98
Błażej wiedział, że Grażyna tylko czeka, żeby zaatakować go serią pytań i zabawić się w detektywa wyciągającego szczegóły wydarzeń z podejrzanego. Tym razem jednak chodziło o jego randkę. Proponując, że zrobi dla nich obojga kawę, odwlecze to tylko o kilka chwil.
Ziewnął, zalewając kofeinowe dobrodziejstwo i przez myśl przeszło mu, że może jednak lepiej było iść spać. Makary zresztą też wyglądał na niewyspanego, gdy przygotowywał śniadanie, ale zdawało mu się to nie przeszkadzać. Błażej, mieszając kawy, jak zapytał się go, czy nie będzie miał z tego powodu problemów w pracy.
- Poradzę sobie – odparł radośnie piwnooki. – Zresztą przyczyny tego typu, przez które chodzi się spać tak późno, są tylko przyjemnością, nie sądzisz? Ja tam nie mam absolutnie nic przeciwko.
Przyczyny, o których mówił Makary i ich liczne dowody na ciałach obydwojga, to w głównej mierze były pocałunki. Błażej zaczerwienił się na samą myśl i błagał, żeby jego współpracowniczka nie postanowiła zajrzeć do pomieszczenia socjalnego. Usłyszał jednak, że rozmawia ze stałą klientką, starszą panią, która poznał po głosie i wiedział, że zyskał kilka minut na próbę ukrycia zawstydzenia, tak widocznego na jego policzkach.
Nie mógł jednak powstrzymać własnego umysłu, przed powrotem do tego, co się działo w nocy. Wiedział, że powinien skupić się na pracy, ale nie potrafił, kiedy wciąż czuł na skórze, każde miejsce, które dotknęły usta piwnookiego. I za każdym razem wywoływało to niesłabnącą ekscytację i paląca przyjemność.
Nawet nie wiedział, kiedy odważył się wsunąć dłonią pod koszulkę Makarego, czym wywołał tylko chichot. Odwrócił się zmieszany, ale nie cofnął rąk.
- Rzeczywiście potrafisz być zachłanny – wyszeptał piwnooki i sam zdjął z siebie górną część ubrania.
Wtedy zdradziecki księżyc wyjrzał zza chmur i oświetlił jego sylwetkę. Jak zatem mógł się temu oprzeć i nie poczuć pod opuszkami palców rozgrzanej skóry i delikatnie zarysowanych mięśni. Nie zatrzymać dłoni, by wyczuć rytm szaleńczo bijącego serca. Nie próbować odkrywać wszystkiego bez pośpiechu i zapamiętywać każdy szczegół. Dziwił się, jak mógł odczuwać aż taką ciekawość i wstyd jednocześnie.
Przestraszył się jednak, że Makary będzie oczekiwał tego samego od niego, wiedząc, że nad jego wyglądem nikt nie potrafiłby się zachwycić. Piwnooki chciał tego, ale ważniejszy dla niego i tak był komfort Błażeja, dlatego wiedział, że musi poczekać, aż sam będzie na to gotowy. Wiedział też, że w międzyczasie musi mu często przypominać o tym, jak mu się podoba.
- Twoja zachłanność jest równie urocza co niewinność, dlatego mam nadzieję, że za szybko nie stracisz ani tego ani tego – wyszeptał Błażejowi do ucha. – Powinniśmy...
Wtedy do rzeczywistości przywołał go głos Grażyny, która poprosiła, aby podszedł do kasy. Sama wciąż była zagadywana przez starszą panią. Szybko uporał się z małymi zakupami dwóch klientów i przyniósł w końcu po kawie dla siebie i koleżanki.
- Może spróbuj włożyć głowę do lodówki – zaproponowała współpracowniczka, przyglądając mu się badawczo. – Chyba nie muszę pytać, czy randka była udana, chociaż chciałabym poznać nieco szczegółów.
- Wolałbym zachować je dla siebie... – odpowiedział Błażej.
- Oczywiście. – Grażynapodeszła do niego i postawiła kołnierzyk od jego koszulki. – Następnym razempopracuj tylko nad ukrywaniem malinek. – Puściła do niego oczko i upiła łykkawy.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro