28
Błażej dotarł do Moniki nieco niewyspany, ponieważ poprzedniego dnia był do późna w pracy, swoją nieobecność w weekend starał się wynagradzać szefowej, pracując jak najwięcej popołudniami w tygodniu. Na szczęście ustalał z nią godziny i z jeszcze jedną współpracowniczką godziny pracy na bieżąco, co było mu bardzo na rękę.
Tymka to bardzo ucieszyło, ponieważ przez cały tydzień próbował opracować plan, który nie pozwoli wujkowi iść do złodzieja zabawek. Prosił o pomoc i inspirację, wszystkich ze swojej grupy w zerówce. Widząc ziewającego Błażeja, stwierdził, że to będzie łatwiejsze niż przypuszczał. Wystarczyłoby w pobliżu godziny powrotu mamy z pracy uśpić go, zmuszając do oglądania jakieś nudnej bajki albo czytania książki. Mama na pewno nie będzie chciała go wtedy budzić, a tym samym nigdzie nie pójdzie. Próbował zaśmiać się złowieszczo, niczym czarny charakter, ale tylko zakrztusił się i zaczął kaszleć. Monika sprawdziła, czy nic mu nie jest i się pożegnała.
Plan Tymka miał jednak poważną dziurę, mianowicie poczucie obowiązku Błażeja, który nie pozwoliłby sobie na odpoczynek, mając go pod opieką. Chłopiec z niepokojem patrzył na zegarek, proponując wujkowi po raz kolejny książkę, która w jego założeniu by go uśpiła. Nim się obejrzał mama była już z powrotem i wprowadziła swój plan w życie, wysyłając kuzyna po kilka rzeczy, które przydałaby się jej do zrobienia obiadu.
- Naprawdę, aż tak tego potrzebujesz? - zapytał Błażej, niekoniecznie zadowolony ze swojego ubioru, dresu. Niekoniecznie chciał w takiej wersji widzieć się z Makarym.
- Tak. Powinnam się cieszyć, że nie muszę kupować czegoś, czego potem nie wykorzystam, a do przepisu jest mi potrzebna łyżeczka albo dwie, bo mam sąsiada, który ma zawsze tego pełno i chętnie się tym podzieli - powiedziała Monika, rozpakowując zakupy.
- Szybko się zaprzyjaźniliście, - mruknął Błażej, kierując się do drzwi. - Uprzedziłaś go w ogóle?
- Tak, powiedział, że wszystko będzie już gotowe. - Uśmiechnęła się przebiegle mama Tymka, zadowolona ze swojej intrygi. Wiedziała, że kuzyn nie do końca jej wierzy, ale zrobi wszystko, o co poprosi.
- Nie idź do złodzieja zabawek! - krzyknął nagle Tymek, ciągnąc wujka za rękę i odciągając go od drzwi. - On na pewno jest zły.
Monika i Błażej popatrzyli na siebie zaniepokojeni i uklękli obok chłopca, który zaczął płakać z frustracji, że jego plan nie wypalił, a wujek zadaje się z kimś, kogo on nie lubi.
- Tymek - zaczęła Monika. - Czemu nie chcesz, żeby wujek poszedł do sąsiada?
- Bo on jest zły! - odpowiedział jej synek przez łzy.
- Jeśli jest zły, to czemu by mi pomógł wnieść wtedy zakupy?
- Nie wiem, może tylko udawał, że jest dobry!
- Tymek... - Błażej obrócił go w swoją stronę. - Mogę cię zapewnić, że Makary jest naprawdę miły. Pamiętasz, jak tydzień temu poszedłem, żeby przeprosić za swoje zachowanie, wypiłem z nim wtedy kawę i wróciłem cały i zdrowy. Nie masz się czym martwić, on nie jest zły - powiedział. - Jest mu smutno, że wciąż uważasz go za złodzieja zabawek.
- Skąd wiesz, że on nie jest zły?
- Bo ma zwierzątko - odpowiedział Błażej, przypominając sobie zdjęcie, które otrzymał od Makarego na początku tygodniu.
- Nie wierzę ci! Mówisz tak, tylko żebym go zaczął lubić.
- Nie, zobacz. - Błażej wyciągnął telefon i pokazał mu zdjęcie Nemo. Obserwował, jak źrenice dziecka rozszerzają się z ekscytacji na widok papugi, wyciągnął ręce, żeby wziąć telefon i bliżej się jej przyjrzeć.
Tymek pochwili zreflektował się i przeprosił, dając Makaremu na obecną chwilę mały kredyt zaufania i pozwolił wujkowi do niego iść. Los chciał się wtrącić i już groził mu w myślach, że będzie za to opóźniał specjalnie jego spotkanie z drugą połówką. Uświadomił sobie jednak, że Tymek już ja zna, zatrzymując się nagle z uniesionym w górze palcem, w geście gotowym do strofowania dziecka.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro