Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

11

Makary obudził się następnego poranka z okropnym bólem głowy. Podniósł się niepewnie i chwycił za głowę, zastanawiając się, czemu doprowadził się do tego stanu. Nemo ćwierkał na niego wściekle, zarzucając mu głupotę. Rozejrzał się wokół i sięgnął po szklankę wody, stojącą na stoliku, którą zostawił poprzedniego wieczora Błażej. Zauważył wiadomość, ale stwierdził, że najpierw zajmie się nieprzyjemną poalkoholową dolegliwością, a dopiero później całą resztą.

Ze złością zauważył, że w domowej apteczce nie ma żadnych środków przeciwbólowych i niechętnie zaczął szykować się do wyprawy do apteki, aby się w nie zaopatrzyć. Nieco zakręciło mu się w głowie, gdy zbyt szybko wyprostował się po zawiązaniu sznurówek i ponownie zaczął żałować wszystkiego, co zrobił dzień wcześniej. Spojrzał tylko w lustro i machnął ręką na swój niechlujny wygląd, zdobycie leków było teraz ważniejsze.

Poczłapał do windy powolnie i denerwował się, że tego dnia wyjątkowo wolno wspina się na górę. Makary miał nadzieję, że nie spotka żadnego z sąsiadów, z których każdy domyśliłby się łatwo, czemu wygląda tak kiepsko. Westchnął cicho, kiedy dwa piętra niżej winda zatrzymała się i otwarła dla kolejnych pasażerów. Pomyślał, że to niemożliwe, ale postanowił udawać, że nie rozpoznaje ani mężczyzny, ani dziecka.

Błażej zastanawiał się, czy znalazł jego wiadomość i chciał się niby to niewinnie zapytać, jak się czuje. Nie zdążył, ponieważ Tymek, który odziedziczył świetną pamięć do twarzy, po dłuższej chwili skojarzył Makarego.

- Wujek, to on! - krzyknął malec. - Złodziej zabawek.

- Tymek! - Błażej sam przestraszył się nagłego wybuchu dziecka.

- Pamiętam go, to on ukradł Kotozaura! - Chłopiec sięgał już do guzika, żeby winda zatrzymała się na najbliższym piętrze, pozwalając mu uciec od potencjalnego zagrożenia.

Makary był zszokowany, kiedy zauważył, z jakim strachem w oczach patrzy na niego dziecko i milczał, nie wiedząc, co powiedzieć. Błażej na szczęście chwycił go i wziął na ręce, żeby się nieco uspokoił.

- Tymek, przecież mówiłem ci, jak było. Nikt nie ukradł Kotozaura, zgubiłeś go, a ten pan był na tyle dobry, żeby go oddać. Jakby tego nie zrobił, to może nigdy by się nie znalazł - powiedział brązowooki młodzieniec, podkreślając zdecydowanym głosem swój autorytet wujka.

- Nie mów tak - powiedział obrażony Tymek, łapiąc oddech między spazmami płaczu. - Kotozaur jest wyjątkowy.

- Czemu jest wyjątkowy? - zapytał Makary, starając się odwrócić swoją uwagę od bólu głowy, który tylko spotęgowały krzyki chłopca.

- Bo wujek go dla mnie zrobił - odpowiedział poważnym tonem mały, jakby to było oczywiste. Jego zdaniem maskotka została porwana, zatem złodziej musiał znać jej wyjątkową wartość.

Makary uniósł zdziwiony brwi, podejrzewał już wcześniej, że zabawka była ręczną robotą, ale nie spodziewał się, że jej autorem był wujek chłopca. Spojrzał na Błażeja, który zarumienił się i widać było, że marzy tylko o tym, aby winda dotarła już na miejsce. W końcu cała trójka usłyszała mechaniczny odgłos oznajmiający, że dotarli na parter.

- Przepraszam za niego - mruknął jeszcze zawstydzony Błażej i pośpiesznie opuścił metalową klitkę.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro