Rozdział 19
Kiedy się przebudziłam, pierwsze, co poczułam, to ogromny ból głowy. Jęknęłam cicho i odwróciłam się na drugi bok. Poczułam czyjąś dłoń na swoim biodrze, więc delikatnie uchyliłam jedno oko, a wspomnienia wczorajszego dnia wróciły do mnie z podwójną siłą.
Odetchnęłam głęboko, by powstrzymać łzy.
Janek. Jan-rapowanie w moim łóżku. Obok mnie. Janek. Janek.
- Jezu! - jęknęłam głośno i opadłam na poduszkę.
Chłopak od razu otworzył oczy zaspany.
- Co? Co się stało? - mruknął.
- Nic, śpij dalej - odparłam, a on posłusznie zamknął oczy.
Miałam go w swoim łóżku. Janka. Mojego Janka. Dotknęłam go delikatnie po policzku, jakby nie wierząc, że był. Ale co on tutaj robił? Czy to był przypadek?
Boże, musiałam wyglądać wczoraj strasznie, taka zapłakana dresiara. Jeszcze ze dwa miesiące temu pędem pobiegłabym do łazienki, by zrobić dokładną, idealną tapetę. Ale teraz nawet nie miałam na to siły. Myślałam o ojcu cały czas, jego słowa złamały moje kawałki serca na jeszcze mniejsze.
Zerknęłam ma zegarek w telefonie. Było chwilę po piątej, a ja miałam mnóstwo nieodebranych połączeń oraz wiadomości. Zignorowałam je. Lekarz wystawił mi już zwolnienie lekarskie, więc zwlokłam się z łóżka i poszłam po służbowego laptopa. Zostawiłam wiadomość mojemu ukochanemu managerowi, wzięłam leki, a następnie ruszyłam do łazienki. Potrzebowałam długiej, gorącej kąpieli, by doprowadzić się do porządku. Starałam się poruszać cicho, by nie obudzić blondyna.
Wrząca woda działała na mnie bardzo uspokajająco. A może to te magiczne tabletki? Znowu zaczęłam się zastanawiać nad chłopakiem. Czy my teraz byliśmy razem? Co to wszystko znaczyło? A jeśli chłopak zamierzał wstać rano, wyjść i zapomnieć o rozchwianej emocjonalnie dziewczynie z Piaseczna? Serce ze strachu zabiło mi mocniej. Ale, równie dobrze, mógł wyjść w nocy, gdy już usnęłam. Zadbał o mnie. Przyjechał bez słowa, gdy najbardziej kogoś potrzebowałam. Ale skąd wiedział?
Niechętnie wyszłam z wanny i umyłam zęby.
Czułam się taka bezsilna, jak mała dziewczynka. Ledwo co potrafiłam wstać z łóżka, ale mój psycholog twierdził, że nie ma w tym nic złego, biorąc pod uwagę moje dotyczasowe doświadczenia. Musiałam sobie na to pozwolić. Miałam marzenie, by dzisiaj przez cały dzień leżeć pod ciepłką kołdrą, jeść chipsy i oglądać Chirurgów. Chciałam to robić do końca życia.
Odświeżona wróciłam do łóżka. Wyłączyłam światełka i położyłam się. W końcu wzięłam się za odczytywanie wiadomości, sporo osób się o mnie martwiło. Bity kwadrans zajęło mi odpisanie na wszystko, a przez to zmorzył mnie sen. Odłożyłam więc komórkę, po czym westchnęłam głęboko. Popatrzyłam na chłopaka. Nie myśląc zbyt wiele, delikatnie, trzęsącą się ręką dotknęłam jego policzka. Skóra chłopaka była tak przyjemna w dotyku, jakbym dotykała jedwabiu. Zobaczyłam jego uśmiech na twarzy i od razu zabrałam rękę speszona. Czułam, jak moje policzki mimowolnie się czerwienią, poczułam się głupio. Nadal byliśmy pokłóceni, mimo wszystko. Bałam się, że chłopak wróci do tej feralnej imprezy i będzie kolejna kłótnia. Tego bym nie zniosła.
- Nie przestawaj - wymruczał, nie otwierając oczu.
Zestresowana ponownie położyłam dłoń na jego twarzy, a on nagle złapał ją i musnął delikatnie palcami. To było tak czułe, a zarazem intymne, że przeszedł mnie dreszcz, a w oczach pojawiły się łzy. Tak dawno nikt w ten sposób o mnie nie dbał.
- Mogę się do ciebie przytulić? - spytałam cicho drżącym głosem.
- Oczywiście. Zawsze możesz - odparł, a mi serce biło jak oszalałe.
Przysunęłam się do chłopaka, a on objął mnie mocno ramieniem.
Czułam się jak we śnie.
*****
Kiedy przebudziłam się ponownie, ból głowy ustąpił. Przeciągnęłam się i ziewnęłam cicho. Nadal nie czułam się na siłach, by podnieść się z łóżka i zrobić cokolwiek. Zegarek na szafce nocnej wskazywał już dziesiątą. Odwróciłam się na bok, ale Janek zniknął. Zmarszczyłam brwi, a serce nagle zabiło mi szybciej. Poszedł. Wrócił do domu. Zostawił mnie.
Głupia byłam, przecież chłopak miał swoją pracę, obowiązki. Nie mógł ze mną zostać. A pewnie też nie chciał. Westchnęłam. Byłam zbyt otumaniona, by się tym przejąć. To już było za wiele. Niechętnie podniosłam się z łóżka. Miałam zamiar trochę się ogarnąć, wybrać dobrą książkę, zrobić herbatę i wrócić do łóżka.
Jakże wielkie było moje zaskoczenie, gdy zobaczyłam Janka przy blacie. Szperał coś w laptopie, który na pewno nie należał do mnie. Popijał coś w kubku, a obok na podłodze leżała spora torba sportowa.
- Hej - wychrypiałam. Mój głos ledwo żył po wczorajszych spazmach płaczu.
Blondyn oderwał wzrok od ekranu, uśmiechnął się delikatnie, a mi ciepło rozlało się na sercu.
On był taki piękny, taki słodki i podobał mi się tak bardzo. Dopiero teraz potrafiłam to przyznać sama przed sobą, że chłopak zdobywał moje serce dzień po dniu, tak bardzo się starał, że nawet nie chciałam go zbyć.
- Hej - odparł, a mnie ciarki przeszły, jak tylko usłyszałam jego głos - Jak się czujesz?
- Musimy porozmawiać - oznajmiłam poważnym tonem w tym samym czasie.
Podeszłam do blondyna bliżej. W kuchni włączyłam piecyk gazowy i pozwoliłam sobie wypić zaparzoną w dzbanku herbatę.
- Janek... - zaczęłam, próbując połączyć słowa w jedną całość, ale absolutnie nie potrafiłam. Robiłam głębokie wdechy, by się nie popłakać - Nie musisz tutaj być. Bardzo ci dziękuję, że przyjechałeś, że mnie wspierałeś, ale to nie jest twój obowiązek, możesz wrócić do domu, ja sobie poradzę. Przepraszam, że musiałeś być świadkiem tego wczoraj, ja... Nie zachowuję się tak zazwyczaj, po prostu... Przestałam sobie radzic z moim życiem, ale leczę się, więc wszystko wróci do normy.
Zapadła niezręczna cisza, która była nie do zniesienia. W ogromnym, stresującym oczekiwaniu stałam, opierając się o blat.
Blondyn podniósł się i podszedł o mnie. Przewyższał mnie prawie o głowę. Złapał mój podbródek.
- Ty chyba czegoś nie rozumiesz, Lili - opowiedział równie poważnym, a zarazem chłodnym tonem - Jestem tutaj, ponieważ się w tobie zakochałem. Nie potrafię przestać o tobie myśleć już od trzech miesięcy, od pierwszej wiadomości od ciebie. Poznawałem cię każdego dnia i zamierzam to robić tak długo, jak mi na to pozwolisz. Nawet nie wiesz, jak się cieszę, że dałaś mi szansę. Nie zamierzam się stąd ruszać przez najbliższy tydzień, bo ktoś musi przy tobie czuwać. To, co się wczoraj stało, absolutnie nie zmienia tego, co o ciebie czuję. Beteo mi wszystko wyjaśnił, Lil. Wiem, że to on, że próbowałaś się bronić. Przepraszam, powinienen był ci ufać. A ja zachowałem się jak idiota. Ale, Lili. Musisz przestać pić. Proszę cię. Z tego nie ma nic dobrego.
Łzy ponownie zaczęły płynąć po moich policzkach. Czy ja potrafiłam tylko płakać?
Nikt nigy nie powiedział mi czegoś równie pięknego. Blondyn miał rację, ja potrzebowałam tego. Potrzebowałam, by ktoś się mną zaopiekował. Bo nikt nigdy zbytnio o to nie dbał. Dawał mi czas, wolną rękę.
I miał rację. Sama zobaczyłam, że po alkoholu przestawałam być sobą. Nie mogłam się upijać.
Bez słowa objęłam go mocno, nie przejmując się tym, że pobrudzę mu czarną bluzę z logo SBM. Widział mnie wczoraj w najgorszym momencie mojego życia i nie uciekł. Widział mnie w calej okazałości, widział moje krosty, widział przebarwienia, widział bez makijażu. Wiedział o lekach, o problemach, o załamaniu nerwowym. I nie uciekł. On naprawdę nie był normalny.
- Lil, musisz coś zjeść - oznajmił nagle, odsuwając mnie od siebie.
- Nie chcę, chcę tylko leżeć. Czuję się taka zmęczona, taka jak wyciśnięta gąbka - powiedziałam cicho, próbując to sensownie nazwać.
- Rozumiem. Ale musisz coś zjeść. McDonalds? - Uniósł wysoko brwi, a przez moją twarz przeszedł zbłąkany uśmiech. - Ha! Wiedziałem! Zamówię twojego ukochanego bigmaca i mcwrapa, a ty leż do łóżka.
Przestąpiłam z nogi na nogę, bo chodziło o coś jeszcze.
- A mogę z tobą? Moja bezsenność znika, kiedy śpisz obok - oznajmiłam cicho, zawstydzona.
Janek wybuchnął śmiechem, kręcąc głową z niedowierzaniem.
- Kto by pomyślał, że jesteś taka nieśmiała? Potrzebuję godziny, żeby skończyć sprawdzać nagrania i jestem cały dla ciebie.
- Nie jestem nieśmiała, ale w mojej kuchni siedzi sławny raper! - odparłam z delikatnym uśmiechem.
- Czekałem, aż tylko do tego wrócisz - powiedział ze śmiechem, bo bardzo często o tym wspominałam.
Następnie odwróciłam się na pięcie i ruszyłam do łazienki.
Założyłam legginsy na siłownię, bo w nich mogłam dobrze prezentować pośladki i biały top. Choć znaliśmy się już trochę czasu, to jednak nadal chciałam robić na Janku jak najlepsze wrażenie. Potem wróciłam na kanapę z książką i w ukryciu obserwowałam Janka-rapowanie siedzącego w mojej kuchni. Gdy zjedliśmy zamówione śniadanie, wróciłam do łóżka i włączyłam serial, a blondyn zaraz się przyłączył do mnie. Objął mnie, a ja czując jego zapach, bardzo szybko znowu zasnęłam.
- Śpij, wtedy organizm się regeneruje - szepnął mi do ucha, gdy widział, jak silnie walczyłam ze sobą, by mieć otwarte oczy.
Bałam się jednak, że to wszystko jest jedynie snem.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro