Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

20

Makary przez resztę przedpołudnia wymieniał wiadomości z Błażejem, denerwując się, że powiedział coś nie tak, gdy odpowiedź nie przychodziła od razu. Przypominał sobie jednak, że chłopak jest w pracy i pewnie przez dłuższą chwilę był zajęty. Uświadomił sobie też, iż sam powinien się szykować, aby pomóc w jednej z restauracji rodziców. W weekendowe popołudnia i wieczory mieli pełne obłożenie, a pomagać w kuchni zawsze lubił. Bał się, że odzyskany kontakt nagle znowu ucichnie, jeśli nie będzie mógł trzymać telefonu wciąż przy sobie. Nie wiedziałby, jak ponownie zacząć. Wydał z siebie rozżalone westchnienie i potargał się po głowie. Nie pamiętał, kiedy ostatni raz tak bardzo martwił się o każde słowo i błahostkę w rozmowie z innym mężczyzną.

Akurat, gdy się przebierał i miał pisać do Błażeja, że właśnie zaczyna pracę, to otrzymał wiadomość Dzięki za dotrzymanie mi towarzystwa, chyba bym się zanudził bez rozmowy z tobą. Makary uśmiechnął się radośnie, czym zwrócił na siebie uwagę szefa kuchni, który właśnie szedł na przerwę i zgarniał z szafki paczkę papierosów.

- Aż taki szczęśliwy, że spędzisz z nami niedzielne popołudnie - zaśmiał się przełożony piwnookiego.

- Nie... - Makary zaczerwienił się, przytulając telefon do piersi.

- Nie? Skoro masz tak dużo energii, to dostaniesz najwięcej roboty. Nie pozwolimy zmarnować się temu zapałowi - oznajmił z radością doświadczony kucharz i wyszedł na tył budynku, zanosząc się śmiechem.

Cieszę się,
odpisał Błażejowi, ale sam właśnie zaczynam pracę, więc odezwę się w czasie przerwy, jeśli nie będziesz miał nic przeciwko. Wcisnął 'wyślij' i nie chciał odkładać telefonu, dopóki nie dowie się, czy będzie mógł to później zrobić. Wiedział jednak, że pomimo bycia synem właścicieli musi wywiązywać się z obowiązków, które na siebie wziął. Uśmiech powoli schodził mu z twarzy, gdy zamykał szafkę i wciąż nic nie przyszło. Nagle usłyszał wyczekiwany sygnał i ponownie gwałtownie otworzył drzwiczki. Oczywiście, że nie.

Tyle mu wystarczyło do szczęścia i kompletnego roztargnienia. Przypalił niemal każde danie, nad którym pracował, dopóki szef kuchni nie krzyknął na niego, że ma się ogarnąć. Makary rozmyślał nad tym, co napiszę Błażejowi w czasie przerwy i uśmiechał się, przypominając sobie jaką radość sprawiło mu nadejście każdej nowej wiadomości.

W międzyczasie do restauracji zajrzała właścicielka i sama była świadkiem, jak jej syn perfekcjonista i pedant, przynajmniej jeśli chodziło o kuchnię i gotowanie, tworzy wokół siebie chaos.

- Synek, wszystko z tobą w porządku. Pierwszy raz słyszę, żeby Romek na ciebie narzekał. Jesteś zły na Kaję i Kingę, czy na nasze docinki? Wiesz, że nie mieliśmy nic złego na myśli - zapytała z troską mama Makarego. - Chodzi o tamtego chłopaka? Maciek mówił, że zerwaliście.

- Nie - opowiedział Makary. - Jestem po prostu roztargniony, bo się nad czymś zastanawiam.

- Ach, tak. - Kobieta poklepała go po ramieniu, wiedząc, że nie wyciągnie z niego nic więcej na ten moment. - Skup się tylko na pracy, nie chcesz, chyba żeby ktoś z gości się poskarżył, że danie było przesolone, prawda?

- Nie pozwoliłbym na to - oznajmił Makary, uświadamiając sobie, że nie pamięta już którą łyżeczkę soli dodaje. Mama rzuciła mu znaczące spojrzenie, ale uśmiechnęła się, kiedy przeprosił.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro