104
Monika nie musiała się przejmować, kolacja prezentowała się świetnie, smakowała jeszcze lepiej a Przemek zaproponował, że skoczy jeszcze po lody na deser. Zabrał ze sobą Tymka, który stwierdził, że musi przypilnować, aby do koszyka trafił jego ulubiony smak. Córka mężczyzny zaproponowała, że pomoże posprzątać gospodyni i chciała wykorzystać ta okazję, żeby z nią porozmawiać na osobności.
- W sumie jesteś spoko – oznajmiła nastolatka. – Trochę młoda, ale spoko.
- Dzięki – odparła Monika. – Nie spodziewałam się takich miłych słów od ciebie.
- Mam doświadczenie, chociaż tata miał kilkuletnią przerwę od szukania sobie towarzyszki życia. Poza tym jestem już starsza, więc mogę stawiać pewne warunki. A podstawowy to to, żebyś nie próbowała udawać mojej matki.
- Nie miałam nawet takiego zamiaru – kobieta zdziwiła się.
- Pewnie – żachnęła się nastolatka. – To tylko kwestia czasu, wszystkie takie jesteście.
Monika zmartwiła się tymi oskarżeniami, zwłaszcza, że mówiła szczerze i nie miała w planach nic takiego. Nawet rozważając, że w jej związku z Przemkiem wszystko pójdzie w najlepszym kierunku, to nie chciała udawać niczyjej matki. Wiedziała, że zbudowanie relacji z nastolatką nie będzie łatwe i nie spodziewała się, że będzie od razu zaakceptowana, biorąc pod uwagę, że nie dzieliła ich aż tak znaczna różnica wieku.
- W końca każda próbowała, traktowały mnie jak lalkę, która zabierały na zakupy, ubierały, próbowały się zaprzyjaźniać. Nienawidziłam tego. Wszystko po to, żeby bardziej przypodobać się tacie, a jak słyszałam, że mogę mówić do nich „mamo", to aż się trzęsłam w środku. – Dziewczyna rzuciła ręcznikiem, którym wycierała naczynia o blat. – Wybacz mój wybuch, ale chciałam być z tobą szczera od początku, żebyś się nawet nie wysilała.
- Posłuchaj, zależy mi na twoim tacie i wiem, że dla niego ty będziesz zawsze na pierwszym miejscu. – Monika się uśmiechnęła. – Słuchałam jak bardzo rozpaczał, że zaczęłaś dorastać i że nie jesteś już jego małą, słodką córeczką. Poza tym masz mamę, która też cię kocha, więc nie rozumiem, czemu miałabym próbować zabierać jej tą rolę.
- Dzięki, że to rozumiesz. Co z takim razie z twoim synem? On jest jeszcze mały, chcesz, żeby był dla niego jak ojciec?
- Nie wiem – Monika pokręciła głową. – Niech zbudują tą relacje na własnych zasadach. Nie wymagam od żadnego z nich niczego konkretnego. Zależy mi tylko na tym, żeby się lubili i dogadywali. Oczywiście chciałabym, żebyś ty mnie też polubiła, ale wolałabym, żebyś widziała we mnie po prostu dorosłego, do którego zawsze możesz zwrócić się o pomoc, pogadać, ponarzekać na rodziców. – Monika puściła oczko do nastolatki i obie zaczęły się śmiać.
Wtedy wrócił Przemek z Tymkiem oraz deserem. Na stolepojawiły się pucharki i jak się okazało, chłopiec oraz nastolatka dzielą miłośćdo tego samego smaku lodów. Oboje wiec przypatrywali się z uwagą, aby żadne znich przypadkiem nie otrzymało nawet o gram więcej niż to drugie, zwłaszcza, żewcześniej nie musieli się z nikim dzielić. Dorośli spojrzeli na siebie izaśmiali się, jedyne co przyszło im do głowy, że to niemal jakby obserwowalirodzeństwo.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro