Rozdział 15
Solar miał ogromny dom na obrzeżach miasta. Idealne miejscówka do tego typu posiadówek. Z resztą, chłopaki czuli się tu jak u siebie, więc musieli często wpadać. Bedoes i White grali na play station, Kinny Zimmer (nie pamiętałam jego imienia) wraz z Białasem tworzyli coś przy mikrofonie. Janek trzymał się z braćmi Kacperczyk, zaczęłam już ich nawet postrzegać jako trojaczki rozdzielone po urodzeniu. A ja spędzałam najlepsze chwile przy barze z Solarem i Walczukiem. Okazało się, że Janusz robił najlepsze drinki w całym województwie.
- Totalnie zmarnowałeś swoje życie na rapowanie! Powinieneś być barmanem! - krzyknęłam ze śmiechem, łapiąc chłopaka za ramię.
Byłam pijana. To było zdecydowanie zbyt słabe określenie. Ledwo trzymałam się na stołku barowym. Bałam się zejść, bo wiedziałam, że od razu stracę równowagę. Dawno nie wypiłam tak dużo, język całkowicie mi się rozplątał. Ale większość chłopaków była w podobnym stanie. A przynajmniej tak mi się tylko wydawało. Czułam na sobie spojrzenia dziewczyn. Nie znałam większości z nich, mimo że mi się przedstawiały. Od razu rozpoznałam Roksanę, ukochaną Borysa oraz żonę DJ Johnnego, Olę. Również Paulina, dziewczyna White, była mi znana. Pozostałe... Wiedziałam, że kręciła się tutaj narzeczona Białasa. Na szczęście Dubrawskiej nie było, chyba bym jej nie zniosła.
Poczułam na swojej talii znajome dłonie, a po chwili czyjeś usta na skroni. Odwróciłam się delikatnie i zobaczyłam uśmiechniętą twarz Janka. Objął mnie mocniej, a ja wtuliłam się w niego.
- Och, błagam, nie przy ludziach! - wrzasnął od razu Paweł Kacperczyk, pojawiając się z drugiej strony Solara.
- Paweł, ona nam go zabrała! - krzyknął Maciek, a następnie pochylił się nad naszymi pustymi kubkami.
- Co ci podać, stary? - Rozłożył szeroko ręce Janusz, ukazując arsenał butelek za jego plecami.
Mieszkanie Janka to nic w porównaniu z willą Solara. Blondyn miał tutaj tyle pomieszczeń, pokój gamingowy, trzy sypialnie, mini studio do nagrywania. Ale i tak największe wrażenie wywarł na mnie jego barek. Każda butelka powieszona na specjalnym wieszaku na ścianie, wszystko pięknie podświetlone. Całe zestawy kieliszków do każdego rodzaju alkoholu... Nawet nie chciałam myśleć nad tym, ile za to zapłacił.
- Tobie to chyba już wystarczy alkoholu, co? - szepnął mi do ucha ukochany.
Mimowolnie wywróciłam oczami, znowu zaczynał.
- Ale za to tobie potrzeba jest zdecydowanie więcej - odparłam złośliwie - Janusz, daj coś mocnego Jankowi!
Obserwowałam zafascynowana nowatorkiego barmana. Nie wiedziałam, jak on mieszał te alkohole tak, że smakowały jak sok. Dlatego też tak przyjemnie mi się piło. Blondyn wziął duży łyk, a następnie zaczął głośno kasłać. Wszyscy wybuchnęliśmy niepohamowanym śmiechem.
- Kurwa, co to jest?! - krzyknął Jaś.
- Coś, po czym będziesz zdecydowanie łatwiejszy. Wszystko dla ciebie, Lili! - Brunet mrugnął porozumiewawczo do mnie, a ja prawie udławiłam się krakersem ze śmiechu.
Blondyn złapał mnie za dłoń i pociągnął delikatnie, zmuszając mnie do ruszenia się. Zeskoczyłam na podłogę, zatoczyłam się, a następnie wpadłam na niego.
- Och, Lili - westchnął jedynie.
Przeszliśmy do części salonowej. Jan usiadł na fotelu, złapał mnie za biodra i posadził na kolanach. Wpatrzony w ekran rozgrywki chłopaków z 2115, głaskał mnie po udzie, doprowadzając mnie do drżenia. Wtuliłam się w niego mocniej, czując nagłą senność. Spod przymrużonych powiek patrzyłam na ekran, ale chłopcy grali w jakieś nudne zabijanki.
- Zmęczona? - spytał cicho.
- Nawet nie wiesz, jak bardzo - westchnęłam - Studia od dziewiątej rano do dwudziestej całkowicie mnie wymęczyły. A jutro powtórka z rozrywki, tyle że online.
- Śpisz dzisiaj u mnie? - zapytał, nadal gładząc mnie po udzie, jego ręka sunęła coraz to wyżej.
- Oj, nie wiem, chciałam chociaż trochę się wyspać, jutro wygłaszam prezentację, a muszę ją jeszcze dokończyć... - zaczęłam.
- To ja ci bardzo chętnie pomogę. Przecież też byłem studentem, sporo wiem.
- Byłeś przez rok studentem i to nawet nie socjologii! - stwierdziłam ze śmiechem.
- Ale i tak ci pomogę, tylko śpij dzisiaj u mnie - poprosił, nosem trącając mnie w policzek.
- Nie wytrzymasz beze mnie, czy boisz się, że Kacperczyki będą chciały spać z tobą? - zapytałam, uśmiechając się szeroko.
Nasze twarze cały czas przybliżały się do siebie, czułam jego oddech na swoich ustach. Przymknęłam powieki, czekałam na pocałunek.
- Uzależniłem się od ciebie - stwierdził cicho, zanim jego usta dotknęły moich.
Choć całowaliśmy się już tyle razy, nadal miałam motyle w brzuchu, a jego dotyk działał na mnie jak porażenie pioruna. Dłoń blondyna wędrowała po moim pośladku, druga natomiast delikatnie gładziła mi policzek.
- No dobrze, to zostanę. Pod warunkiem, że nie weźmiesz ze sobą Kacperczyków! Jesteście razem przerażający! - odparłam ze śmiechem.
- Spróbuję, ale nic nie obiecuję. Oni uważają kanapę w pokoju gościnnym za swoje łóżko.
Rozmowę przerwały nam wrzaski chłopaków wbiegających do salonu. Nie mieli na sobie koszulek, krzyczeli głośno niezrozumiałe dla nas słowa. Janek od razu wybuchnął głośnym śmiechem, natomiast 2115 szybko się do nich przyłączyło. Rozebrali się, rzucając ubraniami w randomowe miejsca.
- Jezu kochany, co oni wyprawiają?! - pisnęłam zszokowana, podnosząc się.
- Walka na słowa - wyjaśnił tajemniczo Jaś, a następnie zdjął T-shirt.
Wszyscy wybiegli, zostawiając mnie całkowicie samą i zdezorientowaną. Padłam więc na kanapę, a ze stolika zgarnęłam nienapoczęte piwo oraz paczkę chipsów. Zaczęłam przeglądać mój telefon, szybko zauważyłam transmisję na żywo prowadzoną przez Solara. Pewnie powinnam tam pójść, ale jakoś nie miałam na to ochoty. Oparłam głowę o kanapę i przymknęłam oczy. Po kilkunastu minutach, kiedy już powoli usypiałam, poczułam uginanie się sofy. Uchyliłam oko i zobaczyłam pijanego Beteo.
- Czym jest walka na słowa? - zapytałam od razu.
- Pojedynki na wersy. Dissy i te sprawy. No wiesz, kto zarapuje lepiej, kto wymyśli lepszy tekst na szybko - wyjaśnił, opierając głową o kanapę, tuż obok mnie.
Ponownie zamknęłam oczy. Cholernie chciało mi się spać, czułam, że powoli odpływałam. To pewnie była kwestia tak dużej ilości alkoholu, którą w siebie wpoiłam. Wiedziałam, że zapowiada się ciężki poranek i jeszcze gorszy następny dzień. Już teraz czułam wirowanie w głowie oraz w żołądku.
- To czemu ty tu siedzisz? - spytałam cicho, czując się coraz gorzej.
- Bo przegrałem. Miałem przeciwko sobie Solara, a on jest niepokonany - odparł.
Nastała cisza, a ja poczułam na swojej nodze rękę blondyna.
- Gdzie twoja dziewczyna?
- Dziewczyna jest jak woda. Raz jest, a raz jej nie ma.
Zmarszczyłam brwi, ale nic nie zrozumiałam z jego bełkotu, więc zaniechałam dalszej konwersacji. Beteo oparł swoją rękę tuż za moją głową, a ja delektowałam się tym spokojem.
- Zgubiłaś Janka?
- Nie zgubiłam, tylko mnie tutaj zostawił. Pewnie zabawia się z Kacperczykami - rzuciłam złośliwie.
- Spoko, oni są dziwni. Teraz masz mnie - odpowiedział.
I wtedy stało się coś dziwnego. Coś mnie podkusiło, żeby otworzyć oczy i zobaczyłam twarz chłopaka milimetry ode mnie. Pochylił się nade mną, pocałował mocno, popchnął mnie i polecieliśmy na kanapie, a on leżał na mnie.
- Co ty robisz? Przestań! - pisnęłam w szoku.
Próbowałam mu się wyrwać, ale on był silniejszy. A ja pijana. Zbyt pijana. Szarpałam głową, by jego usta mnie nie dosięgnęły.
- Och, Lili... Pokażę ci prawdziwą zabawę - rzucił.
To wszystko działo się tak szybko, zdecydowanie zbyt szybko. Nim się zorientowałam, blondyn leżał już na podłodze, rozległy się jakieś krzyki, Janek stał tuż obok. Podniosłam się niezgrabnie.
- Jezu, Janek! - krzyknęłam, chcąc się do niego przytulić, jednak ten się ode mnie odsunął.
- Co ty odpierdalasz, Lili?! - wrzasnął wściekły - całkiem cię pojebało?!
- Ale Janek, to on się na mnie rzucił, próbowałam go odepchnąć - zaczęłam się tłumaczyć.
W moich oczach od razu pojawiły się łzy.
- Jakoś tego, kurwa, nie widziałem! Może gdybyś tyle nie piła, to byś go umiała i chciała odepchnąć!
- Janek, przestań, to jest jakieś nieporozumienie! - Próbowałam go złapać za dłoń, ale ten się szybko wyszarpał i odsunął.
- Mam tego dosyć, Lili! Rozumiesz?! Mam tego dosyć! Mam dosyć ciebie! Ogarnij się, naprawdę! Jesteś pieprzoną alkoholiczką i sama doprowadzasz do takich sytuacji! Co to ma, kurwa, być?! Co ci odpierdala!?
Janek cały czas wrzeszczał, po moich policzkach leciały łzy, rozmazywały mi makijaż. Wiedziałam, że wszyscy nas słyszeli, muzyka nawet jakby trochę ucichła. Widziałam, jaki był wściekły, ale kompletnie tego nie rozumiałam. Przecież nie zrobiłam nic złego. Absolutnie nic. A ten zachowywał się, jakbym mu co najmniej matkę zabiła. Poczułam nagły przypływ złości.
- Jak masz ze mną jakiś problem, to nie wiem, kurwa, po kiego chuja zaczynałeś to wszystko! - krzyknęłam.
- Bo myślałem, że jesteś normalna!
Nastała cisza. Zacisnęłam mocno wargi, aż powstała jedna linia. Starałam się panować nad oddechem.
- A pierdol się, Janek - warknęłam.
Minęłam blondyna, a następnie pognałam do wyjścia. Nie przejmowałam się wlepionymi we mnie spojrzeniami, miałam już to gdzieś. Miałam gdzieś jego i tych wszystkich. Wybiegłam bez kurtki, miałam ze sobą jedynie telefon. Zamówiłam ubera, nie przejmując się pokaźną sumą na ekranie. Miałam to wszystko gdzieś.
**** Od autorki****
Dzień dobry, moi kochani! Wiem, że miało być mnóstwo rozdziałów w zeszłym tygodniu, ale musiałam odespać połowę swojego życia i naprawdę odpocząć na urlopie. Bardzo mi to pomogło, pojawiła się nowa energia i motywacja :p
Nieee, to wcale nie tak, że ja piszę rozdział w pracy... Powiedzcie mi lepiej, co sądzicie? Czekam na jakieś fajne komentarze!
xoxo
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro