Rozdział 43
- Boże, w końcu jakieś ciche miejsce! - jęknęłam, wchodząc do niedużego pokoju.
Usiadłam na małej kanapie naprzeciwko biurka Piotrka, speca od mediów. Chłopak nie zwrócił na mnie większej uwagi, nadal coś klikał na swoim małym laptopie. Obok stała miseczka chipsów i pusta butelka piwa.
- Co teraz robisz? - spytałam, dokładniej rozglądając się po pomieszczeniu.
Było prawie że ciemno, świeciła się tylko jedna mała lampa. Za oknem dachowym zapadał już zmierzch, dało się też przez nie słyszeć wrzaski całego SB. Chłopaki kończyli nagrywać teledysk do stworzonej dzisiaj piosenki.
- Kończę montować vloga z dzisiejszego dnia. Potem musimy jeszcze zastanowić się nad tym konkursem, wrzucić teledysk i mamy spokój na dzisiaj - oznajmił, zerkając na mnie przelotnie - zmęczona?
- Trochę tak.- Pokiwałam twierdząco głową oraz ziewnęłam odruchowo. - Ale jest super.
- Przez cały tydzień pracujesz dwadzieścia cztery godziny na dobę, ale to, co tu powstaje... To istna magia - powiedział, a ja musiałam się z nim zgodzić.
Choć minęły raptem dwa dni, ja już padałam na twarz. Przez cały czas kręciliśmy się wokół chłopaków, robiliśmy zdjęcia, wrzucaliśmy posty. A stworzenie contentu, i to w dodatku dla całej grupy, było naprawdę cholernie trudne. Biegałam jak szalona z trzema różnymi telefonami, żeby wszystko uchwycić i stworzyć coś ciekawego.
- Wiesz co? Twój pomysł z zadawaniem krótkich pytań chłopakom jest naprawdę ciekawy. Masz już może jakieś pod ręką? - spytał Piotr.
- Nie, ale mogę coś wymyślać na bieżąco - odparłam podekscytowana.
- Dobry z ciebie pracownik, Lili - stwierdził z uśmiechem chłopak - w takim razie bierz kamerę i leć, zadawać chłopakom pytania. Pytaj o wszytko, niech ci odpowiadają. Są już pijani, więc wyjdzie jeszcze zabawniej.
- Tak jest, szef! - Zasalutowałam ze śmiechem, po czym podniosłam się.
Wyszłam z pokoju, po czym ruszyłam na dół. Do mojej głowy od razu zaczęły wpadać jakieś pomysły, jednak żaden nie przypadł mi do gustu. O co ja mogłam pytać chłopaków?
Zeszłam do salonu, rozejrzałam się dookoła. Zespół 2115 stał przy mikrofonie, dyskutując ze sobą oraz krzycząc. Obok nich siedział Lanek, montował coś przy laptopie. Na kanapie dojrzałam Fukaja i Zimmera, rozgrywali mecz na play station. W kuchni dostrzegłam Solara i Białasa i to właśnie do nich postanowiłam najpierw podejść. Wyciągnęłam z kieszenie jeansów telefon, przełączyłam się na konto SBM i włączyłam kamerę.
- Szybkie rzuty! - krzyknęłam, przerywając im rozmowę, a oni spojrzeli na mnie zaskoczeni.
Mateusz przerwał jedzenie jajecznicy, która gościła na jego talerzu. Solar natomiast zaśmiał się tylko, a dłonią przysłonił mi kamerę.
- DJ Johny czy Lanek? - spytałam.
- Lanek - odpowiedział od razu Białas, a potem ugryzł kromkę chleba.
- No jak Lanek, tylko DJ Johny - odparł Solar.
Od razu wrzuciłam ich wypowiedzi na Instagrama, a potem ruszyłam dalej. Na mojej drodze napotkałam Janusza Walczuka.
- Czy da się wygrać z Fukajem? - zapytałam od razu.
Chłopak przybliżył twarz do aparatu.
- Absolutnie nie.
Przy dużym stole w jadalni Kacperczyki wraz z Jasiem polewali czystą wódkę do kieliszków.
- Paweł, szybkie rzuty! - rzuciłam - Solar czy Białas?
- Solar - odpowiedział po chwili namysłu, a potem duszkiem wypił alkohol.
- Białas - stwierdził Maciek.
- Ojców Narodu nie da się wybrać - dopowiedział Janek, a ja parsknęłam śmiechem.
Wrzuciłam filmik na Instagrama, a potem zablokowałam ekran komórki. Przytuliłam się do mojego blondyna, a ten pocałował mnie w czoło.
- Jak się bawisz, skarbie? - zapytał czule.
- Pracowicie. - Uśmiechnęłam się. - Bardziej pracowicie niż myślałam.
Chłopak złożył przelotny pocałunek na moich ustach.
- Chłopaki, idziemy na dwór! Nagrywki czekają! - krzyknął White, pojawiając się nagle znikąd.
Złapał za ramię Maćka i Pawła, ciągnąc ich za sobą w stronę wyjścia. Janek odprowadził ich spojrzeniem, a potem westchnął.
- Muszę lecieć - rzucił - teledysk sam się nie zrobi.
Pokiwałam twierdząco głową i wyswobodziłam się z jego objęć. Blondyn ruszył w stronę wyjścia.
- Tylko, na litość boską, załóż bluzę, jest zimno! - rzuciłam za nim.
Jaś zatrzymał się w pół kroku, rozejrzał dookoła, ale nie znalazł nic do nakrycie. Szybko więc zdjęłam z siebie bluzę i rzuciłam mu.
- Będzie ci zimno - powiedział.
Wzruszyłam jedynie ramionami, a potem szybko odwróciłam się na pięcie. Ruszyłam w stronę kuchni, czując narastający głód. Minęłam się z biegnącym Bedoesem. Chciałam mu zadać jakieś szybkie pytanie, ale nie zdążyłam nawet nic sensownego wymyślić. Borys dogonił mojego chłopaka, a potem wyrwał mu z dłoni komórkę i ruszył dalej.
- Borys, oddawaj mój telefon! - wrzasnął Jaś.
Borek jedynie wystrzelił jak strzała na dwór, śmiejąc się głośno, a blondyn ruszył za nim. Wybuchnęłam śmiechem, wchodząc do kuchni. Zastałam tam naszego szefa kuchni, Głodka. Brodaty mężczyzna, ubrany w czarny dres, na który narzucił biały fartuch, akurat testował krem gotujący się w garnku. Usiadłam na blacie i obserwowałam go.
- Niby dorośli, ale jak się spotykają razem, to zachowują się gorzej niż dzieci - stwierdził, rzucając mi rozbawione spojrzenie, a ja pokiwałam głową.
- Czasem się zastanawiam, czy jestem w związku z dorosłym facetem, czy może z piętnastolatkiem - odparłam.
Głodek nalał niedużej miseczki żółty krem, a potem podał mi ją wraz z łyżką.
- Wege krem z kukurydzy, spróbuj - oznajmił - Solar coś mi wspominał, że masz problemy z cukrem, więc powinien być w sam raz.
- Jezu, jakie to dobre - oznajmiłam po chwili zgodnie z prawdą - mam nadzieję, że podzielisz się przepisem. Fakt, no cukier w moim przypadku nie wygląda najlepiej. Mam badania w przyszłym tygodniu, także zobaczymy, co wyjdzie, ale lekarz podejrzewa insulinooporność. Czytałam trochę na ten temat i jestem przerażona, z jakiej części jedzenia będę musiała zrezygnować.
- Tylko tak ci się wydaje, można stworzyć bardzo fajne dania, żeby obniżyć insulinę. Wiesz, na co dzień tworzę różne jadłospisy, możemy coś ciekawe pokminić.
Uśmiechnęłam się do kucharza z ogromną wdzięcznością.
- Słyszałem, że będziesz teraz ściśle współpracować z SB.
- Tak, lepiej się czuję w marketingu, niż w badaniach klinicznych. Tutaj czuję, że robię to z sensem, nikt nie kwestionuje mojej wiedzy, wiesz? Wręcz przeciwnie, Solar i Białas bardzo doceniają moje pomysły i traktują mnie jako jedną ze swoich.
- Chłopaki są świetni, to fakt - przyznał.
- Powinnam więc chyba lecieć i nagrywać, żeby mnie nie zwolnili - dodałam ze śmiechem - dziękuję za kolację!
Zeskoczyłam z wysepki kuchennej, odłożyłam puste naczynie i szybkim krokiem ruszyłam w stronę wyjścia. W salonie na kanapie leżała katana Karola, więc zarzuciłam ją szybko na siebie. Wyszłam na zewnątrz, rozejrzałam się dookoła. Ciemność rozświetlały flesze kamer oraz aparatów. Uśmiechnęłam się mimowolnie. Panowała tutaj tak przyjemna, luźna atmosfera, że aż chciało mi się pracować. Po raz kolejny utwierdziłam się w przekonaniu, że to było miejsce dla mnie. Prawie całkiem zapomniałam już o mojej pracy w badaniach, o Krystianie, Klaudii i całej reszcie. Z głowy wyleciała mi toksyczna atmosfera oraz wyścig szczurów, który towarzyszył mi prawie każdego dnia w biurze. Tutaj czułam się jak ryba w wodzie, a nawet lepiej.
Do moich uszu dotarły czyjeś krzyki, szybko rozpoznałam głos Jasia oraz Bedoesa. Czy oni nadal kłócili się o tem telefon? Oni byli niemożliwi. Ruszyłam w stronę kłótni, po chwili ich dostrzegłam. Borys szarpał Janka, obok nich stał Solar, który próbował ich uspokoić.
- Co jest, kurwa, z tobą nie tak? - krzyknął Przybylski.
- Borys, uspokój się, to nie jest twoja sprawa! - rzucił Karol swoim ojcowskim tonem.
Złapał Bediego za ramię, jednak ten szybko się odsunął.
- A ty go jeszcze bronisz?! - warknął wściekły chłopak - on ją zdradził! Dobrą, normalną dziewczynę! Nie po to, kurwa, nawijam o tym, jak ważne są kobiety, żeby współpracować z takim gnojem! I ona jeszcze nic o tym nie wie?! Jesteś pierdolonym ścierwiskiem, Janek!
Podeszłam bliżej zainteresowana ich kłótnią. Zmarszczyłam brwi zdezorientowana. Janek? Zdradził?
- Borys, kurwa, nie wtrącaj się w to - syknął Jaś, a ja zobaczyłam jego zbolałą, wkurzoną minę.
Nie.
- Kto kogo zdradził? - spytałam drżącym tonem, zwracając na siebie uwagę.
Nastała cisza, chociaż w mojej głowie myśli pracowały na najwyższych obrotach. Cała trójka spojrzała na mnie, na twarzy każdego dostrzegłam inne emocje. Domyślałam się, jak wyglądała moja, kiedy wszystkie elementy zaczęły składać się w jedną całość.
******Od autorki***
No dobra, na trochę zniknęłam, ale mam nadzieję, że wyjdzie nam to wszystkim na dobre. Mam nadzieję, że jesteście tutaj jeszcze. Proszę o jakieś potwierdzenie, że nie zapomnieliście.
Oficjalnie mogę już powiedzieć, że jestem Panią socjolog, obrona zdana na 5!
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro