30
Nagle rozbrzmiał telefon Błażeja, odebrał go szybko, nie zważając na zmartwiony wzrok gospodarza. Makary przestraszył się, widząc reakcję gościa, że będzie musiał szybko wyjść.
- Wujek?! Czemu nie wracasz?! Myślałem, że pójdziesz tam tylko na chwilę! Jesteś cały?! – krzyczał zapłakany Tymek, po tym jak ukradł mamie telefon, by upewnić się, czy złodziej zabawek nic nie zrobił jego krewnemu.
- Tymek – westchnął Błażej nieco rozbawiony troską dziecka. – Nic mi nie jest, muszę jeszcze chwilę tutaj zostać. Wrócę niedługo, a teraz oddaj mamie telefon.
Przez chwilę był słyszalny szum i urządzenie odzyskała prawowita właścicielka, przepraszając kuzyna za swoje dziecko. Kobieta polubiła Makarego i miała co do niego dobre przeczucia. Nie chciała, żeby coś zepsuło to spotkanie, bała się jednak, że może to zrobić sam Błażej.
Makary odetchnął z ulgą, gdy zrozumiał, że jego gość nie zamierza nagle zniknąć, ale nie wypytywał się, o co chodziło. Był zbyt pochłonięty krojeniem ciasta i zastanawiania się, czy jest wystarczające dobre. Postawił deser na stoliku i przyniósł gotową kawę. Siedzieli tak jak dwa tygodnie wcześniej, gdzie mógł podziwiać prawy profil Błażeja. Zauważył jednak, że pierwszoroczny jest bardzo zmęczony i od dłuższej chwili wpatruje się w kubek, jakby intensywnie nad czymś myślał. Makary zastanawiał się, dlaczego się tak denerwuje, w końcu Błażej chwycił kubek, aby ukryć drganie rąk.
Gospodarz usiadł nieco bardziej bokiem i niepostrzeżenie wysunął dłoń, z zamiarem położenie jej na głowie Błażeja, mając nadzieję, że uspokoi to ich oboje. Makary miał doświadczenie w związkach, ale wcześniej wszystko wydawało się takie łatwe. Jemu ktoś się podobał z wzajemnością i jakoś toczyło się to naturalnie. Tym razem jednak było inaczej, bał się wykonać jakiś konkretny ruch, bo nie był pewny, co czuje Błażej. Powiedział, że to Makary nie jest w jego lidze, a piwnookiemu wydawało się, że może jest wprost przeciwnie. Już miał zatopić dłoń w jego brązowych włosach...
- Chciałbym z tobą porozmawiać – powiedział nagle Błażej drżącym tonem. – A raczej zapytać się o coś.
- O co chodzi? – Makary cofnął rękę gwałtownie, udając, że chciał się podrapać po głowie.
- Czego właściwie oczekujesz i chcesz ode mnie? – Młodszy z mężczyzn w końcu spojrzał na tego drugiego i po niepewnym wyrazie twarzy rozmówcy dodał. – Bardzo mi schlebia, że mnie zaprosiłeś, że zgodziłeś się wyjść ze mną na kawę. Rozmowa z tobą sprawia mi radość, ale...
Makary zrozumiał, że ktoś go kiedyś musiał mocno skrzywdzić, nie powiedział jednak tego głośno, tylko zacisnął pięści ze złości. Czego chciał? Przede wszystkim zrozumieć, co w nim było, że odkrywał świat uczuć na nowo, chociaż wydawało mu się, że zna go na wylot. Poczuł nagle, że chciałby znowu zobaczyć, jak się uśmiecha, tak jak w czasie obiadu i zamarzył, żeby to miejsce stało się jego przystanią. Nie mógł tego zrobić z zewnętrznym światem przez własną niepewność, ale tutaj na swoim i znanym gruncie...
- Próbuje wciąż jakoś uporządkować swoje życie na nowo z pracą i studiami. Gdybyś chciał czegoś poważnego, nie byłbym w stanie się zaangażować w stu procentach. A bez tego z obu stron chyba nie ma sensu zaczynać? Poza tym nie jestem chyba na coś takiego gotowy i chętny w tej chwili – kontynuował Błażej, odwracając wzrok, nie chciał widzieć reakcji Makarego, obawiając się, że źle zrozumiał jego intencje.
Gospodarz uśmiechnął się smutno, bo nieraz dawał delikatne sygnały w czasie ich rozmów, że chciałby czegoś więcej. Zrozumiał, że choć mógł się zakochiwać, to nie dostanie, czego chce od razu. Przemyślał słowa swojego gościa, nieco odwlekając moment odpowiedzi.
- Nauczyłem się, że czasem w gotowaniu cierpliwość jest kluczowa, więc postaram się o tym pamiętać. Muszę jednak wiedzieć, czy to oznacza, że nie chcesz się też ze mną widywać?
- Nie – odpowiedział nagle zaskoczony Błażej, który spodziewał się raczej wściekłej reakcji i prześmiewczego tonu, że to on stawia jakieś warunki. – Bardzo bym chciał cię lepiej poznać, tylko nie uważam, że jestem...
- Dobrze – przerwał mu Makary. – Mam tylko nadzieję, że jedyne czego nie chcesz to żeby nasza relacja nabrała romantycznego wydźwięku, więc postarajmy utrzymać ją w przyjaznym i neutralnym charakterze. Chcę jednak, żebyś wszystkie takie spotkania, które mogłyby mieć cechy i naturę randek zarezerwował tylko dla mnie.
Wymusił na Błażeju, aby spojrzał mu w oczy, wywołując na jego twarz zaczerwienie. Młodszy mężczyzna pokiwał głową, zgadzając się, nieco zszokowany kierunkiem, w jakim potoczyła się ta rozmowa.
- Jakby ktoś inny był jeszcze zainteresowany – zaśmiał się nagle brązowooki, jak często, gdy czuł się niezręcznie.
Makary zmarszczył brwi, chcąc coś powiedzieć, wiedział, jaka niepewność i niska samoocena kryła się za tymi słowami. Usłyszeli nagłe pukanie do drzwi zmieszane z płaczem dziecka. Błażej zerwał się na nogi, domyślał się, kogo zobaczy, gdy tylko otworzy. Tymka, który zaraz przytulił się do niego, prosząc, by już wrócił do domu.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro