Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

95

Monika obudziła się, słysząc brzdęk naczyń. Podniosła się zdezorientowana i próbowała zmusić mózg, by zaczął poprawnie rejestrować co się wokół dzieje. Podniosła się i od razu pożałowała zaskoczona bólem pleców, który temu towarzyszył. Zdziwiła się, ponieważ to się jej nigdy nie zdarzało, kiedy wstawała ze swojego łózka. Nie pamiętała, z jakiego powodu spała na kanapie, a tym bardziej że przykrywała się kocem.

Rozejrzała się i zobaczyła przed sobą uśmiechnięta twarz Tymka, który zapraszał ją na śniadanie. Co prawda jego zadanie polegało bardziej na pomaganiu niż rzeczywistym przygotowywaniu jedzenia, ale się starał. Kobieta usiadła przy stole, na którym po chwili pojawiła się kawa i góra kanapek.

- Mam nadzieję, że mi wybaczysz, że to tylko kanapki, ale nie jestem zbyt dobrym kucharzem – powiedział Przemek obok Tymka, a naprzeciwko niej.

- Ja też radzę sobie z tym przeciętnie – odparła Monika, sięgając po jedzenie. – Mam nadzieję, że uda mi się w tym nieco podszkolić, skoro mój kuzyn spotyka się z profesjonalistą, który jednocześnie jest naszym sąsiadem.

Atmosfera nie była niezręczna, ale też nie należała do najprzyjemniejszych. Tymek zachowywał się dziwnie spokojnie, zajadał ze smakiem i wyczekiwał, kiedy dostanie zgodę na włączenie bajek. Obudził się wcześniej i początkowo był zszokowany, że Przemek wciąż u nich jest i czyta coś przy stole w kuchni. Wskazał na śpiącą mamą i powiedział, że nie chciał jej przenosić i ją przez przypadek obudzić. Chłopiec zapytał wtedy, gdzie on w takim razie spał i podejrzliwie odniósł się do odpowiedzi mężczyzny, że siedział i pilnował mamy, więc przysnęło mu się na krześle. Zaproponował jednak, aby zrobili mamie śniadanie, na co Tymek mógł jeszcze przystać i podpowiadał, gdzie co znaleźć w ich kuchni.

Prawda była taka, że Monika zasnęła zmęczona płaczem w ramionach Przemka, a jemu udało się obudzić i wstać jeszcze przed jej synkiem, dzięki czemu uniknęli niezręcznej sytuacji. Kobieta teraz nie mogła spojrzeć mu w oczy i zastanawiała się jak przeprosić go za swoje zachowanie poprzedniego wieczora. Nie wiedziała, które słowa mężczyzny zadziałały na nią jak szpilka, która przebiła bańkę, w której się do tej pory chowała.

Nagle poczuła potrzebę, żeby wraz z tymi łzami wyrzucić z siebie wszystko, co nagromadziło się w niej przez lata. Poczucie samotności i braku wsparcia, złości, która w sobie dusiła, również na siebie, gdy brakowało jej siły.

Płakała nad sobą, nad obrazem, niezależnej, dobrze sobie radzącej matki, o który pilnie dbała i budowała przez lata, a jednocześnie był na granicy rozsypki. Żałowała wszystkich sytuacji, gdy nie pozwalała sobie nawet na jedną łzę, bo przecież musiała być silna dla Tymka.

Płakała nad swoją rodziną, która odsunęła się od niej, ograniczając kontakt do minimum, zawstydzona jej postawą i tak wczesną ciążą. Była traktowana jak krewny drugiego sortu, z którym nawet nie warto rozmawiać, ale się go zaprasza, bo wciąż wypada.

Płakała nad swoim synem, obwiniając się, że nie potrafiła zwłaszcza na początku zapewnić mu wszystkiego, czego chciała. Nie mogła dać mu pełnej rodziny, czego nie rozumiały inne dzieci i często z tego powodu wchodziły z nim w konflikt.

Płakała jednak przede wszystkim nad swoim sercem, zamkniętym i pozbawionym głosu w jej życiu. W końcu pozwoliła mu rządzić, skoro ktoś postanowił je zdobyć, musiało się najpierw oczyścić i zrzucić z siebie nieco ciężaru odpowiedzialności.

Przemek uśmiechnął się do niej, kiedy w końcu udało musię złapać na chwilę jej wzrok. Chciał jej przekazać, że nie musiała go za nicprzepraszać, i wciąż pootrzymuje swoje słowa z poprzedniego wieczora. Monikazrozumiała przekaz, schowała twarz w dłoniach, śmiejąc się w duchu zeszczęścia. Takiego zakończenia absolutnie się nie spodziewała, podobnie jaklos, który delikatnie klepał ją gratulacyjnie po ramieniu.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro