Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

89

Kobieta martwiła się i zastanawiała się, czy powinna powiedzieć o tym Makaremu, a przynajmniej zasygnalizować, że coś się stało, ale bez wchodzenia w szczegóły. Po chwili jednak doszła do wniosku, że i tak ostatecznie powiedziałaby mu prawdę, a nie chciała psuć swojemu przyszywanemu humoru. Tak bardzo cieszył się na tę randkę, o której nie powinien wiedzieć.

Westchnęła ciężko, była trochę zła na swoje podopieczne, ale nie mogła karać je za to, jaki miały charakter, musiała jednak pilnować, aby w zespole panowała dobra atmosfera. Pod względem wykonywania obowiązków, nie mogła im nic zarzucić. Postanowiła podjąć decyzję w momencie gdy Makary będzie wychodził z prac, złapała go, kiedy płacił za posiłek, który wcześniej sprezentował Błażejowi. Młody mężczyzna od razu zauważył jej spiętą minę.

- Coś się stało? – zapytał. – Błażej coś mówił?

Gertruda pokiwała przecząco głową i westchnęła ciężko, zbierając się, aby opowiedzieć mu o tym, co się stało. Poprosiła go jednak, o to, by nie interweniował, ponieważ już upomniała dziewczyny, a zamiast tego powinien skupić się na randce.

- Gdybym mógł to przewidzieć, jakoś skłoniłbym go, żeby tutaj nie przychodził – mruknął Makary.

- Wydaje mi się, że to byłoby nieuniknione, skoro tak wam na sobie zależy. – Gertruda uśmiechnęła się i poklepała go po ramieniu. – Nie każ mu dłużej czekać i ciesz się tym dniem.

Piwnooki zebrał się w sobie i spojrzał szybko w lustro, aby upewnić się, że wygląda wystarczająco korzystnie. Czuł na sobie spojrzenia kelnerek, które wcześniej tak chętnie poddawały osądowi jego ukochanego. Zacisnął pięści, ale po chwili rozluźnił je, gdy tylko spojrzał na Błażeja. Poczuł w piersi przyśpieszone bicie serca i szeroki uśmiech samoistnie wykwitł na jego ustach. Zresztą czemu miał się przejmować, tym co myślą jego współpracownicy, on był zakochany i szczęśliwy, nie potrzebował do tego niczyjej aprobaty.

Usiadł naprzeciw zestresowanego Błażeja i wpatrywał się w niego z zachwytem, na co pierwszoroczny oblał się tylko rumieńcem, nie potrafiąc wydobyć z siebie słowa.

- Smakowało? – zapytał Makary.

- Jak wszystko, co zrobisz – odpowiedział jego ukochany. – Nie musiałeś jednak robić, takiego zamieszania.

- Uprzedziłem tylko Gertrudę, żeby zwróciła uwagę na kogoś, kto może się o mnie pytać. – Piwnooki uśmiechnął się niewinnie, zwłaszcza gdy mina Błażeja wyrażała pewną dezaprobatę. – Przyznaję się, wiedziałem o twoich dzisiejszych planach i dowiedziałem się całkowicie przez przypadek. Jesteś zły?

- Nie – odpowiedział z westchnieniem Błażej. – Jestem tylko trochę zawiedziony, że niespodzianka się nie udała.

- Liczę na to, że zniechęci cię do dalszych prób zaskoczenia mnie. Chodźmy, nie mogłem się doczekać. – Makary wstał i wyciągnął do niego rękę.

- Jesteś pewny?

- Oczywiście – odpowiedział nieco urażony piwnooki. – Nie wiem, co tu usłyszałeś, ale nie obchodzi mnie, co inni mają na twój temat do powiedzenia. Chcę tylko zobaczyć twój uśmiech.

Błażej chwycił jego dłoń i zacisnął ją, szukając w nim oparcia. Słowa młodych kelnerek rzeczywiście go uderzyły i prześladowały wyjątkowo natarczywie przez ten niedługi czas oczekiwania na pojawienie się Makarego. Wiedział aż za dobrze, jak wiele mu brakuje do bycia atrakcyjnym w oczach innych. Próbował myśleć o tym, że pomimo tego Makary coś w nim dostrzegł, ale wciąż nie było to wystarczająco silne, by zwalczyć negatywne opinie z zewnątrz.

Kiedy wychodzili, zauważył, że piwnooki rzucił swoimmłodym współpracowniczkom ciche wyzwanie, kiedy się z nimi żegnał. Błażej miałtylko nadzieję, że nie wyjdzie z tego żadna poważniejsza afera. Makary tylkomocniej ścisnął jego dłoń i zmusił go, by spojrzał na niego. Piwnooki uśmiechnąłsię, jakby chciał tym mu przekazać, że od tej pory liczą się tylko oni.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro