1.1
Will jeszcze raz zlustrował go wzrokiem. Czy tego chłopaka można było w ogóle uznać za osobę żywą? Solace był niemal pewny, że gdyby było odpowiednio ciemno i poświeciłoby się na niego latarką, ten mógłby okazać się przezroczysty. Był jak cień. Cień samego siebie.
Mimo że widział go jedynie przez niezbyt wielką szparę jaką tamten zrobił w drzwiach, zauważył chorobliwie bladą skórę, a także spore sińce i wory pod oczmi. Większość twarzy przysłaniały mu roztrzepane włosy, opadające na jego uwydatnione kości policzkowe i łaskoczące w szczękę.
- Czego? - warknął, patrząc na niebieskookiego z pod przymrużonych rzęs. Opierał się jedną ręką o framugę, a fakt że był trochę niższy sprawiał, że musiał delikatnie zadrzeć głowę do góry, aby spojrzeć mu w oczy.
Solace zamrugał dwukrotnie i podrapał się w tył głowy, wykrzywiajac usta w niezręcznym uśmiechu.
- Um.. jestem Will i chciałem tylko spytać, czy nie mógłbym zostać u ciebie na jedną noc? Wprowadzam się tam na przeciwko, tyle że właściciel miał wypadek i nie bardzo ma jak przywieźć mi dziś klucze, więc dostanę je dopiero jutro. Przez to tak jakby nie mam gdzie spać, a słyszałem że mieszka tu ktoś w moim wieku i... no... pomożesz mi? - zapytał z nadzieją, wpatrując się w przenikliwe tęczówki ciemnowłosego.
Ten rozejrzał się tylko, po czym obojętnym głosem odpowiedział:
- Tam masz wycieraczkę - wskazał na materiał leżący pod drzwiami przyszłego lokum blondyna.
Willa zamurowało. On tak na poważnie?!
- No weź. Nie bądź taki! Od jutra i tak będziesz widywał mnie prawie codziennie więc-
- Słuchaj - przerwał mu chłopak, mierząc go lodowatym spojrzeniem. - Wyobraź sobie, że późnym wieczorem, tak późnym, że to aż podejrzane, puka do ciebie jakiś obcy facet, który równie dobrze może być jakimś pedofilem czy złodziejem, czekającym tylko, aż jakieś małe niewinne dziecko otworzy mu drzwi i chwytajac za rączkę zaprowadzi je nie wiadomo gdzie, a potem jeszcze pyta czy go u siebie nie przekimasz. Co byś zrobił? -wycedził marszcząc brwi.
- Och błagam, wyglądam ci na pedeofila czy złodzieja? - Solace uniósł brwi i rozłożył bezradnie ręce.
Niższy milczał przez chwilę, po czym tak samo monotonnychwilęm głosem oznajmił:
- Tak.
____________
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro