Rozdział 59
- Czy wyście oszaleli? - krzyknął wściekły Maciek - oszaleli do reszty?! Czego, kurwa mać, nie rozumiecie w sformułowaniu: siedzieć cicho się nie wychylać? No, czego?! Tak trudno?
Siedzieliśmy na kanapie w naszym apartamencie w Polańczyku, a na stoliku kawowym stał laptop. Na ekranie widzieliśmy zezłoszczoną do granic możliwości twarzy nieznanego mi mężczyzny, Maćka, PRowca Janka. Drugą połowę ekranu zajmował Solar, ten jednak wydawał się opanowany. Nie odezwał się jeszcze ani razu w trakcie naszej rozmowy, jedynie słuchał Maćka, co jakiś czas kiwając powoli głową. Maciek wrzeszczał na nas już od dobrych piętnastu minut. Ja siedziałam przerażona, serce biło mi cholernie szybko, jednak Janek nie tracił swojego luzu. Wydawał się w ogóle nie robić nic z wściekłości mężczyzny.
- Kurwa mać, Janek - ciągnął swoją sielankę PRowiec - tyle razy ci kazałem odpowiedzieć na pytania fanów, pokazać swoje życie, wziąć udział na ściankach eventowych, chociaż odpowiedzieć na parę pytań dziennikarzy, ale ty się nie zgadzałeś! Szanowałem to, choć nie podobało mi się. A teraz? Teraz kiedy proszę cię, byś nie podejmował żadnych medialnych akcji, ty robisz mi na przekór i urządzasz sobie jakiegoś lajwa?! Do reszty cię popierdoliło? Naprawdę chcesz mnie wkurwić?! To wielkie brawa, udało ci się! Mam to w dupie, Janek, rozumiesz? Mam już to w dupie, odchodzę! Nie będę współpracował z jakimś bachorem, który uważa się za pierdoloną gwiazdę! Już z Matą mi się łatwiej współpracuje, niż z tobą! Żegnam!
Mężczyzna rozłączył się, zanim którekolwiek z nas zdążyło zareagować. Zerknęłam na Janka, jednak ten siedział bezruchu, niczym zahipnotyzowany. Solar natomiast westchnął głęboko, zanim zabrał głos.
- No cóż - zaczął, jakby zastanawiał się co powiedzieć - sytuacja nie wygląda najlepiej. Odbyłem już rozmowę z Maćkiem wcześniej, jest pewny swojej decyzji. Dlatego na obecną chwilę, Janek, ja się zajmę twoją dobrą opinią publiczną. Odjebaliście manianę, co mogę więcej powiedzieć? Maciek idealnie dobrał swoje słowa. Trąbią o was absolutnie wszędzie, na każdym portalu plotkarskim, piszą do mnie, piszą do Maćka, piszą do wszystkich z prośbą o dodatkowy komentarz. Czy zechcecie mi powiedzieć, co się, kurwa, wydarzyło i kto wpadł na ten genialny pomysł?
Jaś nie wahał się ani moment, od razu wziął całą winę na siebie. Ze wszystkimi szczegółami opowiedział Karolowi wydarzenia z naszej wczorajszej wędrówki. Solar słuchał uważnie, nie zdradzając ani jednej emocji na swojej twarzy. Trzymałam swoje blondyna za rękę, chcąc dodać mu otuchy, choć to ja byłam o wiele bardziej zestresowana. Czułam się jak na dywaniku u dyrektora, choć nigdy tam nie wylądowałam. To jednak było o wiele gorsze. Solar, choć przyjaciel, teraz był po prostu szefem. Umiał postawić granicę między swoimi relacjami.
Kiedy ukochany skończył swoją opowieść, nastała cisza.
- Dobrze, robimy tak. Janek, no, opierdol dostałeś, dostajesz i jeszcze ode mnie dostaniesz. Rozumiem, że targają tobą silne uczucia, ale nie możesz odwalać takich akcji. Jesteś dorosły, powinieneś myśleć rozsądnie. Ale, jako twój kumpel, przybijam ci internetową piątkę - powiedział, a Janek parsknął śmiechem - tak, czy siak, wracajcie do domu, zanim dopadnie was reszta szalonych fanek. A ty, Janek, dostałeś pilne zaproszenie do Kuby Wojewódzkie, umówiłem cię na czwartek. I nie próbuj nawet ze mną dyskutować, jedziesz do niego i koniec, kropka. Nasz Piotrek naszykuje ci kulturalne i ładne wypowiedzi, masz się ich trzymać. Zrobimy cię jako ofiarę, jakoś z tego wyjdziemy. A do tej pory, błagam was, nie udzielajcie się w mediach. Usuńcie Instagrama i Facebooka, wyrzućcie telefony, cokolwiek. Ale uprzedzam was, że kolejna taka akcja i przestanę być miły. A tobie, Janek, polecam znaleźć nowego PRowca. Zresztą, zleciłem już to Szymanowi. Trzymajcie się i jesteśmy w kontakcie.
Pożegnaliśmy się szybko, a Janek nacisnął czerwoną słuchawkę na ekranie. Z impetem zamknął laptopa, a następnie przeczesał dłonią włosy i oparł głowę o zagłówek sofy. Obserwowałam go przez cały czas.
- Trochę zjebałem - przyznał, zerkając na mnie.
Przybliżyłam się do niego, zarzuciłam nogi na jego uda, a moja ręka od razu skierowała się w stronę jego jasnych włosów.
- Trochę zjebałeś - potwierdziłam, kiwając głową - ale i tak wszyscy są w tobie zakochani. Zwłaszcza ja - dodałam.
- Nie sądziłem, że Maciek tak zareaguje. Nie myślałem w ogóle, że tak to wybuchnie. Muszę oddzielić nasz związek od mojej kariery.
Westchnęłam, po czym oparłam swoją głowę o jego. Przybliżyłam się bliżej do chłopaka, by czuł moją obecność. Wiedziałam, że miał rację. I wiedziałam też, że miał ogromne wyrzuty sumienia. Milczałam, szukając odpowiednich słów, jednak takowych nie znalazłam. Delikatnie głaskałam go po dłoni, ten jednak nie reagował. W końcu się poddałam. Podniosłam się niechętnie, zaparzyłam sobie herbaty, a następnie zamknęłam się w sypialni. Usiadłam na łóżku, odetchnęłam głęboko, podziwiając widoki za oknem. Było mi bardzo przykro, że nasz wyjazd skrócił się o połowę dni. Nie zdążyłam jeszcze dobrze wypocząć, choć czułam się całkiem zrelaksowana. Całkowicie odłożyłam na bok negatywne myśli o Krystianie i tego, co odpieprzał. Zdążyłam się domyślić, że dostał już wezwanie do sądu, bo milczał od prawie tygodnia. W mediach nie pojawiały się nowe artykuły na mój temat, nie dostałam też żadnych pogróżek. Miałam nadzieję, że był to już koniec. Musiałam wrócić do swojego pozytywnego stanu, wrócić do treningów i czerpania radości z pracy. W weekend czekał mnie występ Fukaja w Gdańsku, który miałam namiętnie relacjonować. Ale nawet mnie to nie cieszyło. Najchętniej przeleżałabym w łóżku cały tydzień, obżerając się chipsami. Cały zapał, o który walczyłam przez dwa miesiące, ulotnił się z dnia na dzień. Czułam, że zrobiłam trzy kroki w tył w swoim życiu.
Ułożyłam się wygodniej na łóżku. Odpaliłam Instagrama i zaczęłam przeglądać go bezmyślnie. Przy okazji odpisałam na kilka wiadomości od najbliższych. Po około pół godzinie do pomieszczenia wszedł Janek bez pukania. Zerknął na mnie, a następnie westchnął.
- Wszystko okej? - spytał cicho.
Wymruczałam jedynie odpowiedź twierdząco. Blondyn zrobił kilka kroków i usiadł na skraju łóżka obok mnie. Odłożyłam telefon, a ten złapał moją dłoń.
- Powinniśmy zacząć się pakować - stwierdził obojętnym tonem.
- Szkoda - rzuciłam, jednak nie poruszyłam się ani o milimetr.
Jaś podniósł się, a potem ułożył tuż obok mnie. Objął mnie w talii, a swoją głowę położył na moich włosach, głośno wciągając powietrze.
- To wszystko jest strasznie skomplikowane.
- Takie uroki życia z gwiazdą, czyż nie? - spytałam, siląc się na delikatny uśmiech.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro