62
Błażej zawahał się nieco, zanim zapukał do drzwi Makarego i po kilku głębszych oddechach w końcu to zrobił. Wcześniej nie miał tego problemu, więc dlaczego teraz? Głupie Walentynki, pomyślał, niepotrzebnie tylko stresują ludzi. Makary otworzył mu szybko i z uśmiechem zaprosił od środka. Piwnooki obawiał się, że jego ukochany zmienił ostatecznie decyzję i denerwował się z tego powodu.
- Jeszcze wypiłem kawę z Moniką – odpowiedział Błażej na swoje usprawiedliwienie, chowając prezent za plecami. – Jak się trzymał Antek, po tym całym dramacie?
- Bardzo to przeżywał, jest uparty, więc może trzymać urazę przez dłuższy czas – odparł Makary z westchnieniem, zastanawiając się, co Błażej próbuje przed nim ukryć.
- Krystian przekonał Tymka, żeby spróbował się z nim pogodzić jutro, mam nadzieję, że to wystarczy – westchnął pierwszoroczny. – I możliwe, że dzięki niemu awansujesz nieco ze złodzieja zabawek.
- Jaka ulga – Makary uśmiechnął się i udał, że próbuje zerknąć, co Błażej chowa za plecami. Pierwszoroczny wiedział, że nie ma sensu dłużej tego ukrywać i wyciągnął przed siebie dłoń z prezentem.
- To nie tak, że szukałem prezentu specjalnie na dzisiaj, po prostu gdzieś przy okazji wpadł mi w oko. Nie wiedziałem, że się dzisiaj spotkamy – zaczął mówić szybko Błażej, unikając wzroku obdarowywanego. Miał tendencje do paplania, kiedy się denerwował. – Chciałem ci to dać przy najbliższym spotkaniu. Pomyślałem po prostu, że może ci się spodobać. Mógłbyś go na przykład używać tylko do krzyżówek.
- Dziękuję – odpowiedział Makary z uśmiechem, biorąc w ręce pakunek. – Ja dla ciebie nic nie mam.
- Zrobisz kolację, prawda? To wystarczy - odparł Błażej zawstydzony i poszedł usiąść na kanapie, gdzie od razu zaczął przeglądać notatki.
Makary pokręcił głową i zajrzał do środka. Otworzył prezent, gdzie znajdowało się pudełeczko z długopisem ze wzorem w papugi. Pokrywało się ono nawet z umaszczeniem Nemo. Zwierzę jakby wyczuła, że ktoś o nim myśli, bo zleciło na ramię właściciela, zaciekawione nowym przedmiotem w jego ręce. Papuga standardowo zignorowała obecność Błażeja.
- Twoja podobizna – wyszeptał do swojego pupila Makary i pogłaskał go. – Podoba ci się?
Nemo zaćwierkał i poleciał dalej zajmować się swoimi papuzimi sprawami, w tym zabawą na huśtawce. Absolutnie go to nie obchodziło, wiedział, że jego pan dał się już przekupić komuś nowemu i nie zamierzał po raz kolejny go ratować. Makary oparł się blat i obserwował przez chwilę Błażeja, którego całkowicie pochłonęła nauka i co jakiś czas poprawiał okulary. Miał tylko nadzieję, że nie zamierza siedzieć przy tym przez cała noc, to też nie byłoby dla niego zdrowe. Zamierzał jednak trzymać dłoń na pulsie i w razie potrzeby odciągnąć go od notatek i zmusić do spania.
Błażej był wdzięczny Makaremu, że na jakiś czas zostawił go w spokoju. Miał dzięki temu szansę, żeby się nieco otrząsnąć. Wciąż czuł się zażenowany, prezenty gwiazdkowe były o wiele łatwiejsze do wręczenia, bo mógł od razu uciec. Nie mógł się jednak oprzeć się pokusie, by nie obserwować jego reakcji. Ucieszył się, bo uśmiech piwnookiego był szczery i najwyraźniej oznaczał, że prezent mu się spodobał. Ze skupienia wyrwał go dzwonek telefonu, zdziwił się kiedy zobaczył, że to Krystian.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro