Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

12

Weszłam do pokoju, gdzie znajdowały się dziewczyny. Każda siedziała na swoim łóżku, wpatrzone w ekran telefonów. Popatrzyłam na nie i się zaśmiałam od razu wszystkie zwróciły wzrok na mnie.

-Z czego ten zaciesz? - zapytała brunetka wstając z łóżka, siadając  na podłodze.

-Nawet nie wiecie jak śmiesznie wyglądacie - powiedziałam rzucając telefon na łóżko, idąc w stronę kuchenki.

-Dziewczyny, a może pójdziemy na pizzę? Dajana mówiła, że dziewczyny które już mają 18 i wyżej, mogą wychodzić na miasto, więc co wy na to? - zapytałam popijając wodę i przenosząc wzrok z jednej na drugą.

-W sumie dlaczego nie? A właśnie Zuza musisz nam i tak coś opowiedzieć więc wiesz - zaśmiała się Julia wydając i podchodząc do swojej szafki.

-Poczekajcie muszę się ogarnąć - powiedziała Martyna. Na co wszystkie powiedziały, że one również muszą się przebrać uczesać i zrobić mocniejszy makijaż.
Po około 20 minutach byłyśmy gotowe. Napisałam jeszcze Dajanie, że idziemy pytając przy tym czy nie zabierze się z nami. Długo nie musiałam czekać, gdy mój telefon za wibrował na znak sms-a, który brzmiał:

"Hej Zuza, mogę się z wami wybrać no cóż jedna pizza raczej mi nie przeszkodzi w mojej diecie 😂 Będę za 10 minut 😁"

-Dziewczyny musimy poczekać na Dajane, będzie gotowa za dziesięć minut. - wzięłam portfel i wyszłam na zewnątrz. Usłyszałam dźwięk motocykli. Tak ten dźwięk który kiedyś słyszałam co tydzień będąc na meczu. Ten ryk jest jak muzyka dla moich uszu. Bardzo kocham ten sport choć nie byłam na meczu dość długo. Mam zamiar to zmienić pójść na mecz, usiąść na trybunach, poczuć zapach spalonego metanolu przypomnieć sobie te piękne i te gorsze momety. Jak siadalam razem z tatą zakładając się o różne rzeczy. Żużel to nie jest tylko sport to coś bez czego nie można żyć jest jak tlen niezbędny do życia. Podeszłam do płotu, zauważyłam dwóch młodych chłopaków mieli około piętnaście, szesnaście lat. Położyłam ręce na drewnianym płocie i wpatrywalam się w ich jazdę. Jeden z nich zjechał z powodu defektu. Widziałam, że sobie nie radzi więc postanowiłam podejść i mu pomóc. Znałam się na tego rodzaju rzeczach, bo przecierz sama jeżdżę na motocyklu.

-Cześć, jestem Zuza. Mogę? - zapytałam klikając i przyglądając się motocyklowi.

-A znasz się na tym? - popatrzył na mnie z lekkim zdziwieniem.

-Tak sama jeżdżę - uśmiechnęłam się i zaczęłam oglądać maszynę. Badawczo przyjrzałam się łańcuszkowi sprzęgłowemu. Coś mi nie pasowało w sposobie, w jaki owa część została zamontowana. Miałam dziwne wrażenie, że nie przylegał on odpowiednio, zdawał się nie pasować do reszty. No tak! Przecież to Łańcuszek sprzęgłowy! Widzicie czasem przydaje się posłuchać wywodów Grzegorza Zengoty.

– Pękło mu się.– powiedziałam do chłopaka, wskazując na łańcuch i wzruszywszy ramionami zdjęłam go.

-Faktycznie, jejku ty naprawdę się na tym znasz. Dziękuję Ci bardzo - Powiedział i się uśmiechną szeroko.

-Jak byś czegoś nie wiedział lub coś potrzebował, to mieszkam tymczasowo tam - wskazałam palcem - Tam gdzie wychodzi grupka dziewczyn. A ja muszę już iść bo będą mnie szukać. Pa - Powiedziałam i odeszłam.

-Dziękuję i Pa - Usłyszałam, odwróciłam się uśmiechnęłam i ruszyłam w stronę dziewczyn.

-Zuza Ciebie na minutę zostawić i już wyrawasz. Rozumiem Piotrka, ale małych chłopców - powiedziała Julia i zaczeła się śmiać.

- Ej dziewczyny ja idę zobaczyć co z Dajaną - powiedziałam i machnęłam ręką w ich stronę. Gdy zapukałam do drzwi domu Państwa Pawlickich otworzył mi nieznany mężczyzna ubrany tylko w ręcznik. Nie powiem dziwne i to bardzo

-Ty jesteś? -zapytał z uśmiechem

- Zuza! A ty to ... -nie dokończyłam bo mi przerwał

- Mąż Roksany -podał mi rękę i zaprosił do środka

-Jest Dajana? -zapytałam ściągając buty

-Ta mała wiedźma ? Tak właśnie zajęła mi łazienkę ! -zaśmiał się. Nie powiem ma ładny uśmiech. Ale jest zajęty.

-To stąd przywitanie mnie w tak wykwintnym stroju ? -uśmiechnęłam się na samą myśl co ona musiała zrobić aby wygonić go z łazienki. Dobra nie wnikam. Po kilku niezręcznych chwilach przyszła blondynka.

-Zuza ! Już tutaj! Przepraszam za tego gremlina ,że zajął Ci twój czas ! -uśmiechnęła się cwaniacko, kierując się w moją stronę

-O proszę! Wiedźma wyleciała ze swojej komnaty brzydoty! - drażnił ją jej szwagier

-Chodź Zuza nie będziemy tutaj wysłuchiwać takich głupich komentarzy na poziomie przedszkola! Idziemy się przebrać! -odparła podnosząc głowę do góry na znak swojej dumy. Blondynka złapała mnie pod ramię i wspięłyśmy się po schodach na górę. Dziewczyna ubrała czarne jeansy i białą koszuklę z jakimś napisem. Po paru minutach wyszłyśly z jej pokoju i skierowałyśmy się w stronę dziewczyn.

- No w końcu jesteście - wykrzyknęła Julka, kierując na siebie spojrzenia wszystkich dziewczyn, które szły z nami do pizzerni.
W akompaniamencie śmiechów i nieprzerwanych plotek Dajana prowadziła nas jakiś czas uliczkami miasta, aż doszłyśmy do kanjpki. Każda z nas po drodze ustaliła co chce kupić, a gdy znalazłyśmy się w pizzerni od razu złożyłyśmy zamówienia. Jako jedyna rozważna nie kupywałam pizzy czy kebaba, ponieważ wiedziałam, że za dużo nie zjem, dlatego zadowoliłam się małą tortillą. Pół godziny póżniej prawie wszystkie zamówienia zostały skonsumowane, a część dziewczyn na 100% karciła siebie w myślach za nierozwagę i łatwowierność kolorowym bilbordom, zachęcającym do kupna jedzenia. Wszystkie jednogłośnie stwierdziłyśmy, że musimy już iść, bo blokujemy pare(naście) miejsc. Gdy wyszłśmy z pizzerni, zaczął dzwonić mój telefon. Machnęłam do dziewczyn ręką, aby mi nie przeszkadzały bezgłośnie, wypowiadając polecenie ''idźcie ja was dogonie". Okazało się, że dzwonił Grzesiek. Szybko przejechałam palcem po ekranie smartfona i przyłożyłam urządzenie do ucha, po czym  usłyszałam głos Zengoty.

- Zuza gdzie jesteś? - zapytał wyraźnie zaniepokojony

- Pod pizzernią a co?

- Jedziesz po Klaudię? Bo Piter prosi abyś z nim jechała bo mu się będzie nudzić - wyjaśnił wprawiając mnie w niemałe zakłopotanie. Dlaczego Piotrek chce, abym z nim jechała? Myśli kotłowały mi się w głowie i na chwilę się zawiesiłam - Zuza żyjesz?

- Tak, tak nic mi nie jest. Okey pojadę z wami tylko ruchy.

- Piter zaraz po ciebie przyjedzie - powiedział i chciał się rozłączyć

- Piter? - zapytałam nie do końca rozumiejąc. Przecież jak Grzesiek dzwoni to chyba znaczy, że on też jedzie, a jak po Klaudię to wnioskuje, że Przemek także.... hmmm.... Coś tu śmierdzi...

- No tak. Ja jestem w Zielonej Górze. Przemek pojechał do Wrocławia a ty z piterem masz jechać po Klaudię - wyjaśnił. Myślałam, że będziemy jechać razem, no ale przecież mogę się wycofać. Nie! Nie wypada. Powiedziałam "A" to muszę powiedzieć "B".
Zadzwoniłam do Julki, którą poinformowałam, że "Grzesiek" mnie zabrał na chwilę do Zielonej. Wiem, że nie ładnie tak kłamać, ale naraziłabym się na parę komentarzy i plotki. Jak powiesz coś Julii to możesz wiedzieć, że nie zostwai tego dla siebie. Julka jest bardzo specyficzną osobą, i ona nie robi tego z premedytacją, aczkolwiek nieświadomie. Po kilku minutach podjechał Piotrek. Wsiadłam do samochodu i od razu się zapytałam:

- Dlaczego prosiłeś, abym z tobą jechała? - zapytałam. Chłopak spojrzał się na mnie i otworzył usta, ale zaraz potem je zamknął, przeszywając mnie wzrokiem. Zatrzymał samochód i odpiął swój pas. Co on wyprawia? On chce mnie zgwałcić?! Odwrócił się w moją stronę. Dobra zaczynam się bać. Chciałam się odsunąć, ale za mną były tylko drzwi. Rozumiecie to brak miejca a On coraz bliżęj. Serce biło mi jak oszalałe, chciałam coś powiedzieć, ale moje usta tylko się poruszały, nie chciały ze mną współpracować. Piotrek przysunął się bliżej mnie, byłam zdrenerwowania. Patrzył na moje usta, jakby czekał na pozwolenie. Otworzyłam usta, aby coś powiedzieć, ale był za blisko. Przygryzłam dolną wargę. To były sekundy, kiedy to młodszy Pawlicki wpił się w moje usta. Oddawałam każdy pocałunek, mimo że na początku byłam zszokowana. Kiedy chłopak odsunął się odemnie zapiął pas i po raz kolejny spojrzał w moje oczy.

-Bo mi na tobie zależy - powiedział ledwo słyszalnie przy akompaniamencie odpalania silnika. Pewnie myślał, że nie słyszałam, ale wlepiłam w niego moje duże, ciemne oczy. Chłopak spojrzał się na mnie, podnosząc brwi do góry.

- Coś mówiłeś? - zapytałam podstępnie, nie spuszczając z niego, pytającego wzroku.

- Że mi się by się nudziło - rzucił, przenosząc wzrok na jezdnie.

- A ja słyszałam coś o zależeniu a dokładnie ''Bo mi na tobie zależy'' - powiedziałam

- Oj Zuzia... - zaczął - ... musiałaś się przesłyszeć. Stwierdziłam, że nie będę drążyć tego temetu, ponieważ on i tak się nie przyzna. Doszłam do wniosku, że zastanowię się nad tym pocałunkiem. Co on miał znaczyć? Dobra może lepiej nie, bo doszukam się czegoś, o czym wiedzieć nie powinnam. Po kilku minutach znowu stanęliśmy, ale tym razem Piotrek przed wyjściem z samochodu zapytał się, czy chcę coś zjeść albo wypić.

- Jeśli mogę to poproszę kawę - chłopak kiwnął głową, a ja kontynuowałam - rozpuszczalną z mlekiem bez cukru - powiedziałam i się uśmiechnęłam. Po chwili Piotrek stał przed samochodem z dwoma kubkami w ręku i hot-dogiem. Położył kawy na dach samochodu i otworzył drzwi. Nie wiem jak to zrobił, ~ taa byłam zbyt zapatrzona na jego umięśniony brzuch, który był uwydatniony przez ciasną funkcyjną koszuklę~ ale chwilę później siedział w samochodzie opierająć głowę o zagłówek. - Mogę? - zapytałam chcąc odebrać moje picie.

- Najpierw tutaj - rzucił pokazując na policzek i posyłając mi piękny uśmiech. Nie powiem kusząca propozycja, z chęcią na nią przystanę. Nachyliłam się i chciałam złożyć buziaka na wskazanym miejscu, ale Piter uniemożliwił mi to przekręcając głowę w prawą stronę.
Czy ja właśnie go pocałowałam? Dobrowolnie?! Mniejsza o to. STOP! CO! To już dzisiaj drugi raz! W przeciagu godziny! Trzeba przystopować.
Wzięłam kawę i zaczęłam ją pić, podczas gdy chłopak zajadał się hotdogiem. Przyłapałam się na patrzeniu na jego usta. Nie wiem co się ze mną dzieje! Piotrek ruszył , i znowu nie rozmawialiśmy. Ja byłam rozkojarzona, a on zdawał się speszony. Po jakimś czasie ciągłej jazdy zatrzymaliśmy się przed małym drewnianym domkiem.
Co my tu robimy?! Spojrzałam pytającym wzrokiem na Piotrka.

- Później ci wytłumaczę - powiedział i zaczął "szarpać" się z zamkiem do drzwi. Po chwili wygrał "Walkę" i zaprosił mnie gestem ręki. Weszłam do korytarza, i zaczęłam zdejmować buty. Chłopak weszedł, i zapalił światło. Znowu przepuścił mnie do salonu. Domek był zachowany w czystości i ładzie. Wszystkie urządzenia miały swoje miejsce. Poprowadził mnie dalej i otworzył drzwi do jakiegoś pokoju. Usiadł na łóżku i poklepał miejsce obok.

- To jest domek, w którym spotykam się z przyjaciółmi - zaczął, wykręcając sobie palce u rąk.

- Nie mieliśmy przypadkiem jechać po Klaudię - przerwałam mu. Wiem nie ładnie tak, no ale PO CO ON MNIE TUTAJ PRZYWIÓZŁ?!

- Przemek nas wyprzedził - powiedział szybko. - Jesteśmy w Zielonej Górze - sprostował - zasnęłaś podczas jazdy - rzucił z uśmiechem - robimy Grześkowi niespodziankę! Klaudia z Przemkiem przyjadą jutro, a pojutrze nic nieświadomy Zengota tutaj przychodzi i Bum! - mówił z ekscytacją gestykulując. Uśmiechnęłam, ponieważ chłopak emanował euforią i nie sposób byłoby się oprzeć jego ekscytacji. - Dobra ja idę spać, bo chociaż w sezonie ogórkowym się wyśpię. Budzik jest ustawiony na 9.00 łazienkę masz naprzeciwko a ubrania w szafie - wyjaśnił i wyszedł z pokoju najpierw składając pocałunek na moim policzku. CO TU SIĘ DZIEJE?!

*Rano*

- Piotrek wstawaj! Budzik dzwoni! - krzyknęłam do chłopaka szturchając go w ramie.
-Okey, powiedz, że oddzwonię... - wymruczał i przekręcił się na drugi bok, pociągając mnie za rękę, za sobą. Wyszło na to, że teraz leżę na brunecie a on tuli do siebie moją rękę.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro