4
Błażej wracał już na magazyn, kiedy Makary jeszcze przez chwilę stał zażenowany na środku alejki obserwowany przez chwilę przez koleżanki tego pierwszego. Wróciły jednak do swoich obowiązków speszone wściekłym wzrokiem starszego brata wysokiego mężczyzny. Makary nie chciał mówić, co się stało, ale pragnął tylko zniknąć i skierował się szybkim krokiem do kasy. Zdecydował też w duchu, że jego noga tu więcej niepostanie.
Błażej nie skojarzył klienta ze spotkanym tamtego dnia nieznajomym w centrum handlowym. Całkowicie dał się pochłonąć pracy, potem przez jakiś czas męczyły go wyrzuty sumienia, czy aby nie był zbyt nieuprzejmy dla tego człowieka, ale szybko mu przeszło. Miał na głowie mnóstwo innych rzeczy, o które powinien się martwić, niż jeden z wielu klientów, którym pewnie zdążył w jakiś sposób podpaść.
Jednakże dla Makarego to spotkanie tak łatwo nie mogło wylecieć z głowy. Nemo zauważył to jeszcze tego samego dnia, po jego powrocie do domu. Papuga obserwowała, jak jego pan nie może nocą spać i ogólnie chodzi strasznie przygnębiony. Ptasi pupil nie do końca wiedział, co stało się przyczyną takiego zachowania, ale starał się być wsparciem dla swojego człowieka.
Chociaż sytuacja na sklepowej przestrzeni, w której znaleźli się mężczyźni, nie była w rzeczywistości niczym specjalnym, więc żaden z nich nie powinien się nią zbytnio przejmować. Makaremu jednak kojarzyła się ze wstydem. Wydawało mu się, że za bardzo się zbłaźnił i jak miał w zwyczaju za dużo rozmyślał nad jedną rzeczą. I kiedy jego głowę przytłaczała zbyt duża ilość myśli, brał się za gruntowne sprzątanie. Taką samą strategię stosował też przy każdej zbliżającej się sesji egzaminacyjnej, jak również większość jego znajomych z uczelni.
Uwagę Makarego przykuł płaszcz wiszący przy wejściu. Było już zdecydowanie za ciepło, żeby go nosić, zatem postanowił zanieść go do pralni, którą ostatnio polecał mu Mirek. Czyste już odzienie wierzchnie mogło spokojnie czekać w szafie na kolejną zimę. Jego matka zawsze goniła swoich synów, żeby sprawdzali kieszenie przed włożenie czegokolwiek do kosza na pranie. Miała dosyć wyciągania z filtrów monet albo rozmoczonych paragonów, czy rozpuszczonych chusteczek higienicznych, które zostawiały małe białe resztki na ubraniach. Mężczyzna, przypominając sobie o tym, sięgnął najpierw do lewej kieszeni, z której wyjął kilka zmiętych paragonów. Trzymając płaszcz, już miał wrażenie, że prawa strona jest ciężka i nie mógł sobie przypomnieć, dlaczego tak mogło się stać.
Zdziwił się, kiedy wyciągnął z drugiej kieszeni maskotkę, która nijak przypominała jakieś konkretne zwierzę. Miało w sobie trochę z cech kota, trochę z dinozaura. Makary był pewien, że raczej nie była ona zakupem a efektem ciężkiej, ręcznej pracy. Zapomniał momentalnie o płaszczu, usiadł przy stole i położył przed sobą zabawkę. Wpatrywał się w nią przez dłuższą chwilę, próbując wydobyć z pamięci najmniejszą podpowiedź, jak mógł wejść w jej posiadanie.
Nemo zainteresowany nowym przedmiotem szturchał dziobem tajemniczą istotę. Papuga ćwierkała, domagając się wyjaśnień, co to jest i czemu pan poświęca temu tyle swojej uwagi. Podskoczył przerażony, kiedy Makary poderwał się nagle, przeklinając coś pod nosem.
Mężczyzna pokręcił się chwilę podenerwowany po mieszkaniu, a potem znowu usiadł i wpatrywał się w maskotkę. Nie mogę przecież tak tego zostawić, powinienem to oddać, ale czemu to musi dotyczyć tamtego frajera! Położył głowę na stole i zaczął lekko nią uderzać, za każdym razem zadając sobie pytanie dlaczego. Nemo obserwował zmartwiony swojego pana, który spojrzał na niego.
- Co mam zrobić?
A skąd ja mam to wiedzieć, jestem tylko papugą, pomyślał rozżalony ptak. Ja nawet nie wiem, w czym jest problem. Nemo sfrustrowany wrócił do klatki i swojego pokarmu, zdenerwowany, że za dużo się od niego wymaga.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro