Coś o mnie #1
Nazywam się Devellimentra. Tak trudne imię, ale nie ja je wymyśliłam.
A w skrócie poprostu Deve {czyt.Devii}
Co dzień siadam na budynku korporacji i patrzę na niego. Nazywa się Logan Gretestvo. Ma 19 lat, o rok starszy ode mnie. Ma czarne włosy i błękitne oczy, dobrze zbudowany. Ma lekki zarys mięśni.
No i interesuje się Lucyferem!!
Chodzi do liceum a po lekcjach przychodzi do ojca do pracy.
Ale zaraz, miałam mówić o sobie.
No więc mam bardzo ciemny brąz wpadający w czerń włosy. Zielone oczy. Nie mam aż tak idealne tali i płaskiego brzucha. Z ojcem nie mam wspaniałych kontaktów .
Zrywają do mnie demony, ale mnie oni nie obchodzą. Obchodzi mnie Logan.
°°°°°°°°°°°°°°°°°°
-Devellimentra! -krzyknął mój ojciec.
-Idę! - Odparłam. Szybko z biegłam po schodach i przy okazji zmieniałam się w moje złe oblicze.
Czyli czarne wlosy, parę łusek. Czerwona skóra, węże oczy.
Ogon z strzałką i wielkie czarne skrzydła.
Po chwili byłam w Wielkiej sali.
Stanęłam przed jego tronem.
-Idę na pewne spotkanie, a ty nigdzie nie wychodź!- powiedział swoim władczym tonem. I tak wyjdę.
-Jasne, nigdzie nie pójdę- odparłam i wyszłam, po drodze spotkałam mojego najlepszego przyjaciela, Sanathela, inaczej Natha.
-No hej diablico! Idziesz dziś do swojego człowieczka mimo zakazu Lucka? - zapytał Nath
-Jak ty mnie dobrze znasz! - Odparłam i teleportowałam się na dach budynku. Znów szedł szybko wpadając na ludzi. Tylko dziś był jakiś wystraszony? Hmmmm....
Zeskoczyłam z dachu i stanęłam za nim. On też stanął. Ale nikt mnie nie widział. Po chwili ruszył.
Znaleźliśmy się w uliczce, nagle zobaczyłam wygnane anioły. Co nie włożyło nic dobrego!
**Więc tak wygnane anioły cieszą się bólem innych, a upadłe nie wybrały ani Boga ani diabła. Stoją po stronie ludzi.
Wygnańcy mieszają się w sprawy ludzi, przynoszą nieszczęście i pecha. **
Logan stanął i odwrócił się do nich.
-Wziąłeś sobie dibełka do pomocy?- zakpił jeden.
-Jakiego diabełka? - zdziwił się Log.
-Uuu to nie ukazała się? Nie grzeczna dziewczynka- zwrócił się do mnie.
Chyba nie wiedział kim jestem, bo byłam w postaci ludzkie. A to że jestem córka Lucyfera pokazują moje wielkie skrzydła, krwisto czerwona cera i ogon. Kiedy się przemienie to będą się bali.
-Do kogo mówisz?- zapytał ponownie Logan.
Ujawniłam się, stanęłam obok niego.
-Do mnie mówią- powiedziałam miło.
Spojrzał na mnie z niefowierzaniem.
-Jesteś taka jak mówił Nathaniel- wyszeptał. **Nathaniel to upadły anioł, przyjaciel Logan'a**
-Że jak?! - zapytałam.
-Dobra koniec tej szopki, my chcemy twojego dziennika i tyle. - podeszli niebezpiecznie blisko i uderzyli Logan'a w twarz. Tego to już za wiele!
Zaczęłam się zmieniać w moje złe oblicze.
Wygnańcy przestali i spojrzeli się na mnie że strachem.
-O pani.... My my przepraszamy... Zaczęli się jąkać.
-Zostaniecie osadzeni w Hadesie! A teraz wypad! - krzyknęłam zła.
Szybko odlecieli i już ich nie było.
Logan patrzył się na mnie jak zaczarowany. To urocze, miał wielki uśmiech na twarzy.
-Wow, więc tak wygląda córka Lucyfera? - zapytał.
-No tak, to ja, a teraz chodźmy stąd. -przemieniłam się i złapałam go za rękę.
Szybko teleportowaliśmy się do jego mieszkania.
Usiadł na łóżku i chwilę myślał.
Ja też usiadłam i chciałam się do niego przytulić ale nie mogę.
°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°
Taa dam!
520
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro