Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

4.1

Blondyna obudził nieznośny alarm w telefonie. Mała rada. Nie ustawiajcie ulubionej piosenki jako budzik. Pierwsze kilka dni da się jeszcze zdzierżyć. Rozumiecie... pobudka z głosem ulubionego wokalisty, przyjemny poranek itp. Potem robi się to delikatnie mówiąc irytujące. Dalej już po prostu wkurwia.

- Dzieńdobry - mruknął sam do siebie przeciągając się. Powinien zacząć  martwić się już teraz, czy dopiero jak zacznie prowadzić dialogi?

Powoli zwlekł się z kanapy przyczesując między palcami potargane loki i udał się w stronę kuchni. Po wczorajszej wizycie Reyny pewnie coś zostało. Jason zareagował tak, jakby Nico conajmniej się głodził. Chociaż tak na niego patrząc może i jest w tym trochę prawdy. Albo ma zadziwiająco szybki metabolizm... jeśli tak to każda dziewczyna może mu tylko pozazdrościć. Dobrze pamiętał jak Kayla zawsze narzekała za każdym razem gdy gdzieś razem wychodzili, po czym zamawiała jeszcze dwie dokładki. Taa..

Na szybko zrobił sobie kanapkę i po krótkim namyśle zdecydował się zrobić też jedną dla ciemnowłosego. Z tego co zdążył zauważyć, nie wydawał się być jedną z tych osób, które uważają, że śniadanie to najważniejszy posiłek w ciągu dnia. Dla niego zapewne najważniejszy był tylko zestaw Happy Meal... o każdej porze dnia. Był pewien, że gdyby tylko zaczęli przywozić zamówienia pod drzwi, di Angelo mógłby już wogóle przestać wychodzić. Tak więc wypełniając swoje postanowienie i odciążając serce Jasona, zostawił mu dwie kanapki z karteczką:

Od twojego współlokatora

ps. Nie. Nie są zatrute.
ps 2. I nie warzywa ci nie zaszkodzą, w sumie pomidor to prawie jak ketchup.
ps 3. Lepiej zjedz.

Zalecenie (przyszłego) lekarza x

Tak. Teraz może z czystym sumieniem przebrać się i opuścić mieszkanie. Czy tak się czuje spełniony człowiek? Kiedy już gotowy przechodził przez korytarz, na chwilę przystanął pod drzwiami pokoju Nica. Słyszał cichy odgłos wiercenia się. Nie może spać? Ma jakiś koszmar? Wstał? Dopiero się kładzie? Ledwo powstrzymał się przed otworzeniem drzwi i sprawdzeniem czy wszystko z nim w porządku. Chyba za dużo czasu spędził w towarzystwie Grace'a. Z cichym westchnieniem ruszył przed siebie poprawiając na ramieniu torbę z książkami. Ubrał buty i najciszej jak tylko umiał zamknął za sobą drzwi. Dopiero po tym fakcie zdał sobie sprawę, że przez ten czas prawie wogóle nie oddychał, chcąc być jak najbardziej bezszelestnym, więc wziął głęboki wdech. Wdech. Wydech. Nie miał najmniejszej ochoty obudzić Nica i narażać się jego wkurzonej porannej wersji. Chyba nikt kto kiedykolwiek miał z nim styczność nie chciałby.

W momencie kiedy blondyn wyszedł z budynku, uderzył w niego mocny podmuch wiatru na co mimowolnie zadrżał. Zdecydowanie nie był fanatykiem zimna. O wiele bardziej lubił te ciepłe, letnie dni, kiedy promienie słońca delikatnie muskały jego twarz...

No cóż.

Nie dzisiaj.

W dodatku oddał swój szalik ciemnowłosemu. Czego rzecz jasna nie żałował! Patrząc na niego na jego miejscu chyba każdy postąpiłby tak samo prawda?

Schował dłonie do kieszeni i żwawym krokiem zaczął iść w stronę miasta. Blok w którym wynajął mieszkanie, znajdował się bardziej na jego krańcach ale od budynku, do którego się kierował dzieliło go jedynie jakieś 20 czy 25 minut pieszo. Kiedy ostanim razem wyszli do tego baru, Percy mówił coś o autobusie ale jak na razie Solace nie bardzo miał ochotę na szukanie przystanku. Może potem zapyta o to Nica? To dobry pretekst do rozpoczęcia rozmowy.

Przeszedł przez jeszcze kilka ulic i skrętów, nim stanął przed bramą ogromnej placówki. Całoś obejmowała różne kierunki naukowe, nie tylko medycynę, więc jej powierznia była wielka w porównaniu z poprzednimi szkołami Solace'a. Na dziedzińcu przed wejściem była masa studentów, przez co blondyn poczuł się trochę przytłoczony. Nie chcąc jednak tego po sobie pokazać, pewnym krokiem ruszył przed siebie, napotykając przy tym ciekawskie spojrzenia uczniów. Zauważył też grupkę dziewczyn, która kiedy tylko pokierował na nie swój wzrok zaczęła chichotać i szeptać między sobą. Nagle niespodziewanie zatęsknił za ciemnowłosym. Mimo swojej chyba wrodzonej wredoty był najbliższą mu osobą w całym tym mieście... plus miło było mieć go przysobie, nawet jeśli nie potrafił wytrzymać paru minut bez rzucenia jakiejś kąśliwej uwagi.

Niespodziewanie poczuł jak ktoś szturcha go w ramię.

- Will?

___________

jako wyjaśnienie takiego opuźnienia z rozdziałem, na początku chciałam podać 'usunęło mi się 3/4 rozdziału', ale zmieniłam zdanie zdając sobie sprawę, że gdybym to napisała, sama zaczęłabym się z siebie śmiać.
3/4 rozdziału > ok. 30 słów
taaa~.. nieważne..
a tak serio, to wyjechałam na majówkę i nie miałam neta i w sumie też weny... także no... heh..

a zmieniając temat, jak myślicie kim jest ta jakże tajemnicza osoba za naszym Solacem?

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro