Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

17.

-Jasne, choć to jest trudny temat - zaczęłam mu opowiadać o wszystkim o śmierci mamy o adopcji, aż dotarłam do najtrudniejszego....

Rozpłakałam się. Wpatrywałam się w tafle wody i płakałam. Nie wiedziałam, że jeszcze kiedyś będę musiała o tym mówić. Lecz wiem, że Piotrek bardzo mnie wspiera, choć sobie dokuczamy i mogę mu to powiedzieć.

-Co jest? - zapytał łapiąc moją rękę, spojrzałam na nasze splecione dłonie, a później spojrzałam na Piotrka.

-Więc... Więc kiedy wprowadziłam się do Moniki i Dominika poznałam Julię i takiego jednego Kacpra, mieszkaliśmy na tej samej ulicy. Trzymaliśmy się razem, wszędzie chodziliśmy we trójkę. Takie idealne trio. Pewnego dnia poznałam takiego chłopaka o imieniu Bartek. Zaczęliśmy się spotykać... było super. Taka idealna para i w ogóle. Rozumiesz? - Piotrek tylko pokiwał, na znak, że rozumie. - Ale to nie było tak, że ja moich przyjaciół zostawiłam bo miałam chłopka. Nie... spotykaliśmy się jak zawsze. No, ale Bartkowi się to nie podobało, że ja koleguję się z innym chłopakiem i to jeszcze się tak rozumiemy. Cały czas robił mi o to awantury. Robiłam się agresywny. Ale ja go nie słuchałam, nie zwracałam na to uwagi. Myślałam, że mu przejdzie. No i dalej się z nimi spotykałam. Aż pewnego dnia gdy poszłam do szkoły dostałam dziwnego sms-a od Bartka.
"Pożegnaj się z swoim przyjacielem, widziałaś go po raz ostatni". Myślałam że sobie robi żarty. Lecz gdy przechodziłam obok mieszkania Kacpra, tuż po szkole stała tam policja i karetka. Wiedziałam, że coś strasznego się stało. Przypomniał mi się ten SMS od Bartka. Popłakałam się wiedziałam, że to on coś zrobił. Podbiegłam do Pani Basi czyli mamy Kacpra i spytałam co się stało. Ona patrzyła na mnie z łzami w oczach i zdołała tylko wydusić z siebie. "Już go z nami nie ma" po czym wtuliła się w męża. Ja nie mogłam się uspokoić. Zaczęłam płakać. Jedna z pani z karetki podała mi tabletki uspokajające. Kiedy siedziałam w karetce to przyszli moi rodzice zastępczy i zabrali do domu. W nocy nie mogłam spać. Gdy następnego dnia się już troszkę uspokoiłam to powiedzieli co się dokładnie stało.
Bartek wbił nóż w plecy Kacpra. - Rozpłakałam się tak, że nie mogłam nic powiedzieć Piotrek trzymał mnie w objęciu i nie puszczał - Dlatego od tego momentu nie chce mieć chłopaka. Po prostu ich odpycham. Boje się, że znów coś się stanie - Piotrek trzymał mnie we objęciach.

-Nie płacz... Jesteś mega fajną dziewczyną. Dużo się wydarzyło w twoim życiu, ale jestem pewny, że teraz już pójdzie wszystko z górki. Kiedy cie spotkałem od razu wiedziałem, że coś w tobie jest takiego wyjątkowego, co będzie mnie do ciebie ciągnąć. - Uśmiechnął się do mnie, gładząc moje długie brązowe włosy.

-Przepraszam.. Ale nie możesz się we mnie zakochać. Przynoszę nieszczęście. Przyrzekaj, że się we mnie nie zakochasz - powiedziałam spoglądając w jego oczy. Nic nie powiedział. Po czym wstałam ubrałam kask na zamoczoną twarz łzami które cały czas napływały mi do oczu. Odjechałam. Widziałam, że Piotrek jedzie za mną, ale po jakimś czasie zgubiłam go z pola widzenia. Pojechałam pod garaż schowałam motor i odłożyłam strój z kaskiem i podbiegłam do naszego domku do dziewczyn płacząc.

-Jezus Maria Zuza co ci się stało? - podbiegła do mnie Julia gdy ja już leżałam na łóżku objęła mnie rękoma.

-Powiedziałam Piotrkowi o Kacprze...- wydusiłam z siebie. Julia opadła na ziemie, obie to bardzo przeżywałyśmy.Na pogrzebie płakałyśmy jak bobry.

-Jak na to zareagował? - zapytała patrząc na mnie, również miała oczy w łzach. 

-Dobrze... trochę był wstrząśnięty... - patrzyłam na nią.

-Proszę, tu masz ciepła herbatę - Martyna podała mi kubek ciepłego napoju.

-Choć na dwór na ławkę. Opowiedz mi wszystko - Powiedziała Julia po czym wstała i wyciągnęła w moja stronę rękę. Kiedy się usiadłyśmy opowiedziałam jej wszystko...
Skończyło się na tym, że o pierwszej w nocy wylądowaliśmy łóżkach...

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro