1
"Miłość jest taka bolesna, rozstania bolą jeszcze bardziej, nie mogę iść naprzód gdy cię tu nie ma, Kochaj mnie, kochaj mnie "
~ Love is not Over - BTS
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Z początku opierał się, mówiąc im, że jego siostra kłamała, że jest perfekcyjnie zdrowy, ale nikt mu nie wierzył. Nie był pewien, czy to nie przez to, że jego siostra powiedziała wszystkim, którzy wiedzieli o tym, że jest szalony, czy wszyscy po prostu wierzyli, że tak jest, bez względu na to, co powiedziała. Spotykała go spokojna odpowiedź oficera, lub jego żałosne spojrzenie.
Co gorsza, trzymali go w kajdankach. Próbował iść spokojnie, nie walczył z tym zbyt mocno, by nie podsycić idei, którą siostra umieściła im w głowach. Jednak było frustrujące, kiedy nie chcieli odpowiedzieć jego pytanie, traktowali go jak małe dziecko. W końcu na nich krzyknął, na wpół krzycząc i płacząc. Wszystko w jego życiu się zmieniło i nikt z nim nie rozmawiał, traktowali go jak psa, który za bardzo szczekał na tylnym siedzeniu.
Nigdy nie czuł się bardziej samotny, bardziej przerażony ani bardziej zdradzony.
Skończyło się na tym, że zwinął się w kłębek na tylnym siedzeniu, płacząc.
Przez cały czas myślał, że jego siostra go pokochała, mimo że nie są spokrewnieni krwią to po prostu go zaakceptowali. Wiedziała, że podniósł na nią wzrok. Żałował, że nie może mieć tylu przyjaciół jak ona, żałował, że wszyscy go nie kochają, tak jak wszyscy ją kochali. Dlaczego nikt go właściwie nie kocha? Dlaczego wszyscy chcieli go zdradzić, zostawić go, albo żartować z niego?
Przez wiele lat siedział w sierocińcu przez swoich prawdziwych rodziców, przez tyle lat, że chciał, żeby ktoś go zaadoptował. Na początku ludzie po prostu uważali go za uroczego i wydawało się, że od razu go zaadoptują. Jednak potem przeczytali jego historię, przeczytali co przeszedł, słuchali jak pani Lee tłumaczyła i ostrzegła, że nie jest odpowiedni dla nich. To bolało, wszystko bolało.
Nic się nie zmieniło.
Nic się nie zmieniło!
Wyjęli go z samochodu, a Taehyung nie mógł powiedzieć, że zapamiętał większość podróży, ale był pewien, że pamięta szorstkie ręce, które go złapały i wciągnął na posterunek policji. Po prostu im pozwolił, powiedział to, co chciał powiedzieć, zrobił wszystko, co mógł. Spędzał większość czasu, wpatrując się w swoją koszulkę, białą tkaninę poplamioną na czerwono z rozpryskiem.
Zagryzł wargę, a potem podniósł wzrok, słysząc, jak szef policji wymawia jego imię.
"Kim Taehyung, zabił swoje ojca, to fakt, ale jeśli jego siostra i jego przyjaciele upierają się, że jest szalony, to on jest niewinny z powodu obłąkania, więc musi dostać się do dobrego szpitala." Powiedział szef, najwyraźniej zirytowany, że musiał poradzić sobie z Taehyungiem. "Zejdź mi morderco z oczu" Szef rzucił w niego pióro, a obiekt odbił się od piersi Taehyunga i spadł.
Taehyung ruszył w jego kierunku, a oficerowie, którzy go przyprowadzili, złapali za ramiona, prowadząc go z powrotem na zewnątrz. Morderca? Nie... Nie... Nie był, nie był... ojciec ją ranił, nie miał na myśli... chciał, żeby przestał.
Czuł się martwy w środku. Żadna przyjemna myśl nie mogła się z niego wydobyć, nie było w nim żadnych przyjemnych myśli. Kiedy zamykał oczy widział samego siebie dźgającego nożem.
Ponownie wepchnęli go do samochodu. Taehyung już się nie przejmował, jakie to miało znaczenie?
Siedział na tylnym siedzeniu, milcząc przez całą drogę, nie patrząc przez okno, nie słuchając rozmów oficerów, tylko wpatrując się w stojące przed nim krzesło. Czuł się jakby miał wymiotować. Nie jestem szalony, jestem po prostu głupi. Głupi, bo wierzyłem, że wszystko jest w porządku.
~~~
Miejsce, w które go zabrali było duże, szare, brzydkie. Przymusowo zaciągnęli Taehyung do środka, aby nie mógł patrzeć na budynek. Wiedział, jak działa szpital psychiatryczny, kiedy wszedłeś do środka, dawali ci tuzin leków, zamykali cię w pokoju i pozwalali ci 'grać' z innymi ludźmi, jeżeli się dobrze zachowywałeś. Może już nigdy nie ujrzy zewnętrza, może to być ostatni raz kiedy siedział w samochodzie, ostatni raz kiedy to wszystko nie pachniało lekarstwami i dezynfekcją.
Czuł jak jego łzy schodzą z jego policzków i ostatni raz walczył, krzyczał i kopał oficera, który go ciągnął. To nie pomogło. Potknął się, a ponieważ jego ręce były związane nie mógł się wyprostować. Dlatego polegał na ciągnącym go oficerze.
Kiedy mężczyźni w białych płaszczach otworzyli frontowe drzwi, Taehyung stracił wszystkie chęci, by wstać. Gdyby wszedł, nigdy by już nie wyszedł, nigdy już nie zobaczy nikogo, kogo zna. Nawet gdyby nie chciał ruszyć się, urzędnicy mniej więcej podnieśli go, wnosząc. Miał wrażenie, że zaraz zwymiotuje.
''Ach, to ten nowy?" Powiedział mężczyzna w białym płaszczyku, lustrując Taehyunga od stóp do głowy, jakby był zagadką, której nikt nie potrafił rozwiązać. "Chodźcie za mną, mam przygotowany pokój dla niego."
Funkcjonariusze podążali za nim, niosąc Taehyunga. Walczył i krzyczał. Nie było kogokolwiek kto mógłby go ocalić, pomóc mu udowodnić, że nie jest szalony, ale cała frustracja, strach i smutek były zbyt wielkie, by mógł je utrzymać, chciał, żeby wszyscy wiedzieli, jak się załamał, jak był pusty.
Nic nie powstrzymało ich od wniesienia go prosto do pokoju, rzucając nim na łóżko. Siła lądowania sprawiła, że skrzywił się. Zamknął oczy i poczuł, że ktoś rozwiązuje kajdanki. I słyszał człowieka w białym płaczu mówiącego coś o tym, ale kiedy otworzył oczy, górne światło było jasne i oślepiające na białym tle. Kręciło mu się w głowie
"Będzie w porządku, nie może zranić siebie ani innego innego tutaj." Usłyszał, jak mówi mężczyzna w białym płaszczu.
Kiedy Taehyung mógł wreszcie zobaczyć cokolwiek w jasnym świetle, zobaczył, tylko jak zbliżają się do drzwi, drzwi, które nie mają klamki, drzwi, które były w białym kolorze, aby pasowały do reszty pokoju. Natychmiast podniósł się i pobiegł drzwiami, rzucając nim o nie, zanim uderzył: "Wypuść mnie, nie jestem szalony! Nie myślałam o tym! ... Nie, pomyślałam..." Walił tak mocno, jednak wątpił w to, by ktoś mógł go usłyszeć.
Przestał uderzać, nie chciał się kaleczyć i po prostu krzyknął, żadnego słowa, nie coś konkretnego, tylko sfrustrowany, wściekły, beznadziejny krzyk. Następnie chwycił za poduszkę w pszczoły i wyrwał z niej pióra, wziął prześcieradło i rozdarł je na środku. Gdy to robił, nie mógł zatrzymać wszystkich łez.
W końcu zauważył, że czysta koszulka z długiem rękawem była położona dla niego przy łóżku, gdy już miał ją rozedrzeć, spojrzał na siebie w dół, znowu ujrzał ten czerwień. Postanowił to założyć, bo gdy spoglądał na siebie przypominało mu się to zdarzenie, więc może mógłby zapomnieć.
Nie mogę zapomnieć.
Taehyung ściągnął poplamioną koszulę, rzucając ją w kąt, następnie założył czystą, naciągając rękawy, aż były wygodne, i znów spojrzał na siebie.
''Teraz jest lepiej..." Wyszeptał, jego głęboki głos brzmiał trochę chrypliwie i uchy od wszystkich wrzasków, krzyku i płaczu. Nie było wcale lepiej, wiedział o tym. Nie był głupi, ale chciał wierzyć, że pozbycie się dowodów odbiegało od rzeczywistości. Jego ręce wciąż były zabarwione na czerwono, prawdopodobnie nadal miał to na twarzy
Prawda była taka, że utknął w szpitalu psychiatrycznym, kiedy był całkowicie zdrowy na umyśle i nikt nigdy by mu nie uwierzył, bez względu na to, co powiedział, ponieważ siostra prawdopodobnie mówiła wszystkim, żeby mówili, że jej młodszy brat jest szalony.
Czy wszyscy, których znał, wszyscy, z którymi kiedykolwiek rozmawiał, naprawdę go tak nienawidzą? Czemu? Czemu?
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro