36
Przed samymi świętami teoretycznie zdążyli jeszcze wybrać się do kina, chociaż repertuar składał się głównie z bajek i komedii romantycznych przyprószonych śniegiem. Ponieważ nie mieli ochoty na żadną z propozycji, postanowili ten czas przeznaczyć na chodzenie po galerii handlowej i poszukiwanie ostatnich prezentów świątecznych.
Makary wykorzystał każdą możliwość, by zerknąć w telefon Błażeja, kiedy wydawało mu się, że może znowu otworzyć listę prezentów. Zrobił to tylko raz i rozczarowany zauważył, że nie ma tam już jego imienia. Z jednej strony liczył na to, że znajdzie odpowiedź na to, co może dostać, martwił się, czy budżet pierwszorocznego studenta, nie będzie tym zbytnio nadszarpnięty. Jednocześnie chciał, żeby była to dla niego niespodzianka.
Dla Błażeja spotkanie to było szczególnie ciężkie, ze względu na targające nim wątpliwości od wyjścia na jarmark. Coraz częściej myślał o Makarym w romantycznym kontekście. Nieproszony pojawiał się w jego snach i myślach. Nie było w nich nic nieprzyjemnego, jednak dla młodego mężczyzny były zbyt frustrujące. Nawet w tamtym momencie kiedy szli obok siebie, chciał, żeby trzymali się za ręce, jednak po chwili wracały bolesne wspomnienia.
Był pewien, że nie jest jeszcze gotowy na nic poważniejszego, ba nawet na nic romantycznego, im więcej czasu spędzał z Makarym, tym bardziej wątpił we własne odczucia. Ciągle wracał myślami do ich rozmowy, do tego, jak powiedział, że nie może się w nic zaangażować, chociaż przychodziło mu czasem do głowy, że może gdyby się postarał to... Szukał wymówki dla samego siebie, która byłaby na tyle przekonująca, żeby zdecydowanie odwieźć go od myślenia o realnym związku. Poza tym obawiał się reakcji na swoją zmianę podejścia, zbyt nagłą w jego opinii.
Błażej podzielił się ostatnio tymi wątpliwościami z Moniką, która powiedziała tylko, że to może być kwestia spotkania odpowiedniej osoby. Chciałby w to wierzyć, jednak wciąż wszystko to wydawało mu się być zbyt piękne, żeby było prawdziwe. Miał nadzieję również zasięgnąć opinii najlepszego przyjaciela. Początkowo pozytywnie nastawiony do tej relacji Krystian, tylko na wspomnienie Makarego zaczął reagować nerwami i zgryźliwymi uwagami, więc Błażej unikał tego tematu.
- Coś cię dręczy? – zapytał Makary, wyrywając go z rozmyślań, jednocześnie dając do zrozumienia, że wie, że od dłuższej chwili Błażej wpatruje się w jego dłoń. – Czy to z to z moją ręką jest coś nie tak? – Piwnooki podniósł ją i zaczął się ją oglądać. – Hmm, wygląda jak zwykle.
- Może być tak, że chciałbym ją trzymać – odparł Błażej, wkładając swoje dłonie do kieszeni. – Ale nie wiem, czy to dobry pomysł.
- Nie miałbym nic przeciwko – odparł Makary, zaskoczony tym wyznaniem, ale widząc, jak ten drugi schował ręce, wiedział, że nie powinien naciskać.
Serce zaczęło bić mu mocniej z nadzieją, że to znak, iż jego cierpliwość będzie wystawiona jednak na nieco krótszą próbę niż się spodziewał. Jednak w związku z tym odczuwał gdzieś z tyłu głowy niepokój, który wydawał mu się migotać jak małe czerwone światełko. Lubił „bycie z kimś", dopiero po potwierdzeniu tego faktu z obu stron czuł się całkowicie pewnie, dlatego tak mu na tym zależało. Wierzył, że z Błażejem ma szansę zbudować inną relację niż dotychczas, taką, która się nie skończy i przy której da z siebie wszystko.
- Podtrzymujesz jednak swoje słowa? – zapytał smutno Makary.
- Tak – odparł Błażej, wpatrując się w podłogę. – Na razie – dodał jeszcze szeptem, mając nadzieję, że piwnooki go nie słyszy.
- Zatem ja podtrzymuje swoje postanowienie o byciu cierpliwym – odparł z uśmiechem starszy z nich. – Tak długo, jak będzie trzeba.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro