21
Na przerwie, na którą tak wyczekiwał, wpatrywał się w telefon i stwierdził po dłuższej chwili, że nie powinien nad niczym myśleć, tylko po prostu napisać to co mu leży na sercu w danej chwili. Nie popisałem się dzisiaj w pracy :<. Oparł się o ścianę, ciaśniej otulając się kurtką. Coś się stało?, zapytał Błażej. Makary chciałby widzieć go w tym momencie i zobaczyć, czy byłaby to prawdziwa troska, czy tylko grzeczne pytanie. Chciał mu powiedzieć, że to przez niego zepsuł niemal każde danie, ale to nie byłby przytyk z jego strony. Pominął zatem cześć o wskazywaniu winnego i jeszcze zanim wysłał odpowiedź, przyszła kolejna wiadomość: Mogę jakoś pomóc?
Piwnooki uśmiechnął się znikomo, nie był pewien, czy pomysł, który właśnie przyszedł mu do głowy, nie był zbyt śmiały. Stwierdził jednak po chwili, że jak coś schrzanić, to najwyżej od początku. Skończę dopiero po północy i cieszyłbym się z jakiegoś zdjęcia od ciebie, na które mógłbym potem spojrzeć. Nie mogę przestać patrzeć na te, które wysłałeś mi wczoraj. Wziął głęboki oddech i wcisnął 'wyślij', następnie od razu wrócił do szatni i wrzucił telefon do szafki. Tym razem nie chciał czekać na odpowiedź.
Błażej wydał z siebie okrzyk zdumienia i położył głowę na biurku. To zachowanie przywołało Krystiana, którego twarz w połowie pokryta była pianką do golenia, a z rany sączyła się krew.
- Co się stało?! - zawołał współlokator Błażeja, przestraszony, że stało się coś poważnego.
Przyjaciel pokazał mu wiadomość, którą otrzymał od Makarego i zaczął się zastanawiać, co go podkusiło, żeby w ogóle wysłać tamto pierwsze zdjęcie. Wstydził się i nie chciał spojrzeć na Krystiana, który udawał, że usilnie usiłuje rozwikłać informacje, które kryje ta wiadomość.
- To zdjęcie z wczoraj? - zapytał. - To chyba nie była żadna półnaga fotka, co? Błażej, jeśli to zrobiłeś, to bardzo się na tobie zawiodłem.
Brązowowłosy student podniósł głowę i rzucił mu wściekłe spojrzenie. Krystian zaśmiał się, klepiąc przyjaciela po ramieniu.
- Wiem, że byś tego nie zrobił. Kto to w ogóle jest, ten ziomek z baru?
- Tak - mruknął Błażej, obracając telefon w dłoni. - Wiesz, że krwawisz prawda?
- Cholera! Daj mi chwilę - Krystian wrócił kilka minut później, zastając niezmienioną sytuację. Usiadł obok i zapytał, - O co chodzi? Myślałem, że ci się podoba.
- I co z tego, skoro to nie moja liga.
- A próbowałeś, czy poddałeś się bez walki? - zapytał Krystian przejętym tonem. - Daj sobie szansę. Inaczej nie zobaczysz, co się stanie. Chyba że nie chcesz?
- Sam nie wiem - odpowiedział Błażej. - Boję się.
- Nie będę cię do niczego zmuszał. - Krystian się uśmiechnął. - Sam musisz zdecydować, kiedy będzie odpowiedni czas na przełamanie strachu. Na razie postaraj się ze zdjęciem, skoro już ktoś cię o to poprosił. Tylko wiesz, nie pokazuj od razu wszystkiego. - Zamachał rękoma przed nim, tworząc kręgi. - Bądź nieco tajemniczy.
- Może jeszcze odpowiednią pozę mi zademonstrujesz, co? - żachnął się Błażej.
Krystian przyjął wyzwanie na poważnie i zrobił groźną minę, napinając mięśnie. Po chwili uśmiechnął się i położył ręce na biodrze, a potem zrobił głupi wyraz twarz. Brązowooki zaczął się śmiać, wiedząc, że i tak nie skorzysta z żadnej propozycji, które i tak wszystkie były żartem.
- Obiecaj mi tylko, że zanim zacznie się dziać coś poważnego. Przyprowadź go, żebym mógł ocenić, czy jest dla ciebie dostatecznie dobry - Krystian nagle spoważniał. - To mój obowiązek, jako najlepszego przyjaciela.
- Pewnie. - Błażej pokiwał głową, udając, że przyznaje mu rację.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro