Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

1.3

"Co zrobić, kiedy przygarniesz do domu zwierze?"

Czy Nico właśnie wyszukiwał w internecie co ma zrobić z tym blondynem z ulicy? Tak. Zdecydowanie tak. Co miał innego zrobić? W kontaktach z inymmi ludźmi był równie dobry, co jego sąsiedzi w pukaniu przed tym jak wbiją ci do domu.

Kliknął w jeden z linków.

Oddać do schroniska.

To jest myśl. Przecież coś takiego musi istnieć dla ludzi. Ach. No tak. Za późno. Już go wpuścił i pozwolił zostać...

Dalej.

Wykąpać i opatrzeć w razie gdyby było ranne, a następnie nakarmić.

Już go wysłał pod prysznic... teraz tylko skołować coś do jedzenia. Co może jeść taki umięśniony opalony blondass? Jego własna dieta składała się głównie z Happy Mealów i innych fast foodów na wynos! Poza tym, czy w lodówce cokolwiek było? Pewnie znajdą się jakieś jajka... mleko... czy tacy jak on jedzą omlety?

Nico westchnął usłyszawszy dźwięk przekręcanego zamka. Spojrzał w górę w stronę wyższych półek pod nosem klnąc swój wzrost.

Świetnie.

Kiedyś położył tam dodatkową pościel należącą dawniej do jego siostry. Nigdy by nie pomyślał, że jeszcze kiedykolwiek przyjdzie mu ją z tamtąd zdjąć.

Zerknął niechętnie w jej stronę. Po co mu w ogóle takie wysokie półki? Nico stanął na palcach starając się dosięgnąć chociażby rogu kołdry.

...cholera.

- Pomóc ci w czymś? - podskoczył w miejscu kiedy tylko usłyszał głos za sobą.

Zawał.

Nie.

Trzy zawały.

- Musisz się tak skradać?! O mało co tu przez ciebie nie zeszłem! - wykrzyczał starając się uspokoić szybkie bicie serca.

- Wybacz - zaśmiał się nerwowo wyższy po czym spojrzał w stronę półek, a potem znów na Nica. Ponowił to jeszcze kilka razy, nim delikatny uśmieszek pojawił się w kacikach jego ust. - M-może ja to zrobię? - powiedział starając się powstrzymać śmiech.

- Nie, dzięki. Świetnie sobie radzę! - di Angelo popatrzył na niego z wyższością, w tym samym czasie delikatnie się rumieniąc. Will uniósł jedną brew górę.

- Ach tak?

- Tak.

- Czyyżby?

- Zdecydowanie!

- No to dawaj - Solace rozłożył ręce, z całych sił powstrzymując błądzący na jego twarzy uśmieszek.

Nico prychnął i stanął na palcach jak najwyżej tylko umiał i wyciągnął rękę.

Blisko...

Bliżej...

Prawie...

Kurwa.

Jebane 167 centymetrów.

Will zachichotał podchodząc od tyłu do zażenowanego ciemnowłosego i podnosząc go delikatnie w pasie.

Jaki leciutki... przeszło mu przez myśl.

Chłopak był zdecydowanie za chudy. Trzeba będzie coś z tym zrobić. Co wiąże się z tym, że ten zapewnie za szybko się go nie pozbędzie. No cóż ale taka już była natura Solace'a. Lubił pomagać. A ta chęć pomocy nasilała się za każdym razem gdy ich spojrzenia się spotykały.

W tym samym czasie kiedy Will rozplanowywał mu już plan żywienia, Nico przeżywał jedną z najbardziej zawstydzających i żenujących chwil jego życia. Czuł dłonie chłopaka oplatające go w pasie, kosmyki wilgotnych włosów muskające mu kark i po raz kolejny to dziwne ciepło bijące od niego. Zdawało mu się, jakby w jego żołądku zaległo się stado mrówek, które właśnie wybrały się na grupowy jogging. Policzki go paliły i zdawałoby się że ta chwila trwała całe godziny, podczas gdy nie minęło nawet pół minuty.

Drżącymi rękami wziął pościel dając tym znak blondynowi aby już go opuścił.

- Dałbym sobie radę sam wiesz? - powiedział ostrzej, nadal czując ciepło na policzkach.

- Możliwe. Ale przyznaj, że tak poszło sprawniej i szybciej - niebieskooki uśmiechnął się w odpowiedzi.

- Ugh... nieważne. Chodź - polecił mu, po czym sam zaczął się kierować znów w stronę kanapy. Will grzecznie podreptał za nim.

Di Angelo otrzepał i rozłożył jasną pościel na kanapie, po czym powrócił wzrokiem na piegowatego.

- Głodny?

- Troszkę? - zaśmiał się niewyraźnie blondyn. - Ale nie chce się narzucać!

- Już i tak to robisz, więc gorzej być nie może. Omlet?

- Um... Pewnie, czemu nie?

Nico odetchnął z ulgą. Na nic innego raczej nie mógłby w tym momencie liczyć...

Poszli razem do kuchni. Di Angelo wyjął potrzebne do tego składniki, a następnie zaczął się w nie instensywnie wpatrywać, marszcząc przy tym zaabawnie brwi.

Jak się właściwie robi omlety?

Pamiętał jak kiedyś robiła mu je Bianca i wtedy używała do tego patelni... niepewnie podniósł jajko... jak z tego wogóle ma wyjść omlet?

- Em, Nico? - usłyszał obok siebie. Zerknął na blondyna odkładając je z powrotem za miejsce. - Ty wiesz w ogóle jak się robi omlety? - próbował ukryć uśmiech.

- Tak - odparował szybko niższy. Will popatrzył na niego z rozbawieniem. Spojrzał jeszcze raz na przygotowane rzeczy. - Nie.

__________

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro