Chapter VIII
- Bal z okazji urodzin mojej matki. W sumie bardziej uczta. - odpowiedział Loki idąc szybkim krokiem jak to on miał w zwyczaju.
Gdy jednak zauważył, że nie nadążam za jego tępem chodzenia, zwolnił krok.
- I ja również mam tam być? - spytałam dziękując mu w duchu, że teraz idzie troche wolniej niż chwile temu.
Loki po chwili jakby zastanowienia niepewnie pokiwał głową.
-Królowa chce, abyś tam była. - powiedział pośpiesznie odwracając wzrok po czym usiadł na ławke w jednym z ogrodów.
Ja niepewnie się na niego spojrzałam, ale pokiwałam głową z lekkim uśmiechem i dosiadłam się do niego. Przez chwile trwała niepewna cisza, bo żadne z nas nie miało zamiaru się odezwać. Znaczy...ja chciałam się odezwać, ale nie wiedziałam jak.
- Dlaczego Królowa chce abym tam była? - spytałam patrząc na Damy Dworu stojące przy fontannie i szczerzące się do Lokiego.
Poczułam sie bardzo dziwnie i tak jakby ogarnął mnie niepokój. I pogłębił go uśmiech Lokiego w kierunku owych dziewczyn. Mężczyzna spojrzał na moją zdezorientowaną wpatrzoną w niego twarz i wskazał palcem na jego wielbicielki.
- Ich dzisiaj nie będzie. - powiedział śmiejąc się lekko, a mnie od razu poprawił się humor.
Widok księcia Asgardu śmiejącego się nie jest często spotykany. Twierdze, że Loki jest naprawdę dobrą osobą, ale nie ufam mu. Jeszcze nie. I nie wiem czy zdąłam mu zaufać po incydencie w nocy. Nic o nim nie wiem i nie wiem co on myśli i wie o mnie. Tak naprawdę...nic nie wiem.
- Nie odpowiedziałeś mi na pytanie. - zauważyłam.
Loki westchnął przewracając oczami.
- To dlatego że nie wiem co odpowiedzieć, to chyba logiczne, prawda?
- Tak. Jasne. - rzuciłam szybko zdając sobie sprawę że lekko przekroczyłam granice nad przepaścią, a nie chce do niej wpaść.
Dosyć dziwna metafora, prawda?
- Dlaczego mnie tutaj trzymacie? - spytałam niepewnie nie wiedząc czy robie dobrze odzywając się.
Książe wydawał się teraz bardziej zestresowany moim pytaniem. Wyprostował się, a jego twarz momentalnie zpoważniała. Widziałam po jego twarzy, że niepowinnam była zadawać tego pytania.
Dlaczego?
- Mam nadzieję że nie zostaniesz tu długo. - wydusił z siebie i posłał mi sztuczny uśmiech.
Postanowiłam nie odpuszczać. Laufeyson zaczyna mnie denerwować, a ja nie lubie jak mnie ktoś denerwuje. Ale teraz jestem bardziej zmobilizowana do zadawania kolejnych dość niezręcznych dla niego pytań. Chce sie dowiedzieć jak najwięcej, ponieważ jestem strasznie ciekawska. Thor powiedział mi, że mam być miła dla jego adoptowanego brata. Moim zdaniem jak będę zbyt miła to on zacznie to wykorzystywać pomijając fakt że już to robi. Nie zbyt mi sie to podoba, ale pocieszam sie myślą, że już niedługo stąd uciekne. A ,,już niedługo" nastąpi dziś.
Dziś w nocy.
××××××××××××××
- Wyglądasz bardzo ładnie. - powiedział Thor wchodząc do komnaty.
Odwróciłam się w jego strone i lekko się uśmiechnęłam. To miłe, że mnie komplementuje. Nie spodziewałam się, że w ogóle odbędzie się jakikolwiek bal. Ale powinnam się tego spodziewać, w końcu to królestwo a w królestwie często są jakieś uroczystości. Nigdy jednak bym nie pomyślała, że zostane na takie zaproszona. Może na miejscu dowiem się dlaczego miałam tam przyjść.
- Dziękuje. - powiedziałam z uśmiechem wygładzając rękami moją bordową peleryne.
Powiedziano mi, że ten wieczór ma być wyjątkowo chłodny. Mój przyjaciel również ma dziś na sobie peleryne tylko w granatowym kolorze.
Nie minęło kilka minut odkąd zaczełam rozczesywać włosy, a obok Boga Piorunów pojawiła się niska szatynka w błekitnej szacie. Po chwili ją rozpoznałam.
- Liliano, poznaj Jane Foster! - oznajmił Thor wskazując dłonią na kobiete.
Jane uśmiechnęła się do mnie co odwzajemniłam. To nazwisko padło już wcześniej z ust Lokiego - na jednym z treningów. Nie wiedziałam jednak, że chodzi o TĄ Jane Foster. Bardzo dobrze ją znam. Była wnuczką znajomej mojej babci kiedy jeszcze żyła.
- Ciesze się, że cie widze, Jane. - powiedziałam podchodząc do niej i ją przytulając.
Ona oddała uścisk równie mocno.
- Też sie ciesze. - odparła gdy odsunełyśmy się od siebie.
- Wy się znacie? - spytał zdezorientowant Thor. Jane serdecznie się zaśmiała.
- Znamy się. - potwierdziła, a Thor złapał ją w pasie i przyciągnął do siebie. Słodko razem wyglądają i nigdy bym nie przypuszczała, że taka nieśmiała osóbka jak ona będzie ukochaną Boga. - Co ty tu robisz? Myślałam, że nadal mieszkasz u dziadka.
Uśmiechnęłam się krzywo odwracając wzrok. Miałam tak wielką ochotę stąd uciec. Ale wiedziałam, że nie będzie to takie proste. Strasznie tęskniłam za dziadkiem, a Thor nie może tego zrozumieć. Dlatego musze porozmawiać z Królową.
Jane nie słysząc ode mnie odpowiedzi spojrzała wielkimi oczami na Thora.
- To ma związek z Lokim? Są razem?
- Nie! - krzyknęłam równo z Lokim, który właśnie wszedł do mojej komnaty i stał za Jane. Westchnęłam przewracając oczami.
On zawsze musi się wtrącić.
Zawsze...
- Oh, Loki! - zlękła się szatynka odskakując w bok gdy Laufeyson pojawił się obok niej. Mężczyzna posłał jej uwodzicielki uśmiech, a Thor widząc to i zdając sobie sprawe, że jego brat jest nieprzewidywalny przyciągnął Jane jeszcze bliżej.
- Witamy piękną śmiertelniczke spowrotem! - oznajmił kładąc jej rękę na ramieniu, a ona lekko się odsunęła.
Po chwili czarnowłosy odwrócił wzrok na mnie i głeboko westchnął. Rozłożyłam ręce oczekując wyjaśnienia jego zachowania.
- No co? Mam się przebrać za wróżke, księżniczke czy inną wiedźme? Albo założyć kostium Ameryki, słyszałam że jest bardzo obcisły. - spytałam z sarkazmem na co Thor się zaśmiał. Loki jedynie położył ręce na biodrach.
- Zielony.
Zaraz, em...co?
Nie za bardzo wiedziałam jak zaaragować. Co ma kolor zielony do tego co Lokiemu we mnie przeszkadza? Może powinnam przefarbować włosy?
- Słucham? - odezwałam się nadstawiając ucha.
- Powinnaś mieć na sobie zielony płaszcz tak jak ja. - wyjaśnił podchodząc do mojej szafy.
Nie wiedziałam jakie to ma niby znaczenie. Zapytałam go o to, a on siedząc w moich rzeczach powiedział
- Tak. Ma to znaczenie, ponieważ dziś jesteśmy partnerami. Tak chce moja matka a z nią sie nie dyskutyje w ,,tych" sprawach.
Otworzyłam usta z zamiarem skomentowania jego wypowiedzi, ale on tylko wyleciał z mojej szafy rzucając we mnie jasnozielonym materiałem.
- Nie podoba mi się ten kolor. Jest za jasny. - narzekałam krzywo patrząc na ubranie.
Loki oddalił się i przeleciał mnie wzrokiem. Po chwili patrzenia się we mnie, co sprawiało że czułam się niekomfortowo popchnął mnie w trone łazienki.
- Nie narzekaj, bo nago nie pójdziesz. Masz 2 minuty, bo i tak już jesteśmy spóźnieni.
Zanim zdążyłam cokolwiek powiedzieć drzwi od łazienki zamknęły mi się przed nosem. Westchnęłam ściągając szate i zakładając nową. Przez drzwi słyszałam rozwowe.
- My idziemy, spotkamy się na miejscu. - usłyszałam głos Thora oraz głośne westchnienie jego brata.
Zaśmiałam się cicho na jego reakcje po czym lekko poprawiłam makijaż i wyszłam . Loki stał tyłem do mnie, ale gdy usłyszał, że wyszłam z łazienki odwrócił się szybko w moją strone.
- I jak teraz? Możemy iść? - spytałam chcąc mieć pewność że wyglądam korzystnie.
- Tak, tak, tak, jest wspaniale, a teraz chodźmy już! - powiedział pośpiesznie chwytając mnie za rękę i ciągnąc w kierunku kotytarza.
Podczas drogi zastanawiałam się nad byciem jego partnerką. Bałam się jednak o to spytać, a poza tym znowu odebrało mi mowe gdy zobaczyłam wielką złotą sale pełną gości. W pierwszej chwili chciałamsię wycofać, ale wiedziałam że na razie nie mogę. Nie moge wzbudzać podejrzeń przed moją ucieczką.
- Loki! Miło was widzieć! - z moich rozmyślań wyrwał mnie głośny głos Królowej Friggi. Szła w naszą stronę szybkim krokiem i po jakiś pięciu sekundach stałam w jej uścisku.
Poczułam się dosyć niezręcznie, gdyż przytulam Królową, ale starałam się zachować spokój i naturalnie się uśmiechać.
- Widze, że zaprzyjaźniliście się! - dodała zerkając na nasze złączone dłonie. W ułamku sekundy odsuneliśmy się od siebie na szerokość czterdziestu centymetrów chowając ręce za plecy. Nie miałam pojęcia dlaczego nie zauważyłam, że Loki przez cały ten czas trzymał mnie za rękę. Widziałam po jego twarzy, że on też był zmieszany tą sytuacją. Najlepiej o tym zapomnijmy.
- Wszystkiego najlepszego, mamo. - zmienił temat Loki z nikąd wyciągając małe pudełeczko owinięte białym papierem z kogardką na wierzchu.
Królowa była bardzo ździwiona tym gestem od swojego syna, zresztą nie dziwie się. Sama byłam w szoku, ale to było bardzo miłe z jego strony, że podarował komuś coś od siebie. Może kiedy będzie się miłym dla niego on będzie miły dla innych?
Frigga przyjęła podarek z szerokim, ale wciąż niepewnym uśmiechem. Widać było że nadal niedowierza.
- To naprawdę bardzo miłe, dziękuje synu. - podziękowała na co Loki tylko przytaknął. - Nie zabieram wam już czasu. Miłej zabawy, a my porozmawiamy później. Mój mąż chce z tobą pomówić. - spojrzała na mnie i puszczając mi oczko poszła w swoją strone.
Przełknęłam gule w gardle. Na samą myśl o tym, że musze stanąć twarzą w twarz z samym Odynem czuje ogromny niepokój. Może to nie jest jednak dobry moment na ucieczke? Może powinnam zaczekać?
Loki westchnął patrząc na mnie ze współczuciem.
- Nie zazdroszcze sytuacji, oj nie. Ale będzie zabawnie.
Za ten komentarz uderzyłam go w ramie, a on cicho się zaśmiał. W tym momencie podszedł do nas Thor z Jane i bardzo dobrze bo Loki mógłby zaliczyć jeszcze wiele siniaków.
- Jak tam? Wszystko dobrze? - spytała radosna i lekko już podpita Jane.
Loki prychnął krzyżując ręce na piersi i krzywo się uśmiechając. A już było tak miło...
- Wręcz cudownie. A co wy tu robicie? Wino się skończyło? - spytał nie oczekując odpowiedzi.
- Przyszedłem uratować Lili od twojego złowieszczego spojrzenia. - wyjaśnił Thor puszczając mi oczko i wyciągając do mnie dłoń. - Zatańczymy?
Mina Lokiego była bezcenna. Po chwili zaczął się śmiać, gdy chwyciłam ręke Thora. Nie chce, aby czuł się moim władcą - bo nim nie jest.
- Czy ty właśnie ukradłeś mi partnerkę? - spytał śmiejąc się w kierunku brata.
Thor odpowiedział tym samym gestem i wskazał na swoją dziewczyne.
- Nie. Oddałem ci swoją.
Nie za bardzo wiedziałam co się dzieje, ale po prostu stałam i się śmiałam. Jednak z tyłu głowy nadal miałam myśl, że powinnam być w innym miejscu. Powinnam być w domu z dziadkiem i zapomnieć o wszystkim co tutaj się zdarzyło. Ale nie wiem czy dam rade zaponieć o d o s ł o w n i e wszystkim...
×××××
Hej! Dziś troszke dłuższy rozdział. Piszcie czy książka się podoba. Bardzo mi zależy na waszej opini. 🥰
Miłego dnia ❤
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro