9
Krystian wpadł całkiem niespodziewanie na pomysł, by wyjść do klubu i rozeznać się, co w tym temacie ma do zaoferowania miasto. Błażej nie miał ochoty ruszać się z domu.
- Przyjacielu drogi, jest piątek, my jesteśmy młodzi, a rok akademicki dopiero się zaczął, więc szykuj się i miasto jest nasze - rzucił Krystian energicznie i zmusił Błażeja, aby się przebrał.
Odwiedzili kilka klubów, ale żaden nie przekonał ich na tyle, by zostali w nim na dłużej. W końcu sfrustrowany niepowodzeniem Krystian zarządził zmianę planów i skierowanie się do baru. Kiedy zamówili po piwie i z dumą zaprezentowali za pomocą dowodów osobistych, że legalnie mogą je spożywać, jedna z wyjątkowo smutnych osób przykuła ich wzrok.
- Hej, ten koleś nie wydaje ci się dziwnie znajomy? - zapytał Krystian, próbując sobie przypomnieć, skąd zna tę twarz.
- To nie może być prawda - mruknął Błażej, rozpoznając Makarego od razu.
- To ten z targów! - krzyknął z siebie dumny współlokator.
- Ta.
- To idź się przywitaj.
- W życiu.
- Błażej, który raz już się 'przypadkiem' widzicie? - Krystian nagle spoważniał.
- Nie wiem, teraz chyba byłby piąty raz.
- A zazwyczaj jak się mówi do trzech razy sztuka, nie wiem, czy los da wam kolejną szansę.
- O czym ty gadasz? - Błażej był nieco skonfundowany zachowaniem przyjaciela.
Tak właśnie, powiedz mu, zakrzyknął w duchu przewrotny los, bądź mym kupidynem w tę noc. To ich ostatnia szansa, więcej nie będzie.
- Podoba ci się ten koleś?
- Oczywiście - mruknął Błażej, rumieniąc się. - Od początku mi się spodobał, ale spójrz na niego i na mnie. Nie moja liga, zero szans. Poza tym na pewno kogoś ma...
- Zaraz się dowiemy. - Krystian wstał i podszedł pewnym krokiem do Makarego, który zdecydowanie przesadził już z alkoholem tego wieczoru i przysypiał na ladzie. - Hejo, jedno pytanie kolego, jesteś singlem - zapytał, klepiąc go w ramię. Błażej próbował jeszcze go powstrzymać, ale nie zdołał.
- Właściwie to od kilku godzin jestem - odpowiedział piwnooki smutno, nie zwracając za bardzo uwagi na otoczenia.
- To świetnie się składa, bo... - zaczął Krystian, ale nagle podszedł do nich wściekły barman.
- Znacie go panowie, jak tak to go stąd zabierzcie i ogarnijcie - oznajmił wściekle i wrócił dalej zajmować się swoimi obowiązkami.
- To twoja szansa Błażej - oznajmił nagle Krystian i wziął jego szklankę z piwem i dolał do swojej. - Widzisz, nie masz już piwa, ja swoje skończę, a ty odstaw pięknisia z powrotem do domu. Bądź jego bohaterem.
- Nienawidzę cię - mruknął Błażej z westchnieniem, ale chciał pomóc i wmawiał sobie, że chodzi właśnie tylko o to, żeby mu pomóc i nie będzie robił sobie nadziei na nic więcej.
- Tylko daj mi potem znać, czy wrócisz na noc do domu - Krystian puścił oczko, mimo że przyjaciel próbował zabić go wzrokiem.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro