Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 27

Niedziela wieczór, a na telewizorze Bridget Jones. Uwielbiałam ten serial i szczerze utożsamiałam się z główną bohaterką. Z plastikowej, różowej miski wyciągnęłam popcorn. Janek otworzył szeroko usta i zjadł go. 

- Czemu ona z nim po prostu nie porozmawia? Nie rozumiem tego - stwierdził, a ja zachichotałam. 

- Takie są po prostu kobiety, nie zrozumiesz - odparłam i przytuliłam się do niego mocniej. 

Nasz cały weekend był istną sielanką, lepiej tego nie mogłam nazwać. Byliśmy na krótkim spacerze w okolicy, jedliśmy sushi robione przez Jasia, przygotowałam dla niego sernik, cały czas uprawialiśmy seks, graliśmy w scrabble, obejrzeliśmy nowy sezon Black Mirror. Życie bajka. Niestety, jak to każda bajka, wszystko się kończyło. 

- Nie chcę iść jutro do pracy, wolę zostać z tobą - mruknęłam niezadowolona. 

- Przykro mi, kochanie, ale ja jutro też idę do pracy. Zawzięcie pracujemy nad nową płytą, by wydać ją jeszcze przed wakacjami - odpowiedział, a następnie pocałował mnie w czoło - ale, jeśli chcesz, mogę cię jutro odwieźć do pracy. 

- Na siódmą? 

- O, nie, o tej porze, to ja sobie podziękuję - zaśmiał się, a ja rzuciłam mu mordercze spojrzenie.

- Jak wygląda nasz plan tygodnia? - zapytałam, zmieniając temat. 

- Jutro z Igorem zaplanujesz sobie siłownię, postaram ci się towarzyszyć tak często, jak będę mógł. W piątek spotykam się z Solarem na piwo, więc możemy spędzić razem weekend. 

- W sobotę będę na uczelni i już umówiłam się z moją drużyną studencką, ale niedziela brzmi dobrze. 

- To może przyjedziesz do mnie i pójdziemy wieczorem do kina? Będzie mało ludzi, niedziela niehandlowa. 

Uśmiechnęłam się szeroko do blondyna ucieszona. 

- Świetny plan, kochanie. - Pocałowałam chłopaka delikatnie w usta. 

Głowę położyłam mu na udach, a ten zaczął bawić się moimi końcówkami włosów. 

- Muszę iść do fryzjera. I koniecznie kosmetyczki - mruknęłam cicho z zamkniętymi oczami. 

- To umów się w tym tygodniu, mogę ci dać namiary na mojego fryzjera, jest zajebisty - odpowiedział. 

- Nie stać mnie, musiałabym wydać na to wszystko z osiem stów. Może w przyszłym miesiącu. Przez moją renowację mieszkania mocno się zadłużyłam, muszę teraz to wszystko spłacać. 

Nastała cisza, a ja bardzo szybko usnęłam. 


Rano obudził mnie budzik o 5.30. Leżałam w łóżku z Jankiem, zapewne chłopak musiał mnie przenieść, bo kompletnie nie pamiętałam, bym się tutaj znalazła. Zamyślona podniosłam się niechętnie i zaczęłam moją poranną rutynę.

Ostatnio moja praca, a zwłaszcza przebywanie w biurze nie sprawiała mi żadnej przyjemności, wręcz przeciwnie. Wzięliśmy udział w egzaminach na awans całą czwórką: ja, Gabi, Klaudia i ten pieprzony Krystian. Nie znaliśmy wyników, jednak z góry założono, że mi poszło najgorzej i w ogóle nie miałam na co liczyć. Łukasz, nasz senior, który był cholernie leniwy i chamski w stosunku do wszystkich, strasznie mi dogryzał. Wszystko odnosiło się do farmacji, której nie ukończyłam. Wypominał mi to, chociaż sam był po AWF. Radził mi, bym zaczęła się w końcu uczyć, czytać o badaniach klinicznych. Jakbym tego, cholera jasna, nie robiła w domu! Okropny burak, naprawdę miałam tego wszystkiego serdecznie dość. Musiałam poprosić mojego managera o pracę zdalną, żeby sobie całkowicie nie zrujnować psychiki. Mimo że, zaczynałam się czuć coraz lepiej. 

Zgasiłam papierosa i dopiłam resztki kawy. Uwielbiałam przesiadywać na balkonie chłopaka i oglądać miasto budzące się do życia o poranku. 

Całe szczęście, że miałam bezpośredni autobus z Woli do Mordoru. Pocałowałam Janka w usta na pożegnanie, jednak ten się nawet nie przebudził. Zostawiłam walizkę w mieszkaniu, a sama pognałam na przystanek. 

Choć badania kliniczne były dla mnie ciekawe i intrygujące, czułam, że wykonywałam swoją pracę bardzo dobrze, nowy manager mnie uwielbiał, cały cas chwalił moją pracę na podstawie opinii monitorów, to jednak coraz częściej zaczynałam myśleć o zmianie branży. Studiowałam socjologię ze specjalizacją marketingu i reklamy, to mnie cholernie kręciło, a dzięki studiom miałabym większe szanse na znalezienie pracy. Ale jednocześnie nie chciało mi się zmieniać pracy, mój manager, Szymon, był cudowny i bardzo o mnie dbał, monitorki też były świetne, plus ja i Marta, moja współpracowniczka, stanowiłyśmy idealny team. Przyjaźniłyśmy się bardzo blisko ze sobą, nie mogłam zostawić jej samej w tym cyrku. 

Gdy weszłam do biura, Marta już była. Powitałam ją cichym piskiem, a ta westchnęła znużona. Od razu zauważyłam, że przygotowywała dokumenty na kolejne zamknięcie ośrodka, a wokół jej biurka piętrzyły się kartony z zamówionymi wcześniej papierami. 

- Mam dzisiaj trochę wolnej przestrzeni, złożyć ci kartony? - zaproponowałam od razu. 

- No, to są trzy zamknięcia, w każdym po 6 kartonów. I weź zrób naklejki archwizacyjne - odpowiedziała, a potem zaczęłyśmy pogaduszki o minionym weekendzie. Przyznałam się Marcie, że jestem w związku już dawno temu, nie mówiłam jednak, kim był mój wybranek. To był nasz top secret, nikt z biura nie mógł się o tym dowiedzieć. W międzyczasie szybko napisałam do Szymona o moją pracę zdalną. Mężczyzna jednak wyczuł coś, bo od razu zapytał, z czego wynika moja ostatnia częsta praca zdalna.

- Lil, muszę ci coś powiedzieć, póki jesteśmy same - zaczęła poważnie szatynka. 

Usiadła na pustym biurku tuż za mną. Przerwałam pisanie na klawiaturze, odwróciłam się do koleżanki, uniosłam wysoko brew, a następnie spojrzałam na nią wyczekująco. Po jej minie już wiedziałam, że coś było nie tak. Bardzo nie tak. 

- Odchodzę z końcem lutego - oznajmiła, a mi zmroziło krew w żyłach. 

- Słucham?!

- Dawno już szukałam czegoś nowego, przyjęli mnie do ICONU(*jedna z topowych firm farmaceutycznych w Polsce) - oznajmiła spokojnym tonem. 

Patrzyłam na nią szeroko otwartymi oczami i szczerze nie dowierzałam w to, co właśnie usłyszałam. Marta nie mogła zostawić mnie samej. Po prostu nie mogła. W moich oczach pojawiły się łzy. 

- Chyba sobie kpisz - parsknęłam. 

Wysłałam jej mordercze spojrzenie, ta natomiast wybuchnęła głośnym, serdecznym śmiechem, który tak uwielbiałam. 

- Och, Marta, tak bardzo będę za tobą tęsknić! - Wybuchnęłam, a następnie zarzuciłam jej ręce na szyję. 

Dziewczyna przytuliła mnie bardzo mocno, oparłam jej głowę na ramieniu. Stałyśmy tak w ciszy, bezruchu, dzieląc się naszym wspólnym żalem. Byłyśmy jak Christina i Meredith z moich ulubionych Chirurgów. Dwie połówki. 

- Weźmy się za robotę, zanim przyjdzie reszta - szepnęła mi na ucho po kilku, a może i kilkunastu minutach. 

Bez słowa odsunęłam się od niej i usiadłam przed laptopem i dwoma dużymi monitorami. Zmarszczyłam brwi zaskoczona. Mój manager chciał ze mną porozmawiać. Bez zapowiedzi. Od razu serce zabiło mi mocniej. Odłączyłam więc laptopa, uprzedziłam Martę i ruszyłam do sali, by móc na spokojnie porozmawiać. 

Usiadłam zestresowana, bałam się, że coś odwaliłam. Nacisnęłam zieloną słuchawkę, włączyłam kamerę i ujrzałam mojego ulubionego managera. 

- Cześć, Lili - rzucił z delikatnym uśmiechem. 

Na telefonie dostrzegłam wiadomość od Janka. Złapałam mocniej mój złoty naszyjnik z piórem, który od niego dostałam. 

- Hej, Szymon. Coś się stało, że tak wcześnie dzwonisz? - spytałam od razu. 

Moje ręce delikatnie się trzęsły, próbowałam zapanować nad oddechem. Moja komórka znowu zapikała. 

- Chciałbym dowiedzieć się, co takiego dzieje się w biurze, że wolisz pracować z domu - oznajmił spokojnym, ale jednocześnie poważnym tonem. 

Dostałam przelew na tysiąc złotych. Od Janka. A do tego wiadomość. 

Jaś: Jesteś najpiękniejsza dla mnie, ale chcę, żebyś była najpiękniejsza też dla siebie. Kocham cię, moja Lilio. 

Zapadła cisza, a ja wzięłam głęboki wdech. Wypuściłam powietrze przez nozdrza, zagryzłam wargę i zaczęłam mówić. Mówić o absolutnie wszystkim, co się tam działo. O tym całym cyrku, którego miałam serdecznie dość. W niektórych momentach popłakiwałam, w niektórych się wściekałam. Dopiero po rozłączeniu uświadomiłam sobie, co zrobiłam. Wsadziłam kij w mrowisko. 



*****Od autorki******

Dzień dobry! Pilnie potrzebuję waszych opinii i komentarzy, co sądzicie o obecnej sytuacji?


Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro