100
Kiedy Błażej próbował walczyć ze wspomnieniami i przywoływał się do porządku poczuciem odpowiedzialności, Makary w przeciwieństwie do niego cieszył się nimi. Nie musiał się niczym martwić, wszystko wydawało się dzięki nim wspanialsze. Piwnooki nie przejmował się nawet tym, że nie jest skupiony na pracy.
Współpracownicy przyglądali mu się z uśmiechem i cieszyli się, że nie popełnia błędów, więc nie trzeba patrzeć mu na ręce. Zresztą atmosfera szczęścia, którą roztaczał wokół, udzielała się wszystkim i nawet najzagorzalsi przeciwnicy porannych zmian byli w zadziwiająco dobrych nastrojach. Młodsza cześć załogi mu tego zazdrościła, zaś ta nieco starsza poczuła potrzebę wspominania własnych miłosnych przeżyć z młodości.
Makary wyszedł na zewnątrz na przerwę, nie wiedząc, że w międzyczasie do restauracji zajrzała jego mama, która była zaskoczona atmosferą w lokalu. Nawet goście byli nią odurzeni i chętniej rozmawiali ze sobą, niż siedzieli w telefonach.
- Coś ciekawego się wydarzyło? – zapytała, wchodząc na kuchnię.
- To tylko twój zakochany najmłodszy – odpowiedziała jedna z kucharek. – Przyszedł dzisiaj do pracy tak rozradowany, że się wszystkim udzieliło.
- Jak miło. Gdzie teraz się chowa?
- Wyszedł na przerwę na zewnątrz.
Właścicielka restauracji podziękowała uśmiechem i ruszyła we wskazanym kierunku. Zastała swojego najmłodszego potomka wpatrującego się w zdjęcia na telefonie, jak właśnie cicho wzdychał, zapewne z tęsknoty. Nie mogła się powstrzymać i zachichotała pod nosem. Makary odwrócił się w jej stronę, ukrywając za plecami urządzenie. Kobieta usiadła obok niego na schodach.
- Słyszałam, że jesteś dzisiaj w wyjątkowo dobrym humorze, bardzo mnie to cieszy, ale jest mi, zresztą tacie też przykro – powiedziała, szturchając go lekko.
- Dlaczego? – zapytał zdziwiony Makary, bo nie przypominał sobie, że mógłby urazić czymś rodziców.
- No cóż, żeby nasza przyjaciółka miała okazję wcześniej poznać twojego chłopaka.
- Mogłem poprosić ciocię, żeby ci nic nie mówiła.
- W tym przypadku trzeba było tak zrobić – zaśmiała się matka Makarego i położyła dłoń na jego ramieniu. – Nie o to chodzi. Posłuchaj kochanie, wiem, że już od długiego czasu nie przedstawiasz nam swoich chłopaków, ale nawet ja i tata widzimy, że tym razem jest jakoś inaczej. Dlatego chcielibyśmy go poznać, mam wrażenie, że to wyjątkowy młody człowiek.
- Jak dużo wiesz?
- Zbieram strzępki informacji już od dawna. – Puściła do niego oczko. – Oczywiście jeśli będziecie tego chcieli, nie czujcie się zobowiązani. Pomyślałem, że możesz zaprosić go na obiad, jeszcze nie mamy z tatą ustalonych szczegółów, ale chcemy was zaprosić na obiad, skoro zbliża się nasza trzydziesta piąta rocznica ślubu. Wszyscy poznaliby go od razu, chyba że wolisz, żebyśmy spotkali się osobno.
- Porozmawiam z nim – odpowiedział Makary i zatopił w myślach.
Mama miała rację, o ile rodzina była zorientowana kiedy był w związku, a kiedy deklarował się jako singiel w statusie związku, to od lat żadnego ze swoich partnerów ich oficjalnie im nie przedstawił. Zastanawiał się, czy Błażej w ogóle będzie tego chciał. Nawet otwartość jego własnej rodziny mogła nie być wystarczająco zachęcająca, po tym co zgotowali pierwszorocznemu bliscy. Owszem przeszło mu to przez myśl parę razy, aby go przedstawić, ale jeszcze wtedy nie byli oficjalnie parą, a to byłby poważny krok.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro