Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

78

Monika i Krystian wybiegli z drugiego pokoju zaniepokojeni hałasem, nie rozumiejąc czemu nagle Błażej i Makary pośpiesznie się ubierają.

- Co się stało? – zapytała mama Tymka.

- Baśka widziała, jak się całowaliśmy – odpowiedział trzęsący się z nerwów pierwszoroczny. – Wybiegła bez słowa. Muszę ją znaleźć. Nie zna miasta i jest zimno.

- Zaczekaj – Krystian chwycił go pewnie za rękę. – Ustalmy szybko, co zrobimy, zanim też pobiegniesz jak głupi. Wziąłeś ze sobą telefon?

Błażej poklepał się po kieszeniach i pokręcił, przecząco głową. Makary stał obok gotowy do działania, ale z poczuciem winy, że nie potrafił się powstrzymać i być może przyczynił się do pogorszenia, a nawet zniszczenia ich relacji. Monika zdążyła obudzić Tymka, który wciąż nie rozumiał, co się dzieje i wciąż przecierał oczy, kiedy mama go ubierała.

- Widzisz? – mruknął przyjaciel pierwszorocznego. – Wszyscy pomożemy jej szukać, jeśli się rozdzielimy, mamy większe szanse szybciej ją znaleźć. Telefony naładowane, mamy do siebie nawzajem kontakt?

Po zapewnieniach od całej grupy Krystian zarządził w końcu wymarsz. Chociaż od dziecka pomiędzy trójką przyjaciół Błażej zawsze były tym najbardziej rozsądnym, to w sytuacjach kryzysowych to właśnie przyszły fizjoterapeuta przejmował stery i prowadził resztę.

On i Błażej ze względu na znajomość osiedla poszli pieszo, a Monika i Makary wsiedli do samochodów, ustalali miedzy sobą mniej więcej jakie okolice sprawdzą. Tymek w końcu został wtajemniczony i zaczął się martwić o swoją ciocię, dlatego z maniakalnym uporem rozglądał się wokół, chciał się też wykazać, żeby wiedzieli, że dorośli słusznie do zaakceptowali.

Wszyscy czuli się źle, każdy walcząc ze swoimi wyrzutami sumienia. Monika nie chciała żałować, że przywiozła tu dziewczynkę. Krystian prosił w duchu, aby to nie doprowadziło do załamania Błażeja, miał wrażenie, że go znowu nie uchronił przed cierpieniem i po raz kolejny zawiódł jak przyjaciel. Starszy brat zaś chciał, tylko aby jego mała siostrzyczka znalazła się cała i zdrowa, nawet jeśli miałaby go teraz znienawidzić, byleby ją znaleźli. Każda minuta działała na ich psychikę coraz gorzej, wszyscy martwili się o dziewczynkę.

Nagle Tymek podniósł się na swoim siedzisku i kazał mamie spojrzeć w prawo. Baśka siedziała na huśtawce na małym placu zabaw, trzęsąc się z zimna i płacząc. Monika zaparkowała na najbliższym miejscu i wyciągnęła koc z bagażnika. W międzyczasie dała pozostałym znać, gdzie ją znalazła i poprosiła o chwilę, by mogła z nią porozmawiać.

Kobieta podeszła z synem do kuzynki, która nie zauważyła jej obecności, dopóki nie poczuła na ramionach miękkiego materiału. Podniosła wzrok i ucieszyła się, że to nie jej brat, na którego widok nie wiedziałaby nawet jak zareagować. Zaniosła się za to kolejnymi łzami.

Tymek wspiął się na huśtawkę obok i zaczął powoli się bujać. Monika pozwoliła wypłakać się małej kuzynce, stojąc za nią i pocierając delikatnie jej ramiona. Wiedziała, że musi się trochę uspokoić, zanim będą mogły porozmawiać. Nie była jednak pewna, jak ta rozmowa się potoczy. Jedyne, czego młoda kobieta była pewna, to to, że musi być cierpliwa i poczekać aż Baśka sama nada ton ich konwersacji.

Zauważyła, że po dłuższej chwili cała reszta zjawiła się i odetchnęła z ulgą, ale grzecznie czekali w pewnej odległości, siedząc w ciszy na ławce. Dziewczynka w końcu poczuła, że nie ma już więcej łez, które mogłaby wylać. Wydmuchała nos, ale potem siedziała jeszcze chwilę w ciszy.

- Dlaczego mój brat nie może być normalny? – zapytała Baśka, kierując pytanie w ciemność.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro