4.3
A jednak.
Dopadła go.
Dopadła go jak nekrofil świeże zwłoki. Tak oto poległ William Solace. Z uczepioną do ramienia non stop trajkoczącą o czymś Drew i wymuszoną uprzejmością. Za tą uprzejmość Tanaka mogła podziękować tylko i wyłącznie jego mamie, która wpajała mu ją przez całe dzieciństwo. I wbrew pozorom czasem naprawdę się przydawała. Kiedy już myślał, że to ten czas. Już widział krainę umarłych! Jedno zdanie z hukiem, sprowadziło go na ziemię.
- ...ten emo-
- Kto? - ożywił się.
- No wiesz, taki gość, co ciągle chodzi w czarnym, nigdy się nie uśmiecha i-
- Wiem kto to emo - wywrócił oczami. - Chodzi o to- o kogo ci wtedy chodziło?
- O di Angelo, a o kogo innego? - tym razem to to ona wywróciła oczami, jakby szczerze zawiedziona poziomem ogarnięcia Will'a. Właściwie nie ona pierwsza.
- On nie jest emo - zaprzeczył szybko, zaskakując samego siebie stanowczością w głosie i zawziętością w obronie di Angelo. Chociaż... jakby się nad tym głębiej zastanowić... Będzie musiał go zapytać czy słucha My Chemical Romance.
- Nie? - Drew zaakcentowała to słowo w taki sposób, jakby jego sprzeciw conajmniej ją uraził i teraz usilnie próbowała mu wmówić, że to jednak on się pomylił.
- No... - zakłopotał się.
- Przyjaźnicie się? - zmarszczyła brwi i posłała mu zdegustowane spojrzenie.
- Ja... - po raz kolejny poczuł się udupiony. Ale tym razem tak konkretnie. Co miał niby powiedzieć? Nawet nie wiedział czy Nico chciał się przyznawać, że się znają, w szkole... Czy wogóle chciał się do niego przyznawać! To nie tak, że on sam miał z tym jakiś problem. Nie miał. Bo gdyby zapytała go, o jakiegoś randomowego człowieka, nawet nie zastanawiałby się nad odpowiedziom. Ale tu chodziło o Nica.
- ... w pewnym sensie - mruknął unikając przewiercającego wzroku dziewczyny.
- A więc dam ci dobrą radę skarbie - powiedziała sięgając do torebki i wyjmując z niej małe, podręczne lusterko oraz szminkę. - Jak najszybciej zakończ tą znajomość - oznajmiła zimnym tonem zaczynając poprawiać kontur na ustach.
- Co? - Solace zmarszczył brwi z nutą irytacji. - Niby czemu?
- Nie słyszałeś plotek? - zapytała unosząc brwi w górę i udając wielkie zdziwienie jego niewiedzą, zatrzaskując przy tym pokrywkę lusterka. Zbliżyła twarz do jego ucha, owiewając je ciepłym powietrzem, przez co wzdrygnął się nieznacznie.
- Mówią - wyszeptała, a Will wyczuł u niej nikły cień uśmiechu. - ...że zabił swoją siostrę.
#
Tym razem Nico był pewny, że kiedy tylko spotka tego blondassa zagwarantuje mu dłuugą i powolną śmierć, nożykiem do masła. Wcale nie dlatego, że Grace pozabierał mu wszystkie większe noże, z totalnie bezpodstawnych zarzutów używania ich w innych celach, niż krojenie warzyw. Wcale.
Jak on mógł wogóle skończyć w ten sposób?
Przyciskany do szafki przez jakiegoś napakowanego dupka z wkurzoną mordą i wysłuchując trajkotania drugiego stojącego obok o tym, że: 'może lepiej go zastaw?' i 'to chyba nie jest najlepszy pomysł'. Po prostu świetnie. Właściwie za to też mógł podziękować temu blondynowi! Gdyby tylko o nim tyle nie myślał nigdy nie potrąciłby tego dupka!
Zaraz. Czyżby właśnie przyznał przed samym sobą, że myśli o Solace'ie? O nie. Okłamywanie się, że wcale tego nie robi, zdaje się przestawać działać! Wkraczamy na niebezpieczny teren zwany prawdą!
- Napewno nie zrobił tego specjalnie - gadanie drugiego przyprawiało już di Angelo o ból głowy. Naprawdę nie ma do roboty nic lepszego niż zasypywanie ich swoim nudnym monologiem? Monologiem, bo jego wkurzony przyjacwel zdawał się być podobnie zainteresowany jego paplaniną co on sam.
- Może i potrącił mnie nie specjalnie ale paluszkiem to pomachał już w pełni świadomie - warknął w odpowiedzi. Ah... czyli o to chodzi. Wywrócił oczami co nie umknęło uwadze wkurzonemu dupkowi.
- Ty - wycedził. - Może byś chociaż przeprosił, huh? - powiedział, mocniej zaciskając dłoń na koszulce di Angelo, na co ten uśmiechnął się kącikiem ust i odparł, posyłając mu wredne spojrzenie:
- Vaffanculo*
- Mio padre è italiano* - wywarczał tamten w odpowiedzi.
O tak.
Solace'a czeka dłuuga i bardzo powolna śmierć.
___________
*vaffanculo - spierdalaj / odpieprz się
*mio padre è italiano - mój ojciec jest włochem
przepraszam, że tak długo musieliście czekać, ale nie mogłam się zebrać żeby napisać ten rozdział. ogólnie to poprawiałam go chyba z trzy czy cztery razy :// cóż... mam nadzieje, że nie jest taki zły?
so
guys, be ready for drama!
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro