Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

1

Pac! Wysoki mężczyzna imieniem Makary spojrzał w dół, zastanawiając się, czemu poczuł nagłe uderzenie w nogę. Okazało się, że wpadł na niego czteroletni chłopiec, który teraz spoglądał na niego z przestrachem, wpatrując się w plamę, która zostawił na spodniach dorosłego. Całkiem drogich spodniach, jak założył chłopiec, więc tym bardziej wolałby uniknąć konsekwencji swojej nieuwagi.

Miał ubrudzona rączkę, ponieważ jadł wcześniej lody, a z drugiej nie wypuszczał swojej ukochanej maskotki. Zatem tempo spożywania truskawkowego przysmaku w połączeniu z brakującym doświadczeniem w ich jedzeniu sprawiło, że spora część smakołyku się rozpuściła. Chłopczyk chciał udowodnić, jaki jest samodzielny i samemu poradzić sobie z brudem, udając się do łazienki. Nie sądził jednak, że zgubi się w centrum handlowym i wpadnie na kogoś, rozglądając się wokół, by nieco zorientować się w przestrzeni.

Mężczyzna, chociaż radził sobie całkiem dobrze z dziećmi, biorąc pod uwagę, że miał pięcioro bratanków, przestraszył się, kiedy obcy malec zrobił minę, jakby miał się zaraz rozpłakać. Już zamierzał coś powiedzieć i spróbować go uspokoić, ale nie zdążył otworzyć ust.

- Tymek, Tymek, tutaj jesteś! - krzyknął inny mężczyzna, który podbiegł do dziecka i wziął je szybko na ręce, sprawdzając jednocześnie, czy nic mu nie jest. - Nie możesz tak znikać! Odwróciłem się dosłownie na sekundę, a ciebie już nie było.

Ten, który stał się przeszkodą w realizacji dziecięcemu planu, zastanawiał się w jakim stopniu dwójka, na którą patrzył, jest ze sobą spokrewniona. Powodem rozmyślania było to, że jak założył ojciec małego Tymka, jest dosyć młody, nawet za młody, by pełnić taką rolę.

- Ale wujek, ja już sam umiem... - zaczął mówić maluch przez łzy.

- Tymek, ja wiem. - Młodzieniec westchnął ciężko. - Ale to jest wielkie centrum handlowe, tu nie jest jak w domu, zgubiłeś się, co gdybym cię tak szybko nie znalazł?

- Nie wiem - dziecko próbowało trzeć łzy rękawem bluzy. - Ale już nie będę.

Dopiero w tej chwili oczy mężczyzn się spotkały. Makary, na którego wpadł Tymek, pomyślał: A więc to nie jego ojciec, tylko wujek. Przyjrzał się nieco nowo przybyłemu, był on trochę przy kości, ale skupiał się na jego uprzejmej z wyglądu twarzy. Ozdobę dla niej stanowiły na pewno ciemnobrązowe oczy z długimi rzęsami, które kontrastowały z bardzo jasnym odcieniem tego samego koloru, które miały włosy chłopaka.

Kontakt wzrokowy między tą dwójką trwał zaledwie chwilę, bo Błażej szybko rozejrzał się i starał się nie zasugerować Makaremu, że chciał skrzywdzić chłopca. Wiedział, że nie powinien zbyt pochopnie odnosić się do sytuacji, zwłaszcza że dobrze ubrany, przystojny jegomość sprawiał wrażenie kogoś z wyższych sfer. Zauważył plamę na spodniach, która przypominała lody, od których się to wszystko zaczęło.

- To sprawka Tymona? - zapytał Błażej, wskazując miejsce dziecięcej zbrodni.

- Tak, ale proszę się nie przejmować - odpowiedział Makary, nieco rozbawiony tym jak poważnie podchodzili do sytuacji. - To tylko plama, która pewnie bez problemu się spierze.

- W każdym razie przepraszam za niego i dziękuję za wyrozumiałość - odparł wujek Tymka z delikatnym uśmiechem, który po chwili zniknął. - Naprawdę przepraszam - dodał jeszcze.

- Nie ma problemu, nie przejmujcie się - podkreślił ponownie Makary i obserwował, jak młodszy od niego samego chłopak z troską zajmuje się ponownie dzieckiem i zmierza do łazienki.

Błażej mruczał pod nosem, że muszą ukryć dowody zbrodni, jaką były lody przed matką chłopca. Makary zauważył, że Tymek podnoszony przez swojego wujka wypuścił z rąk maskotkę i jeszcze tego nie spostrzegł. Podniósł zabawkę i zamierzał zwrócić jakoś ich uwagę i oddać zgubę, ale coś rozproszyło go i zamiast tego nieumyślnie schował ją do kieszeni płaszcza.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro