Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 3


Nastał upragniony przeze mnie weekend. Postanowiłam się całkowicie zregenerować, odpocząć i nawet nie zaglądać do lekcji, służbowego laptopa, czy czegokolwiek innego. Wczoraj trochę się zasiedziałam na mieście z ekipą z pracy, więc wylegiwałam się w łóżku aż do jedenastej rano. Ustaliłam sobie ogólny plan działania na dzisiejszy dzień, po czym przekręciłam się na drugi bok.

Z zamyślenia wyrwał mnie dźwięk powiadomienia na Tinderze i Messengera w tym samym czasie. Poderwałam się gwałtownie, a serce zabiło mi szybciej. Ręką wymacałam okulary leżące na parapecie, bez nich nie zobaczyłabym ani jednego słowa.

Jak się spodziewałam, to Janek do mnie napisał. Uśmiechnęłam się szeroko.

Pisałam z nim raptem od prawie tygodnia, ale nasza relacja gwałtownie się rozwijała. Miałam z nim tyle współnych tematów rozmowy! On też lubił chodzić na siłownię, mogłam śmiało stwierdzić, że był siłkowym świrem. Dał mi nawet parę ciekawych tipów. Pałał wielką miłością do gór zarówno w zimę, jak i w lato, co imponowało mi jeszcze bardziej. Ja sama pokochałam południe Polski raptem niecałe dwa lata temu, więc byłam jeszcze świeżynką w tym temacie. Oczami wyobraźni widziałam naszą współną wyprawę w góry, jazdę na nartach, picie grzanego wina wieczorami, ogrzewanie się przy kominku... To była piękna myśl.

Chociaż obydwoje byliśmy bardzo zajęci w ciągu dnia, ja pracowałam w biurze, on był mechanikiem samochodowym, to mogłam śmiało stwierdzić, że wieczory całkowicie należały do nas. Porafiłam leżeć do drugiej, albo nawet i trzeciej w nocy, nie odrywając się od komórki.

Musiałam również przyznać, że chłopak był bardzo przystojny. Nie zaprosił mnie jeszcze na Instagrama, ale udało mi się zlokalizować jego profil. Ciacho roku, jak przyznała Celina, co jeszcze bardziej mnie podbudowało.

Janek: Cześć, księżniczko <3

Janek: Jakieś ciekawe plany na dzisiaj?

Janek: Może jakiś drink w centrum?

O, cholera. Takiego obrotu sprawy się nie spodziewałam. Tak szybko? Po tygodniu? Serce zabiło mi szybciej ze stresu. Nie wiedziałam, czy byłam na to gotowa. Czy chciało mi się spędzać pół dnia na robieniu makijażu i robieniu się na bóstwo tylko po to, by to potem nie wyszło? Czy chciałam się z nim spotkać? Bałam się, że moje durne mrzonki znikną w momencie, gdy tylko go zobaczę. A co, jeśli okazałoby się, że to skończony frajer w rzeczywistości?

Wyłączyłam Tindera, przygryzłam dolną wargę, argumentując wszystkie za i przeciw. Chciałam go bliżej poznać, poczuć tę chemię, którą czułam, tylko pisząc wiadomości.

Nagle usłyszałam standardowy dzwonek telefonu iPhone'a. O, Boże, to na pewno Janek! Widział, że tylko odczytałam i nie odpisałam nic na to, chciał pewnie poznać przyczyny mojego zachowania!

Ale on nawet nie miał mojego numeru, a na Tinderze nie pokazywało się, czy ktoś odczytał daną wiadomość, czy też nie. Miało to zapewnić większe bezpieczeństo użytkowników.

Wygrzebałam telefon z kołdry i odebrałam, chrypiąc cicho.

- Jezu, co ci się stało? Obudziłam cię? – Usłyszałam głos mojej bliskiej przyjaciółki, Magdy.

Ziewnęłam cicho, co tylko utwierdziło ją w tym przekonaniu. Parsknęła śmiechem cicho.

- Dobra, stara, bo ja jestem między korkami i nie mam zbytnio czasu. Wolna jesteś dzisiaj?

Od razu pomyślałam o Janku i jego propozycji. Cholera jasna. Co ja miałam z nim zrobić?

Nastała dziwna cisza w słuchawce, a ja przełknęłam ślinę, w myślach tocząc wojnę z samą sobą.

- Wolna – mruknęłam w końcu.

Serce mnie zakłuło. Wyjrzałam przez okno melancholijnie, obserwując starszego sąsiada palącego papierosa na balkonie. Jak kocha, to poczeka, mówiło stare przysłowie.

- Kończę korki o siedemnastej, to zajadę do ciebie na osiemnastą, poplotkujemy, a na dwudziestą przyjeżdża Ekipa, obejrzymy Fame MMA i napijemy się czegoś dobrego, pasuje?

Uwielbiałam Magdę za jej wieczną jasność i rzeczowość. Dziewczyna nigdy nie przebierała w słowach, dlatego też umawianie się było tak proste i przyjemne.

- Spoko – rzuciłam.

- No to do zobaczenia, buziak! – powiedziała do telefonu rozradowana i rozłączyła się, nie czekając na moją odpowiedź. Nawet mnie to nie zdziwiło.

Czyli jednak musiałam się w miarę szybko ogarnąć. Nowe plany uniemożliwiły mi leżenie w łóżku do południa.

Nawet stęskniłam się za ekipą, dawno nigdzie razem nie wychodziliśmy. Nie byli to moi ulubieni znajomi, ale ceniłam sobie ich towarzystwo, bo zawsze było zabawnie. Trzymałam się z nimi od prawie roku, w sumie to właśnie Magda mnie tam wciągnęła. Lider grupy, Piotrek, był jej chłopakiem. Pozostali, Czarek, Bartek, Kacper, Damian i Patrycja przyjaźnili się od wczesnego dzieciństwa.

Momentalnie pomyślałam o Bartku, czy jego też chciałam widzieć? Mieliśmy bardzo specyficzną relację. Raz się uwielbialiśmy, raz się nienawidziliśmy, a przez cały czas się przekomarzaliśmy i obrażaliśmy. Nie byłam w stanie jasno określić moich uczuć do niego. W lutym byliśmy na wspólnym wyjeździe na narty, to właśnie wtedy się z nimi bliżej zaprzyjaźniłam. Chłopak podrywał mnie w żartach, kupował dla mnie drinki, zawsze dotrzymywał mi kroku podczas pieszych wycieczek. Każdy mówił, że na mnie leciał, a ja sama zaczynałam w to powoli wierzyć. Był taki miły i troskliwy, czułam, że naprawdę się mną interesował i słuchał, gdy o czymś opowiadałam. Ciężko było się temu oprzeć, więc bardzo szybko ja również coś poczułam. Po wyjeździe jednak coś pękło. Chłopak stał się zimny i oschły, ignorował mnie albo rzucał bardzo nieprzyjemne komentarze oraz obelgi. Potem znowu byliśmy bliżej siebie, potem znowu dalej. Niekończące się koło. Po alkoholu Bartek się zbliżał, a na trzeźwo oddalał. Nie rozumiałam tego. Nikt tego nie rozumiał. Powoli odpuszczałam sobie naszą relację, nie chciało mi się walczyć o coś, co nie miało większego sensu. Aż do ostatniego współnego wakacyjnego wyjazdu, gdzie nasza konwersacja skończyła się moim krzykiem Nie odzywaj się do mnie do końca wyjazdu!. Chłopak spełnił moją prośbę. 

Odpaliłam Tindera. 

Lili : Niestety dzisiaj już nie mogę :/ 

Janek: Ahhh, szkoda, tak bardzo chciałbym Cię już spotkać na żywo :( To może przyszły piątek? Wyjdziemy gdzieś na miasto, ja wezmę mojego kumpla, ty weź jakąś koleżankę, by było nam raźniej ;) 

Lili: Umówieni :) 

Odłożyłam telefon, mimo nowych wiadomości od chłopaka. Uśmiechnęłam się szeroko, ale jednocześnie czułam narastające przerażenie. W co ja miałam się ubrać? I kogo ja miałam ze sobą zabrać? To była dopiero zagwozdka. 

Ruszyłam do łazienki, by szybko się ogarnąć. Przed spotkaniem z Magdą musiałam jescze iść na szybkie zakupy, posprzątać całe mieszkanie, a także zjeść dobre śniadanie. Czekała mnie również cosobotnia rozmowa z mamą, a potem i z tatą. 

Myślami jednak cały czas krążyłam wokół Janka. Dawno nie byłam na żadnej randce. Pomysł ze spotkaniem we czwórkę był również bardzo dobry, nie musiałam się obawiać, że chłopak mnie gdzieś zaciągnie i zgwałci. Nie byłam sama. Pewnie myślał o tym, że mogę mieć obiekcje co do randki tylko we dwójkę. Och, nie dość, że przystojny, to jeszcze inteligentny i troskliwy! Czego chcieć więcej?

Naprawdę czułam, że coś mogłoby z tego wyjść. Liczyły się dla nas podobne wartości. Obydwoje ceniliśmy w sobie szczerość, zaufanie, a jednocześnie niezależność. Byliśmy indywidualistami z własnym stylem życia. Dzięki temu wiedziałam, że nie będzie robił mi problemów, gdy będę musiała zostać dłużej w pracy bądź też wyjechać w delegację. Albo gdybym po prostu chciała zostać sama i przeleżeć cały dzień w łóżku. Zrozumiałby to. 

Kiedy w końcu udało mi się usiąść na kanapie i odetchnąć, napisałam do mojej bliskiej, młodszej o rok koleżanki. Dziewczyna była wielką imprezowiczką, większość weekendów spędzała poza domem, toteż nie wątpiłam, że się zgodzi. Po krótce opisałam jej całą sytuację. Nie myliłam się. Jagoda zgodziła się z wielką przyjemnością, jeszcze bardziej poprawiając mi nastrój. 

Nim się obejrzałam, a wpadła już do mnie Magda z butelką wina oraz chipsami. Od razu wzięłyśmy się za plotkowanie, korzystając z nieobecności chłopaków. Opowiadała mi pikantne szczegóły ich ostatniego wyjazdu do Turcji. Ja natomiast słuchałam uważnie, jednak cały czas pisząc z Jankiem. Blondyn wybrał już dla nas całkiem fancy restaurację, co jeszcze bardziej mi imponowało. Miałam cichą nadzieję, że zapłaci za mój posiłek, jak na prawdziwego dżentelmena przystało.

- Co ty się tak szczerzysz do tego telefonu? - spytała w pewnym momencie blondynka, przerywając swoją historię o ostatniej kłótni z Piotrkiem. 

Uśmiechnęłam się mimowolnie. 

- To Janek - oznajmiłam, czująć, jak moje policzki płoną czerwienią. 

- Nowa miłość? I się nie chwalisz, mendo?! - krzyknęła oburzona Magda i uderzyła mnie szarą poduszką prosto w twarz. 

Wybuchnęłam głośnym śmiechem i zasłoniłam twarz rękoma, widząc, że to był dopiero początek ataku. Moje próby obrony jednak na nic się nie zdały. 

- Czyli z Bartkiem koniec? - spytała dla pewności.

Spojrzałam na przyjaciółkę spod byka, zirytowana, że w ogóle zaczęła ten temat. 

- Żeby był koniec, to najpierw musiałby być początek - odparłam nostalnigcznie. 

Nie streszczając się, zaczęłam opowiadać blondynce o nowo poznanym chłopaku na Tinderze. Wyjawiłam, w jakim celu zalożyłam aplikację, kto się przewinął przez moje konto oraz to, o czym pisaliśmy ze sobą. Nie szczędziłam sobie żadnych pikantnych szczegółów. 

Przerwał nam dopiero dzwonek do mieszkania. Ekipa się pojawiła. Otworzyłam drzwi i ujrzałam wszystkie znajome mordki. Kulturalnie przywitałam się  każdym, nawet z Bartkiem. Chłopaki szybko włączyli Fame MMA, ja z Magdą natomiast zajęłyśmy się zamówieniem dobrego jedzenia i kontynuacją plotek. Zapatrzeni w ekran fani przerywali tylko na wypicie szota, dlatego też bardzo szybko się upili. Ja, ze względu na leki, raczej stroniłam od mocnego alkoholu. Lubiłam oglądać ich pijanych, byli tacy zabawni. W trakcie przerw reklamowych prowadziliśmy zażarte dyskusje na codziennie tematy. Planowaliśmy również kolejny wyjazd na narty po świętach, choć był dopiero październik. 

Rozsiadłam się wygodnie na kanapie, w dłoni trzymając miskę z orzechowymi chrupkami. To nie była moja pora na myślenie o diecie i trzymaniu fasonu, zwłaszcza że w przyszłym tygodniu czekała mnie randka życia. W pewnym momencie poczułam, jak ręka Bartka zgrabnie mnie otulała. Co?

- Ale Lili ma na pewno jeszcze gdzieś ukryty alkohol, prawda? - spytał, a ja zrozumiałam, że dawno wyłączyłam się z tej konwersacji. 

Oni chcieli jeszcze pić? Była prawie pierwsza, a ja już marzyłam o ciepłym łóżku. Wysłałam znaczące spojrzenie Magdzie, ta jedynie wywrociła oczami. Po jej minie szybko się zorientowałam, iż była bardzo zirytowana. 

- Umm, tak, lewa dolna szafka obok lodówki - oznajmiłam, palcem wskazując półkę. 

Czułam się co najmniej niekomfortowo z jego ramieniem uwieszonym na mnie. Odpaliłam telefon i wysłałam do Magdy wiadomość, trochę nie wierząc w to, co czułam. Gdybym była pijana, nie wierzyłabym w to. 

Blondynka odczytała czat i wzruszyła ramionami zdumiona. Westchnęłam cicho. 

Najwyraźniej chłopak wcale nie miał w planach się ode mnie odsuwać, bo przez bitą godzinę, prawie do samego wyjścia tkwiliśmy w tej pozycji. Już nie wspominałam o tym, że co jakiś cas opierał swój łokieć na moim udzie. Dlaczego?

Czułam się co najmniej niekomfortowo, zwłaszcza po naszym ostatnim pogorszeniu się relacji. To miało być na zgodę? Czy po prostu się upił, jak zawsze? Nie wiedziałam co o tym myśleć. Miałam mętlik w głowie przez jego ambiwalentne zachowania. Bałam się, że znowu mogę wrócić do punktu wyjścia. Mogłam znowu o nim myśleć i zastanawiać się, a tego bardzo nie chciałam. 

Pomyślałam o Tinderowym Janku, mogłam być z nim teraz na randce, raczej bym tego nie żałowała. Wyobraziłam sobie jego słodki uśmiech, w głowie słyszałam jego niski ton głosu, choć tak naprawdę mógł skrzeczeć jak elf. Nagle poczułam ogromną ochotę spotkania się z nim , czemu się na to nie zdecydowałam? Byłam taka głupia. 

Odpaliłam telefon, ale nie zobaczyłam żadnych nowych wiadomość w aplikacji randkowej. Mój zapał od razu zgasł. 

Kiedy wybiła trzecia na zegarach, Piotrek w końcu rzucił hasło powrotu do domu, a ja z Magdą odetchnęłyśmy z ulgą. Byłyśmy już na skraju snu. Trochę pospieszyłam tych alkoholików, choć nie było to łatwe zadanie. 

Kiedy zamknęły się drzwi, a całe mieszkanie wypełniło się nocną ciszą, wypuściłam powietrze z płuc. Czułam się bardzo skołowana. 

Szybko zmyłam makijaż i zdjęłam soczewki. Nałożyłam krem na trądzikową cerę, a potem ubrałam przypadkową bluzę z szafy. Położyłam się do łóżka. Usnęłam bardzo szybko, choć moje myśli kręciły się wokół cudownego Janka, dziwnego zachowania Bartka i samej wizji bezsensownej miłości. 

***Komentarz autorki***

Dawno mnie tu nie było na Wattpadzie, czuję się trochę jak dinozaur, ale cierpliwie czekam na wasze pierwsze wrażenia, co sądzicie?


Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro