50
Piątego dnia Błażej czuł się całkiem dobrze i postanowił posprzątać mieszkanie, co nie spodobało się Makaremu, gdy wrócił, o czym nie omieszkał się wspomnieć.
- Czuję się lepiej, w przyszłym tygodniu zaczynają się zajęcia i muszę wrócić do pracy – odparł pierwszoroczny. – Po południu znowu będę leżał. Poza tym Krystian jutro wraca.
Makary uświadomił sobie, że zapomniał o fakcie, iż Błażej na współlokatora, który jest również jego najlepszym przyjacielem. Niby go już poznał, ale był wtedy pod wpływem alkoholu i nie mógł sobie tego przypomnieć, w każdym razie nie mieli okazji porozmawiać. Spojrzał na ukochanego, pewnie, gdyby cały ten Krystian nie wyjechał, nie miałby możliwości, żeby się nim zaopiekować, powinien być mu za to wdzięczny? Z bólem dotarło do niego, że to ostatni dzień, gdzie mógłby być pewny, że są sami i że może się zachowywać całkiem swobodnie w przestrzeni mieszkania.
Błażej zauważył zmianę w humorze piwnookiego i obserwował go przez jakiś czas, próbując zrozumieć, co za tym stoi. Bał się, że zrobił lub powiedział coś, co go uraziło. Zbliżał się wieczór, Makary o tej porze zazwyczaj się zbierał, wspominał o planach na kolejny dzień, podawał propozycję na obiad, ale tego dnia nic nie wskazywało na to, że myśli o wyjściu.
- Zdecydowałeś się już, jaka jest ostateczna ocena twojej opiekuńczości? – zapytał, biorąc łyk herbaty z miodem. – Czuję się już dobrze, to było pięć dni, nie wiem, czy mnie stać na kolejne dni.
- Hmm, zatem powinienem policzyć cię drożej – odpowiedział Makary, po chwili zastanowienie i spojrzał na opartego o ścianę ukochanego.
- Mów, boję się, jak długo będę spłacał ten dług – pierwszoroczny próbował brzmieć dramatycznie.
- Wystarczy mi historia – Makary nie był pewien, czy to była dobra decyzja, ale lepszej okazji ku temu nie mogło być.
- Historia?
- Twoja historia, wiesz, co mam na myśli... – milczał przez chwilę. – Chyba że bardzo nie chcesz. Po prostu chciałabym zrozumieć parę rzeczy.
Twarz Błażeja przez jakiś czas była nieprzenikniona, oparł głowę o ścianę i wpatrywał się w sufit. Miał świadomość, że kiedyś nastąpi ten moment, gdy będzie musiał opowiedzieć resztę i wytłumaczyć Makaremu, czemu nie chce angażować się w żaden związek. Pięć dni temu zaczął swoją opowieść, może to był odpowiedni czas, by ją dokończyć i uzupełnić o niektóre szczegóły. Czuł na sobie wzrok Makarego, ale nie potrafił spojrzeć mi w oczy.
Zastanawiał się, czy po tym wszystkim nie zmieni o nim zdania, ale z drugiej strony przecież opiekował się nim przez ostatnie pięć dni. Młodszy mężczyzna nieświadomie podniósł rękę i zacisnął dłoń na koszulce na wysokości serca. Chciał, żeby to było takie proste, przestać się bać, pozwolić sobie znowu na zakochanie się. Wiedział, że na to jest już za późno, wciąż próbował z tym walczyć... Przeniósł wzrok na zmartwionego Makarego, który oczekiwał odpowiedzi. Wszystko, co do tej pory robił, wydawało się szczere, a jednak strach zasiewał kolejne wątpliwości.
- Rzeczywiście podałeś wysoką cenę – odparł Błażej, podjąwszy decyzję. – Ale zasługujesz na to.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro