Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 45

Obudziłam się nieco po północy. Janek obok mnie chrapał głośno, więc zrzuciłam z siebie kołdrę i podniosłam się niechętnie. Zebrałam swoje ubrania, po czym ruszyłam do łazienki. Narzuciłam na siebie białą bluzę oraz czarne, luźne jeansy, jedyne, w które się mieściłam w ostatnim czasie. Przejrzałam się w lustrze. Uczesałam włosy grzebieniem, który nadal trzymałam u Janka, a potem zmyłam resztki makijażu. Westchnęłam głęboko. Wróciłam do pokoju, by znaleźć swoją komórkę. Janek nadal spał. Dopiero w salonie znalazłam telefon i wybrałam numer do Karolajn. 

- Śpisz? - spytałam cicho. 

Zgarnęłam swoją torebkę, a potem narzuciłam na siebie płaszcz. 

- Nie, oglądam Warsaw Shore, a co? - odpowiedziała szybko - czemu mówisz tak cicho?

- Nie chcę obudzić Janka - odparłam, zakładając buty. 

Wyszłam na klatkę, cichą zamykając za sobą drzwi.

- Lili, jesteś u niego? Oszalałaś?! - krzyknęła mi do słuchawki, a ja mimowolnie wywróciłam oczami, choć wiedziałam, że i tak tego nie zauważy. 

- Mogę przyjechać? 

- Możesz - westchnęła. 

Rozłączyłam się bez zbędnych pożegnań, a następnie zamówiłam ubera. Potrzebowałam raptem kwadransa, by dojechać do przyjaciółki. Wyszłam na zewnątrz, nie zdążyłam nawet zapalić, a taksówka się już pojawiła. Wsiadłam i przywitałam się z ukraińskim kierowcą. Oparłam rękę o szybę. Przymknęłam powieki.

Zastanawiałam się, co ja, do cholery, odwalałam? Nie potrafiłam jasno, ani trzeźwo myśleć. Ostatnie dni były dla mnie istną abstrakcją. Sypiałam z Jankiem, sypiałam u Janka, ale nic więcej. Nie umiałam nazwać naszej relacji. Blondyn próbował ze mną rozmawiać, ale ja tego unikałam jak ognia. Chłopak coś we mnie złamał, ale nie mogłam nawet o tym myśleć. To za bardzo bolało. Serce biło mi szybciej, jak tylko o tym pomyślałam. Nie mogłam więc myśleć, całkowicie wyłączyłam uczucia. Czułam się niczym Klaus z Pamiętników wampirów

Uprawiałam seks z chłopakiem, który mnie zdradził. Kochałam go nad życie, a on mnie zdradził. Zdradził mnie, a ja nie potrafiłam się od niego odciąć. Nie miałam bladego pojęcia, co miałam z nim zrobić. Co zrobić z całą naszą relacją. 

Zajechałam pod blok Karoliny, wysiadłam szybko i weszłam do środka. Już po kilku minutach stałam pod jej drzwiami, czekając, aż mi otworzy. Zastałam ją w zielonej koco-bluzie, u jej nóg stał piesek. Dziewczyna miała włosy związane w niezgrabny kok, a na jej nosie dostrzegłam duże, okrągłe okulary. Bez makijażu miała malutkie, zabawne brewki, które teraz zmarszczyła mocno, 

- Co, żeś zrobiła? - spytała bez powitania. 

- Och, ciebie też miło widzieć - rzuciłam. 

Zrobiłam krok do przodu, po czym przytuliłam ją mocno. Jak zwykle pachniała malinami. Po kilku nudnych, standardowych pytaniach dowiedziałam się, że jej Janka nie było w domu, "szlajał się po mieście z bandą swoich idiotów", a dziewczyna nie była z tego powodu zadowolona. Rozsiadłam się wygodnie w wygodnym fotelu, przy okazji rozglądając się po niedużej kawalerce. Sonia, kundelek, którego adoptowali niedawno, wskoczyła mi na kolana. Przytuliłam ją mocno. Karolajn przyniosła dwa kieliszki i napoczętą butelkę wiśniowej Soplicy. 

- Wiem, że na trzeźwo nie damy rady - odpowiedziała, widząc moje zaskoczone spojrzenie - jesteś głodna? 

Oczywiście, że byłam głodna, ostatnio głodna byłam cały czas, dlatego kolejny kwadrans spędziłyśmy, zastanawiając się nad wyborem kolacji w Uber Eats. Kiedy decyzja w końcu zapadła, między nami nastała cisza. Dziewczyna obserwowała mnie bacznie, a ja unikałam jej spojrzenia jak ognia. 

- No mów w końcu, bo wracam do oglądania - rzuciła w końcu. 

- Polej - powiedziałam zmęczonym tonem. 

Wypiłyśmy jeden kieliszek, potem następny, a następnie jeszcze jeden. Głaskanie pieska bardzo mnie uspokajało, alkohol w organizmie też. 

- Nie wiem, co mam zrobić, Karolajn - zaczęłam. Starałam się opanować drżenie głosu, ale to było trudniejsze ode mnie. - Byłam u niego, spaliśmy ze sobą. Dzisiaj. Wczoraj. I przedwczoraj też. Ale nie gadamy zbytnio ze sobą. On do mnie pisze, dzwoni, ale ja mu nie odpowiadam. Nie wiem, co mam zrobić. 

Dziewczyna westchnęła głęboko. Patrzyła na mnie dużymi, szklistymi oczami. Widziałam w jej spojrzeniu współczucie oraz ogromny żal. Pewnie też miała nadzieję na normalny, stały związek. I pewnie pluła sobie w brodę, że tym razem się pomyliła. 

- Nie wiem, co mam ci powiedzieć, Lili. Naprawdę nie wiem. 

- A co ty byś zrobiła? - zapytałam, przerywając jej. 

Karolina zamilkła, jakby musiała się głęboko zastanowić nad moim pytaniem.

- Nie wiem. Chciałabym powiedzieć, że kopnęłabym go w dupę, ale... Jak się jest w związku, to wszystko wygląda całkowicie inaczej. To był tylko raz? - spytała, a ja przytaknęłam - no właśnie, zrobił to tylko raz. Ale nie wiem, nie da się na to opowiedzieć. Ale na pewno bym przestała z nim sypiać. 

- To wszystko jest strasznie trudne - mruknęłam, czując napływające do oczu łzy. 

Pociągnęłam nosem, a następnie sięgnęłam po butelkę. Rozlałam alkohol do kieliszków, potem podałam jeden z nich przyjaciółce. Palcem otarłam łzy. 

- Lili, powiem ci to tylko jeden raz w życiu - zaczęła dziewczyna - tylko jeden, jedyny raz, więc może to sobie nagraj. Wydawałaś się naprawdę szczęśliwa. Nie poznałam Janka osobiście, ale wydawał się naprawdę spoko. W końcu ktoś bardzo spoko. Nie mówię, że masz go przyjąć z otwartymi ramionami, ale może... Eh, sama nie wiem. 

- No właśnie - dodałam, powoli kiwając twierdząco głową. 

Podniosłam się z Sonią na rękach, a następnie usiadłam na kanapie obok przyjaciółki. Położyłam głowę na jej udach, a ta zaczęła głaskać moje włosy. 

- Ja go naprawdę kochałam. I kocham - stwierdziłam cicho. 

- Wiem, Lils. Wiem. 

- Strasznie chujowa sytuacja - powiedziałam. 

- Wiem. 

- I miliony fanek wpatrzonych w każdy mój krok. 

- Chcesz się przebrać w swój bluzo-koc? - spytała, a ja mruknęłam. 

Mimo to nie podniosłam się. W końcu znalazłam się w swoim punkcie bezpieczeństwa, którego szukałam, odkąd Jaś przestał nim być. Poczułam ogromne zmęczenie tym ciągłym myśleniem i zastanawianiem się. Naprawdę nie wiedziałam, co robić. Czułam się jak w pieprzonym potrzasku. I znowu było mi niedobrze. 

W końcu podniosłam się, stanęłam na środku pomieszczenie. Wzięłam głęboki wdech, a potem wzięłam piżamę i przeniosłam się do łazienki. Mdłości ustały, a ja po kilkunastu minutach wróciłam na kanapę. Karolina odebrała jedzenie, a ja zerknęłam na swój telefon. Serce zabiło mi mocniej, gdy zobaczyłam wiadomość od Janka. Pytał, gdzie jestem. Kliknęłam tę wiadomość, przeniosłam się do naszej konwersacji. Przewinęłam palcem, multum smsów od chłopaka, na które nie odpowiedziałam w ostatnim czasie. W tej samej chwili zobaczyłam też powiadomienie na Instagramie. Oznaczył mnie w swoim najnowszym poście. Wstawił nasze zdjęcie z Hotelu Maffija. Ostatnie zdjęcie, na którym byliśmy szczęśliwi. Na którym ja byłam szczęśliwa. 



****Od autorki****

Dobry wieczór! Nawet nie wiecie, jak trudno mi się to pisało... 

Ale bardzo miło mi się czytało Wasze komentarze, dlatego czekam na więcej!


Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro