Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Chapter III


Niepewnym krokiem ruszyła przed siebie a jej kroki rozległy się po pomieszczeniu. Królowa wyraźnie zachęcała aby dziewczyna usiadła obok niej więc tak też zrobiła. Gdy usiadła to usiedli wszyscy. Loki usiadł na przeciwko niej, a Thor obok Króla -czyli również obok niej.

- Jak masz na imię, dziecko? - spytała Królowa splatając palce swoich dłoni ze sobą.
Dziewczyna przełknęła gule w gardle i wyprostowała się.

- Liliana. - odpowiedziała lekko zachrypniętym głosem. - Mam na imię Liliana.

Loki uniósł wzrok na brunetke.

- Liliana? Dosc nietypowe imię. - stwierdził. Wzruszyła ramionami.

- Nietypowe imiona dla nietypowych ludzi.

Czarnowłosy zaśmiał się lekko na ten komentarz i jego wzrok powrócił na pusty talerz. Królowa nie skomentowała tego dialogu.

- Mój syn Cię uratował, prawda? - zadała pytanie na które doskonale znała odpowiedź

- Tak, Pani. Jestem mu za to wdzięczna.

Kobieta szeroko się uśmiechnęła, a Loki nie zwrócił na to większej uwagi.

- Nawet nie wiesz jak się cieszę z tego faktu, że tu jesteś! - klasnęła w dłonie, a ja Lili nie wiedziała co ma robić.
Zaskoczyła ją ta reakcja. Przez chwilę się zastanawiała czy królowa nie wypiła za dużo wina przed jej przyjściem.

- Taka piękna dziewczyna w moim zamku i to przez Lokiego! Jak się poznaliscie? Mam się czegoś spodziewać?

W tym momencie Liliana zakrztusiła się wodą, Loki parsknął śmiechem, a Thor z uśmiechem spojrzał na nich.

- Znamy się ledwo dwa dni. - powiedział Loki próbując opanować śmiech. - Jeżeli w ogóle można powiedzieć że się "znamy". Widzieliśmy się raptem kilka razy. Poza tym sama wiesz dlaczego tu jest.

Królowa spojrzała się na Lili chcąc usłyszeć jej wersję ale ona tylko pokiwała głową z uśmiechem. Nie sądzi, aby ich relacja uległa zmianie. On za nią nie przepada, ona prawie nic o nim nie wie.

Kolacja przebiegała w miarę normalnej atmosferze. Tak naprawdę rozmowa toczyła się tylko pomiędzy Lilianą, Królową i Lokim. Lili zauważyła że Laufeyson jest nawet w porządku w towarzystwie swojej "mamy". Thor rozmawiał z Królem jednak Liliana stwierdziła, że byłoby to głupie później go zapytać czy rozmawiali o niej, bo zapewne tak było. Po posiłku Królowa pożegnała się z dziewczyną, a ona lekko się ukłoniła przeklinając w myślach że nie zrobiła tego na samym początku! Wyleciało jej to z głowy! Podczas ukłonu poczuła na sobie wzrok Lokiego, który rozmawiając z ojcem kątem oka spojrzał na nią spojrzał. Nie zwróciła na to najmniejszej uwagi i powędrowała w kierunku swojej komnaty. Przypomniało jej się jednak, że przecież tam mieszka Bóg Piorunów.

- Ja was podziwiam, dziewczyny. Jak wy chodzicie w tych wysokich butach? Przecież tak się nie da! - z myśli wyrwał ją Thor patrząc na jej lekko czerwone stopy. Westchnęła z uśmiechem.

- Uwierz mi, gdyby była taka możliwość nigdy bym ich nie założyła.

Blondyn odwzajemnił uśmiech i poszedł przed siebie. Lili nie wiedząc gdzie ma iść szybko go dogoniła.

- Ah tak! - krzyknął Thor odwracając się, przez co Liliana prawie na niego wpadła. - Przecież ty nie masz gdzie spać!

Pokiwała twierdząco głową ciężko oddychając. Nie przeszkadzało jej spanie u niego, ale zastanawiała się gdzie on w tedy spał. Może w jakiejś innej komnacie?

- Przejdziesz do innej komnaty!

Bingo!

Dziewczyna odwróciła się, a za swoimi plecami dostrzegła sylwetkę Księcia Lokiego. Czarnowłosy uśmiechnął się do swojego brata.

- Rozmawiałem z Odynem i powiedział że możesz wrócić do swojej nory.

Thor prychnął krzyżując ręce na piersi.

- Łaskawca...

- A ja? - spytała brunetka nieśmiało. Loki odwrócił wzrok.

- Chodź za mną.

××××××××

Po przebraniu się w jej "ulubioną" koszule rozczesała włosy po całym dniu przez co wyglądała jak czarownica. Westchnęła próbując doprowadzić się do w miarę normalnego stanu. Po chwili stwierdziła że i tak nie ma sensu skoro zaraz idzie spać, a rano i tak będzie miała szope na głowie.

Pomieszczenie w którym się znajdowała było mniejsze niż poprzednie ale za to miało więcej przestrzeni. Było mniej mebli, stało tylko łóżko, biurko i ogromna szafa w której wisiało kilka sukienek. Nie za bardzo się ucieszyła z tego powodu, gdyż osobiście woli chodzić w spodniach.

Ze zmęczeniem usiadła na łóżku z nogami na kokardke. Syknęła z bólu, bo ręką znów zaczęła ją boleć. Usłyszała pukanie do drzwi. Spojrzała na nie i zobaczyła dobrze znaną jej twarz.

- Mogę? - spytał Loki lekko wychylając się zza drzwi. Brunetka wzruszyła ramionami.

- Jeżeli chcesz.

Książę powoli wszedł do pokoju i stanął na przeciwko jej łóżka z rękami za plecami.

- Wszystko w porządku? - spytał.
Od kiedy on się interesuje stanem jej zdrowia? Myślała, że uratował ją, a teraz próbuje się jej pozbyć.

- Odyn kazał mi do Ciebie przyjść. Sam bym tego nie zrobił. - przewrócił oczami.

Dobrze mysłała.
Ten typek już naprawdę zaczyna ją drażnić. To gra w którą nie ma ochoty grać.

- Powiedz mu ze wszystko dobrze i że nie musisz już tutaj przychodzić. - powiedziała Lili wstając z łóżka i podeszła do biurka biorąc szczotke do włosów i rozczesując je ponownie.

Przez chwilę panowała grobowa cisza. Nie była ona fajna, ale też nikomu nie przeszkadzała. Widziała w lustrze odbicie Lokiego który patrzy się raz na nią, raz w ziemię.

- To ja może już pójdę. - powiedział szybko i podszedł do drzwi. - Do jutra.

Zanim zdążyła otworzyć usta już to nie było. Liliana westchnęła głeboko kładąc się do łóżka.

- Tak...dobranoc Wasza Wysokość.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro