102
Makary domyślił się, że coś jest nie tak, kiedy zamiast uśmiechu na twarzy Błażeja zobaczył raczej zaciętą minę. Nie umknęło mu, że co jakiś czas spoglądał z troską na dziewczynę, która mu towarzyszyła. Piwnooki nie mógł zaprzeczyć, że jest ładna i podejrzewał, że mogła po prostu zainteresować się Błażejem, dlatego przesiadywała w sklepie, próbując zwrócić na siebie jego uwagę. Pierwszoroczny mógł zawrócić komuś w głowie, nie miał co do tego żadnych wątpliwości. Zastanawiał się tylko, co ich łączyło, że zwrócił się przeciwko niemu.
Czekał niecierpliwie, aż podejdą do niego i korciło go, żeby chwycić Błażeja w ramiona i pokazać, że on jest tylko jego. Najchętniej odciągnąłby go jak najdalej od dziewczyny. Był świadomy, że przesadza i zdecydowanie powinien nad tym popracować, ale on też się bał. Miał za sobą tyle nieudanych związków, w tym czuł się szczęśliwszy niż kiedykolwiek i nie chciał tego za nic stracić.
- Cześć – powitał go chłodno ukochany. – To Sylwia, dziewczyna Krystiana, jakby trzeba było ci przypomnieć. A to Makary, mój chłopak. Może pamiętasz, ale pomagał Krystianowi, kiedy spanikował w czasie Walentynek z gotowaniem. – Błażej przedstawił ich sobie.
Pierwszoroczny westchnął ciężko, kiedy zdał sobie sprawę, że właśnie ma przed sobą dwóch introwertyków, z których żadne nie potrafiło wydobyć z siebie słowa. Skinęli tylko głowami na znak, że akceptują swoją obecność i przyjęli do wiadomości podstawowe informacje o sobie.
Makary, chociaż najstarszy uciekał wzrokiem, obezwładniony wyrzutami sumienia. Zrozumiał, jak bardzo niekomfortowo musiała czuć się przez niego ta młoda dziewczyna. Od razu chciał ją przeprosić, ale nie potrafił się jeszcze na to zdobyć. Ucieszył się, więc kiedy Błażej zarządził powrót do domu i chwilowo zrezygnował z prób ciągnięcia rozmowy, dopóki on i Sylwia nie oswoją się wystarczająco ze sobą.
Kiedy dotarli do mieszkania studentów, Błażej zaproponował, że zrobi coś ciepłego do picia, a dwójkę nieśmiałych ludzi posadził naprzeciwko siebie. Sylwia praktycznie nie podnosiła wzroku, zaś Makary szukał w głowie odpowiednich słów.
- Przepraszam za swoje zachowanie – powiedział w końcu. – Przyznaję, jestem zazdrosny o kogokolwiek, kto pojawi się w pobliżu Błażeja, ale nie chciałem sprawić ci przykrości. Na pewno poczułaś się niekomfortowo.
- Nic się nie stało – wyszeptała dziewczyna, kręcąc głową. – Rozumiem to, aż za dobrze. – Uśmiechnęła się nikle. – Też jestem zazdrosna o Krystiana. W porównaniu z innymi dziewczynami ja jestem taka nijaka.
- Naskarżę mu, że tak o sobie myślisz – wtrącił się Błażej, stawiając przed nią kubek z herbatą, a na stole talerzyk z ciastkami. – On nie widzi świata poza tobą, więc nie musisz się o nic martwić. Podobnie ty – zwrócił się do Makarego, tym razem już z ciepłym, nieco wyrozumiałym uśmiechem.
- Tobie się też zdarzało być zazdrosnym – bronił się piwnooki.
- Ja mam przynajmniej o co – odparł niewzruszony oskarżeniem Błażej i upił łyk kawy. – Poza tym, ja wtedy nie sprawiam, że ludzie czują się niekomfortowo.
Makary już szykował się do kolejnego kontrataku, kiedy Sylwia zaśmiała się łagodnie, obserwując ich dopiero rozkręcającą się rundę przekomarzań. Przyznała w duchu rację Krystianowi, że ta para jest niezwykle urocza i ciekawa do obserwowania. Chociaż zaczynała czuć się w miarę swobodnie, wolałaby, żeby jej chłopak już wrócił.
Zajęło mu to jeszcze dobre półgodziny. Krystian wpadł do mieszkania zdyszany i zmartwiony samopoczuciemSylwii, którą musiał zostawić pod opieką kogoś innego. Zdawał sobie sprawę ztego jak źle się czuję w obecności nowych ludzi. Odetchnął z ulgą, gdyzobaczył, że Błażej i Makary dotrzymują ją towarzystwa, a ona nie wygląda namocno zestresowaną. Podszedł do niej i pocałował w czubek głowy, teraz już mógłbyć spokojny.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro