60
- Chodzi mu o Makarego – wtrącił się Błażej. – Opowiadałem ci o tym jak to się zaczęło, Tymek tak na niego woła za każdym razem, jak go zobaczy. A okazało się, że Antek, przyjaciel Tymka z przedszkola jest bratankiem Makarego i dzisiaj zerwali przyjaźń. Też dlatego, że Tymek go tak nazwał. – Westchnął ciężko. – Nie wiem, jak go przekonać, żeby tego nie robił.
- Zdradzić ci tajemnicę – Krystian przykucnął na chwilę obok dziecka, które pokiwało głową. – Ja też nie lubię tego całego złodzieja zabawek.
- Wiedziałem, że jest zły!
- Nie jest zły. Było mi przykro, że twój wujek ma dla niego więcej czasu niż dla mnie, ale wiem też, że kiedy wujek z nim jest, to jest bardzo szczęśliwy. I to jest dla mnie ważniejsze, niż żeby skupiać się na tym, że go nie lubię – powiedział Krystian troskliwym tonem. – Poza tym słyszałem, że to z zabawką to był wypadek. Nigdy nie zrobiłeś niczego złego, czego nie chciałeś?
- Raz jak graliśmy w piłkę, to przez przypadek kopnąłem ją tak, że uderzyła Igę – odparł Tymek po chwili zastanowienia. – Ale ją przeprosiłem, nie chciałem jej uderzyć.
- Widzisz. A Iga wciąż ci o tym przypomina? Nazywa cię kopaczem, albo potworem, albo czymś w tym rodzaju? Byłoby ci przykro, gdyby tak robiła?
- Tak! Jest dla mnie bardzo miła. Czasem daje mi kilka ciastek, jeśli ma więcej – odpowiedział Tymek i zwrócił się w stronę Błażeja z płaczem, jakby nagle zrozumiał, że zrobił coś złego.
- Posłuchaj, nie musisz go od razu lubić, ale byłbym wdzięczny, gdybyś postarał się go nie nazywać złodziejem zabawek – powiedział Błażej, przytulając chłopca. Spojrzał na przyjaciela. – Jestem pod wrażeniem.
- Gdyby tylko Sylwia mogła to zobaczyć – westchnął dramatycznie Krystian. – Jestem idealnym materiałem na męża i ojca. A właśnie kupiłem bukiet, powiedz mi czy nie przesadziłem?
Przyniósł z pokoju ogromny bukiet róż, Błażej obawiał się, że może to być przesada. Miał jednak nadzieję, że wszystko pójdzie po myśli przyjaciela. Tymek natomiast był zachwycony i zapytał, dlaczego kupił aż taki duży bukiet.
- Dzisiaj jest szczególny dzień, żeby powiedzieć komuś, jak mocno się go kocha – odparł Krystian.
- Nie ucz go tego. Miłość powinno okazywać się zawsze, a nie od święta – mruknął Błażej, poganiając chłopca do wyjścia.
- Mhm, tak, tak. – Krystian rzucił wymowne spojrzenie, na torebkę prezentową trzymaną przez Błażeja.
- Wujek, a co jak mamie będzie przykro, że nic dla niej nie mamy? Przecież ja ją bardzo mocno kocham! – wykrzyczał zrozpaczony Tymek.
- Jeśli chcesz, jeszcze zdążymy jej coś kupić – pierwszoroczny się uśmiechnął. – Na pewno bardzo się zdziwi i ucieszy, kiedy wróci. Już wiesz, co chciałbyś jej dać?
- Ładne kwiatki, takie jak ma wujek Krystian.
- Dobrze, mamy parę kwiaciarni po drodze.
- Powodzenia – rzucił na pożegnanie Błażej.
- Wzajemnie. Miłego wieczoru – Krystian uśmiechnął się i przybił żółwika z Tymkiem, wzruszony ze swojego szybkiego awansu na wujka. – To co, wzajemne sprawozdanie jutro przy piwie?
- Może jeszcze ze szczegółami – żachnął się żartobliwie Błażej.
- A i Tymek, spróbuj się pogodzić jutro z przyjacielem, dobrze? Wierz mi, nie jest fajnie się kłócić.
- Zastanowię się nad tym –mruknął chłopiec, niezadowolony z tego obrotu spraw. – Chodź wujek, bo wybiorą nam najładniejsze kwiaty.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro