ręce, przejrzałam się w lustrze. Moje włosy, świeżo zafarbowane przez Martynę, potrzebowały dogłębnego mycia. Z jakiegoś powodu były teraz jasnoróżowo-srebrne. Wyglądały naprawdę oryginalnie, ale gdy je skróciłam, mogłam stwierdzić, że nawet mi się podobały. Miałam też ogromne wory pod oczami. Musiałam koniecznie wyrwać Janka na szybkie zakupy w Rossmannie. 

Cicho zamknęłam za sobą drzwi i ruszyłam korytarzem w stronę jadalni. Usłyszałam przyciszone, ale zdenerwowany głosy. Zmarszczyłam brwi, przystanęłam przy ścianie zaciekawiona. 

- Zjebałeś, stary. Naprawdę zjebałeś. Nie spodziewałem się tego po tobie - powiedział Solar, żywo gestykulując. 

Janek schował twarz w dłonie. 

- Myślisz, że tego nie wiem? - spytał nagle ostrym tonem. Dłonią przeczesał włosy. - Bo to, kurwa wiem! Ale naprawię to, rozumiesz? Naprawię.

Weszłam do pokoju zdezorientowana. O czym oni rozmawiali? Chodziło o wytwórnię? Co Jaś zrobił? 

Uśmiechnęłam się do nich, jakbym nic nie słyszała. 

- Zbieramy się? - spytałam. 

Janek posłał mi swój piękny uśmiech, a potem pokiwał głową. Pożegnaliśmy się z Solarem, umówiliśmy na kolejne spotkanie, a potem wsiedliśmy do auta. 

Trzymałam za rękę mojego chłopaka, ale cały czas myślałam o tej rozmowie. Co się wydarzyło? Co on przede mną ukrywał? Co się działo w głowie mojego chłopca?


*****Od autorki***

Dzień dobry w poniedziałek. 

Mam kryzys z powodu powrotu do pracy. Ugh.


Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro