94
Monika obserwowała jak Tymek niechętnie je, a potem towarzyszy im z jeszcze smutniejszą miną. Wiedziała, aż za dobrze, że coś go gryzie, ale nie potrafiła wyciągnąć z niego nawet najmniejszej wskazówki. Jednak za każdym razem, gdy upewniała się, czy nie chce iść do domu, zdecydowanie zaprzeczał. Aby go nie męczyć, szybko wybrała z Przemkiem prezent dla jego córki. Kupiła też rzeczy, o których rozmawiała z Tymkiem, w tym kilka nowych ubrań na zbliżające się lato, ponieważ z wielu koszulek już zdążył wyrosnąć. Szukała też dla niego dobrych, nowych butów.
Z radością odłożyła wszystkie torby do bagażnika samochodu, co prawda nosił je Przemek, ale i tak zostało jej kilka w ręce. Mężczyźnie nie umknęło jednak, że zrobił na chłopcu raczej negatywne wrażenie, chociaż bardzo się starał. Był jednak aż nadto świadomy, jak bardzo dzieci samotnych rodziców nie przepadają za ich nowymi partnerami.
Zresztą przechodził to samo we wcześniejszych latach ze swoją córką, chociaż nigdy nie spotykał się z kobietami, aby szukać jej nowej matki, o co często dziewczynka go oskarżała, one same próbowały grać tę rolę, myśląc, że dzięki temu jeszcze zyskają wiele w jego oczach.
Było wprost przeciwnie, oczywiście zależało mu na tym, żeby jego potencjalna partnerka miała dobry kontakt z jego ukochaną córką, ale nie oczekiwał, żeby narodziła się między nimi tego rodzaju relację. Nie chciał nikogo zastępować, nie chciał nikomu niczego narzucać. Przynajmniej początkowo zależało mu na rozdzieleniu rodziny i jego nowej romantycznej relacji.
Dlatego nie zdziwił się, że Tymek go nie polubił. Zależało mu jednak na Monice i nie zamierzał się tak łatwo poddać. Zaproponował, żeby może zakończyli ten dzień wspólnym wypadem do kina. Kobieta spojrzała na niego niepewnie, a potem na swoje dziecko, to do Tymka należała ostateczna decyzja.
- Na jaki film? – zapytał chłopiec, zaskoczony tą propozycją. Dawno nie był w kinie i w sumie chętnie by się tam przeszedł.
- Słyszałem, że niedawno weszła nowa część filmu o tych żółtych stworkach w niebieskich spodniach i w okularach. Nie wiem, czy coś ci to mówi? – odpowiedział mężczyzna, mając nadzieję, że ta spontaniczna próba przyniesie jakieś efekty.
W oczach Tymka można było dostrzec ekscytację i po raz pierwszy tego dnia szczerze się uśmiechnął. Monika zaśmiała się pod nosem, czując, jak Tymek zaczyna ciągnąć ją za rękę.
- Nie wiem, czy to zaplanowałeś, ale masz szczęście, bo Tymek jest fanem – wyszeptała do Przemka, przechodząc obok niego.
Po udanym popołudniu w kinie Monika zaprosiła Przemka na kolację. Pozwoliła sobie na to, widząc, że jej syn był w zdecydowanie lepszych humorze, zachwycony najnowszą częścią swojej ulubionej bajki. Nie skończyło się jednak na tym, bo mężczyzna został również zaproszony na lampkę wina, po tym, jak Tymek poszedł spać. Oglądali z Moniką jakąś komedią romantyczną i dużo rozmawiali. Mężczyzna czuł, że być może to jego szansa i kiedy nadarzyła się okazja, pocałował kobietę, w której już od dawna się podkochiwał.
Monika omal nie wypuściła z dłoni kieliszka zaskoczona tym gestem, jednocześnie poddając się rządom serca, nie chciała, żeby się to skończyło. Jednak rozum obdarty z władzy przywołał ją po chwili do porządku. Odsunęła się od mężczyzny i spojrzała na niego przepraszająco.
- Nie powinniśmy – wyszeptała, będąc na granicy płaczu. – Jesteś moim przełożonym.
- To twoja jedyna obawa? – zaśmiał się Przemek, mając wciąż nadzieję, że niczego nie zepsuł. – Boisz się co inni powiedzą, albo że cię będę faworyzował? Od tak dawna się w tobie podkochuje, że już bym to robił od dłuższego czasu.
- Co z...? – Spojrzała w stronę pokoju Tymka.
- Martwię się o to samo, ale wierzę, że nie uszczęśliwisz swojego dziecka, jeśli samemu zapomnisz, co to znaczy – powiedział czule, wyciągając do niej rękę. – Dlatego chciałbym spróbować go nieco odnaleźć razem z tobą, jeśli na to pozwolisz.
Monika rozważała przez chwilę wszystkie za i przeciw,walcząc ze sobą i próbując znaleźć w sobie siły, by dać sobie prawo doposzukiwania szczęścia oraz miłości. Przemek czekał cierpliwie na jej decyzję,gotowy ponieść konsekwencje niezależnie od tego, jaka ona by była. Uśmiechnąłsię, kiedy kobieta chwyciła jego dłoń i przytuliła się do niego, pozwalającsobie na łzy, do których obiecał sobie, że już więcej nie dopuści.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro