Rozdział 107
- Jesteś pewna, że nie chcesz pojechać ze mną? - spytał Janek po raz kolejny, niemalże jęcząc, a ja po raz kolejny pokiwałam przecząco głową.
- Jestem pewna. Nie potrzebujesz mnie tam, to po pierwsze, a po drugie, sam chciałeś, żebyśmy mieli dwie różne kariery. Także nigdzie nie jadę, muszę się przygotować do rozmowy rekrutacyjnej - odpowiedziałam z cichym westchnieniem.
Janek, mimo że nie miał zamiaru skupiać się na pisaniu, został gwiazdą internetu. Pierdoloną gwiazdą internetu, a jego zasięgi jeszcze nigdy nie były tak wysokie. Wszyscy chcieli wiedzieć, co wydarzyło się w największej wytwórni muzycznej w Polsce. A on, o dziwo, chętnie udzielał wywiadów. W zeszłym tygodniu odwiedził Żurnalistę, a dzisiaj jechał do Kuby Wojewódzkiego. Nie dowierzałam temu, bo przecież to był najbardziej skryty artysta, jakiego znałam. Ale w jakimś stopniu to rozumiałam. Wykorzystywał swoją wolność. Moja wściekłość na Solara jeszcze bardziej wzrosła, gdy dotarło do mnie to, jak Janek był tłamszony przez SBM. I, choć wspierałam go, jak tylko mogłam, miałam cichą nadzieję, że zaraz skończy z tym całym influencerowaniem, bo zdecydowanie zbyt wylewnie opowiadał o naszym związku. Czułam się przez to jak na świeczniku, zwłaszcza że wiedziałam, że wszyscy moi przyjaciele oraz rodzina śledzili jego aktywność.
- Niech ci będzie. Postaram się wrócić jak najszybciej, ale Kacperczyki chcą ustalić nową datę tripa do Azji - oznajmił.
- Czyli nadal chcecie jechać? - Uniosłam brew zaskoczona.
Solar, oczywiście, zablokował wyjazd chłopaków, jak tylko wyrzucił Janka z SB. W sumie nawet nie wiedziałam, dlaczego byłam tym zaskoczona.
- Kurwa, pewnie, że tak. Potem nie będę miał na to czasu - rzucił, jakby to była najoczywistsza rzecz na świecie. Podszedł do mnie, a potem pocałował mocno we włosy. - Lecę, zanim się spóźnię.
Odwróciłam się w jego stronę, lustrując blondyna spojrzeniem od stóp do głów. Miał na sobie czarne jeansy, białą, markową koszulkę polo, a wokół niego unosiła się silna woń perfum.
- Ty chcesz podrywać Wojewódzkiego, czy jak? - prychnęłam, bo chłopak prezentował się naprawdę dobrze w tym zestawie.
- Nie. - Wyszczerzył zęby w łobuzerskim uśmiechu. - Ale potem chcę podrywać moją dziewczynę.
- Życzę powodzenia - mruknęłam, obserwując, jak chłopak zakładał nowe, jasne Jordany, a potem jeszcze poprawił włosy, przeglądając się w lustrze.
Wyciągnął z szafy ciepłą kurtkę, a potem otworzył drzwi. Przystanął w nich, posyłając mi ostatnie spojrzenie.
- A, i jeszcze jedno - rzucił, zanim wyszedł - cholernie seksownie wyglądasz w tych okularach.
Głośno trzasnął drzwiami, a ja przyłożyłam palce do policzków, na których od razu pojawił się silny rumieniec. Nie potrafiłam powstrzymać uśmiechu. Cały czas zastanawiałam się na tym, ile różnych twarzy miał chłopak.
Powróciłam spojrzeniem do ekranu laptopa, zamknęłam plik wordowski. Zerknęłam na zegarek, Bedoes miał do mnie zadzwonić lada moment. Wykorzystywałam nieobecność Janka, by móc spokojnie porozmawiać. Blondyn zamknął szufladkę zatytułowaną Solar, ale ja swoją miałam szeroką otwartą. Byłam pewna, że nie zaznam spokoju, póki się nie zemszczę, a Borys podzielał moje pomysły. Obydwoje byliśmy pierdolnięci i nie do powstrzymania. A ja nie chciałam mówić o tym Jasiowi, bałam się, że będzie próbował nas powstrzymać, a to doprowadzi do kolejnego spięcia. Wolałam działać na własną rękę, a potem postawić go przed faktem dokonanym. Byłam bardziej skłonna przepraszać go na kolanach, niż pozwolić, by blondyn odwiódł mnie od tego pomysłu.
Bedoes zadzwonił równo o umówionej godzinie. Śmiałam się, kiedy ustawił nam video konferencję na Teams, ale teraz cieszyłam się, że go widziałam. Chłopak dalej siedział na ranczu i nie zamierzał w najbliższym czasie wracać do Warszawy. Zazdrościłam mu tej swobody.
- Jak budowa domu? Czy Janek już zaczął kopać dół na segment? - spytał Borys bez zbędnego powitania.
Zaskoczona uniosłam wysoko brwi.
- Skąd o tym wiesz? Boże, nie mów, że opowiadał to dziennikarzom! - pisnęłam ze śmiechem, bo teraz spodziewałam się po blondynie wszystkiego. Chłopak parsknął głośno śmiechem, ukazując rząd swoich białych zębów. Od razu zauważyłam, że dwa z nich ozdobił złotymi dodatkami, co rozbawiło mnie jeszcze bardziej. - Boże, co ty masz na zębach?
- Nowa moda, zajebiste, co? Roksi dostała w prezencie nakładki i powiedziała, że w życiu tego nie założy - oznajmił, szczerząc się szeroko do kamery - ale ja też jestem zajebistym influencerem, więc postanowiłem zmienić swój image.
Pokiwałam głową z niedowierzaniem, bo chłopak wyglądał co najmniej irracjonalnie. Borek westchnął głęboko, a jego twarz nagle spoważniała.
- Dobra, Lil, bo ja nie mam dzisiaj całego dnia. Jedziemy potem ratować konie przed rzeźnią. Tak, jak mówiłem ci wcześniej, oferta jest nadal aktualna, jutro powinnaś dostać oficjalną ofertę na maila. Możemy oczywiście ją negocjować. - Mrugnął. - Jeśli natomiast chodzi o Solara, to... Janek nic nie wie?
- Absolutnie nic i nie zamierzam mu nic mówić - przytaknęłam - masz konkretny plan?
- Kurwa, głupio pytasz. - Prychnął. - Trochę go zmodernizowałem, odkąd Solar was wyjebał, ale wiele rzeczy się nie zmieniło.
- Zatem zamieniam się w słuch - mruknęłam, a chłopak przeszedł do gadania.
Słuchając go, co i rusz kiwałam głową albo wrzucałam swoje opinie i zabawne komentarze. Jego pewność siebie sprawiała, że nie bałam się o to, po jak kruchym gruncie stąpaliśmy. Widziałam, jak bardzo zdeterminowany był Borys, by wykończyć Solara i szybko uświadomiłam sobie, że chłopak był naprawdę urażony oraz zraniony. Wręcz czułam ból w jego głosie, gdy opowiadał o Karolu. Byłam pod wrażeniem, gdy chłopak przesłał mi konkretne relacje, które miałam opublikować na swoim koncie. Postanowiłam nie zwlekać i zrobić to od razu.
- A co z zespołem Solara? - spytałam po ponad godzinie zawziętej dyskusji.
- Muszę dociągnąć jeszcze parę rzeczy, ale myślę, że to kwestia kilku dni, aż ogłoszę powstanie podwytwórni 2115, którą będzie zarządzał Flexy. Z moją pomocą, oczywiście. Rozmawiałem już z niektórymi chłopakami, są bardzo chętni na współpracę, więc tu nie będzie żadnego problemu. Choć, oczywiście, są trochę niepewni po tym, co ich spotkało w SB. Zwłaszcza Nypel, dlatego muszę przegadać odpowiednie warunki - oznajmił.
Pokiwałam głową twierdząco zamyślona. To było ogromne wydarzenie dla Bedoesa i nadal nie potrafiłam wyjść z podziwu, jak ciężko pracował i jak szybko osiągnął sukces.
Plan Borysa zakładał kilka etapów. Najpierw zacząć głośno mówić o tym, jak działała wytwórnia SB od wewnątrz, choć nikt z artystów nie mógł mówić o tym otwarcie. Potem sprawić, by eks raperzy dołączyli do jego nowej wytwórni. Wybić się na Top 1 w Polsce i ukraść Solarowi obecnych współpracowników. A na końcu, co wydawało się dla mnie najłatwiejsze, rozpuścić informacje o Karolu wśród wszystkich największych gwiazd, by nikt nie chciał z nim współpracować.
Wszystko wydawało się łatwe, jasne i przejrzyste. Bez problemów. Jedyne, czym się martwiłam, to Janek.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro