15
Makary nieco zakręcił się w swoich wyjaśnieniach. Z jednej strony sprawa stałaby się jasna, ale mimo tego nie podobał mu się kierunek, w który podążyła ta rozmowa. Miał nadzieję, że zapytał o coś głupiego, a nie wrócił do tamtej sytuacji.
- A więc tak - podsumował Błażej, zastanawiając się, jak rozwinąć swoją odpowiedź z poprzedniego wieczora. - Powiedziałem, że to było skomplikowane. To było niedługo po mojej osiemnastce i wymuszonym coming oucie. Rodzice wciąż nie mogę się z tym pogodzić, pozwolili mi zostać w domu do ukończenia szkoły, a potem kazali się wynosić. To nie był dobry czas, musiałem skupić się na nauce i pracy, żeby jakoś poradzić sobie ze startem tutaj.
- Przykro mi to słyszeć - odparł Makary. - Teraz czujesz się lepiej?
- Tak, już się z tym pogodziłem. Wiadomo, czasem, gdy o tym myślę, to wciąż boli, ale jest zdecydowanie lepiej.
- A teoretycznie, gdyby nie te wszystkie okoliczności, to byś się zgodził? - zapytał z nieskrywaną ciekawością i nadzieją Makary.
- Nie - odparł Błażej z nikłym uśmiechem, patrząc na zdziwioną minę swojego rozmówcy. - Jestem pewny siebie w większości aspektów, ale nie jeśli chodzi o randkowanie. Poza tym wiem, że ty jesteś jakąś lepszą ligą, więc nie było sensu robić sobie nawet fałszywej nadziei.
Makary poczuł się nieco urażony, wiele razy słyszał, że jest przystojny, chociaż nie przykładał do tego dużej wagi. Bardziej przeszkadzało mu, że przez jego wygląd ludzie zakładali, że jest duszą towarzystwa i jednocześnie dobiera do swojego otoczenia tylko podobnych sobie rangą. Rzeczywistość była jednak zupełnie inna, ale co do jednego mężczyzna musiał się zgodzić. Mianowicie miał swój typ, który szczególnie przyciągał jego uwagę, a Błażej nijak się w niego wpisywał. Tym typem tym był wysportowany jasnooki blondyn.
Makary miał w końcu chwilę, by przyjrzeć się bliżej swojemu gościowi. Zauważył już, że jest od niego samego trochę niższy, ale nie była to duża różnica. Jego sylwetce brakowało smukłości i waga na pewno wskazywała trochę nadprogramowych kilogramów. Jasnobrązowe włosy Błażeja były ścięte na krótko i zdawały się mimo to być bardzo niesforne. Makary zastanawiał się jakim cudem jego oczy mogą mieć ten sam kolor, ale tak różnić się odcieniem. Kolor, który miały jego tęczówki, przypominał mu gorzką czekoladę, jego ulubiony smakołyk.
W jego twarzy kryła się jakaś radość i zadziorność, którą bardzo chciał ujrzeć, ale jeszcze bardziej pragnął słuchać jego głosu. Dźwięk przywodził mu na myśl wiosenne promienie słońca, która zaskakującą cię swoim ciepłym dotknięciem, kiedy wydawałoby się, że poranek będzie zimny, gdy widziało się oszronioną trawę. Skierował wzrok na dłoń Błażeja, którą podnosił kubek do ust i przypomniał sobie mocny uścisk, kiedy podali sobie ręce na powitanie. Nie spodziewałby się, że jest taki silny, ale uświadomił sobie, że pewnie w pracy też wiele dźwigał.
Chłopak, któremu ze skupieniem od dłuższej chwili przyglądał się Makary, dopił kawę, podziękował za gościnę i powoli zbierał się do wyjścia. Piwnooki przestraszył się, że nie może go w żaden sposób zatrzymać.
- Mam nadzieję, że wszystko sobie wyjaśniliśmy - powiedział Błażej, chwytając za klamkę. - Cieszę się, że czujesz się dobrze.
- Nie będziesz miał nic przeciwko, jeśli zachowam twój numer? - zapytał się Makary, mając nadzieję, że tym razem usłyszy pozytywną odpowiedź.
- Nie - odparł z uśmiechem Błażej, unosząc nieznacznie kącik ust.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro