2
- Makary, dzięki, że zaczekałeś. Musiałem tylko sprawdzić jedną rzecz. Wszystko w porządku? - zagadnął go starszy brat, który właśnie wyszedł z jednego ze sklepów.
- Tak, chyba tak - odparł mężczyzna i opuścił głowę, by dłuższe włosy nieco opadły i przysłoniły jego twarz.
- Na pewno? - dopytywał się Mirek, widząc zmianę w zachowaniu rodzeństwa. - Jak chcesz, możemy już wracać.
- Nie, spokojnie. Musimy znaleźć prezent dla Kornelii. Sam mówiłeś, że nie zostało ci wiele czasu - powiedział z uśmiechem Makary, skupiając całą uwagę na celu, który w ogóle sprowadził ich do tego centrum na pierwszym miejscu.
Po zakupach wrócił do swojego małego mieszkania i przywitał się z papugą imieniem Nemo. Ptak zaświergotał szczęśliwie na widok właściciela i zaczął domagać się, aby otworzyć klatkę. Makary zrobił to z przyjemnością, a potem zaparzył kawę, obserwując, jak pierzasty pupil rozprostowuje skrzydła, a chwilę później domaga się uwagi, podgryzając jego palce, trzymające kubek z kawą.
Mężczyzna wziął w dłoń telefon i zaczął przeglądać aplikację randkową z coraz bardziej nikłą nadzieją. Przerzucał kolejne profile, zastanawiając się, czy jest tam ktoś idealny dla niego, kto nie szuka przygody na jedną noc albo luźnej relacji. Chciał czegoś stałego, chociaż miał tylko dwadzieścia jeden lat marzył już o ustatkowaniu się tak jak jego dwaj starsi bracia. Wiedział, że założenie rodziny w jego przypadku nie wchodzi grę, ale marzył o kimś tylko dla siebie.
Westchnął ciężko, za każdym razem mówił sobie, że z kolejną randką nie będzie aż taki naiwny, że nie da się nabrać na piękne słówka, że nie będzie sobie po pierwszym kilku minutach spotkania wmawiał, że to może być to. A potem przychodziło gorzkie rozczarowanie, gdy nie dochodziło do kolejnego wyjścia, a kontakt się urywał, albo jego potencjalny partner nie ukrywał, że chodzi mu tylko o jedno.
- Trudno jest znaleźć miłość, prawda Nemo? - Makary zwrócił się retorycznie do pupila.
Papuga zaćwierkała i postanowiła wrócić do swojej klatki, aby coś zjeść. Zwierzę nie chciało zaznaczyć, że do tej pory nie spodobał mu się żaden kandydat na chłopaka Makarego i nie chciał dopiekać jeszcze człowiekowi, przypominając mu, że jest też całkiem wybredny. Ten za umięśniony, tamten ma za jasne oczy, z innym coś po prostu nie tak. Nemo aż za dobrze znał specyfikę wymagań swojego pana, a gdy już ktoś mu się spodobał, wtedy się zafiksował i znowu był swoją naiwną wersją. O na tej kolbie zostało jeszcze moje ulubione ziarno, jak mogłem tego nie zauważyć!
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro