Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Eternal Child: 29.

Przez następne kilka godzin bawili się jak nigdy w życiu. Nawet Rei, po którym nikt raczej nie spodziewał się podobnego zachowania, czuł się bardzo dobrze w żywiole zabawy. Robili bardzo dużo zdjęć, szczególne głupich i momentami zbyt mocno rozmazanych, jedli dosłownie tyle, jakby jutra miało nie być, gry pochłaniały ich totalnie, a atmosfera była bardzo przyjazna i radosna. Hazuki czuł się jak dziecko, którym tak naprawdę nigdy nie chciał przestać być. Cieszył się z każdej chwili jaką mógł przeżyć z całą drużyną. 

-Może pora na prezenty? -wypaliła menadżerka, łapiąc blondyn za ramiona. 

-Nie śpieszy mi się z tym za bardzo. -odparł łagodnie. 

-Oj no weź... wszyscy wiemy, że na to czekasz. No już! -popchnęła go lekko w stronę kilku pudełek i paczek, owiniętych w różnokolorowy papier i poobklejanych w wstążki i kokardy. Chłopak przyklęknął przy nich. 

-Wiecie, że nie musieliście? -spytał, spoglądając na nich. Czuł się naprawdę wdzięczny, ale z jakiegoś powodu czuł, że przyjęcie ich wszystkich jest dla niego nieco dziwne. 

-Nie gadaj, tylko otwieraj. -Yukiko ponagliła go, uśmiechając się. 

Chłopak wziął do ręki pierwszy prezent i powoli zaczął go otwierać. Nie były one podpisane, więc tym więcej było w tym tajemnicy. Po tym jednak co wyjął, był pewien od kogo ów prezent pochodzi. Raptem tylko jedna osoba z drużyny ma całkowitego bzika na punkcie czystości. 

-Rei-chan, czy ty mi kupiłeś kapcie do sprzątania? -zwrócił się ku przyjacielowi, próbując się nie roześmiać na cały głos. 

-Po pierwsze. Ciągle słyszę, jak twoja mama krzyczy, żebyś nie chodził na boso. Po drugie, już kilka razy będąc u ciebie, coś przykleiło mi się do nogi i nie miałem pojęcia, co. Więc znalazłem rozwiązanie obu tych problemów. -poprawił okulary na nosie, czując się niesamowicie dumnym ze swojego pomysłu. 

-Ciekawe, nie powiem. Ale zawsze, kiedy u niego jestem, ma porządek. -odparła Otonashi, marszcząc brwi. 

-No to chyba tylko w takim przypadku jest czysto. Normalnie to tam jest syf. 

-Bardzo dziękuję Rei-chan, ale może zakończymy temat? -spytał nerwowo, odkładając prezent na bok. Ryugazaki tylko mruknął coś po nosem. 

-Ten jest ode mnie i Haru. -powiedział Makoto, przysuwając do niego dość spory, kolorowy i pobłyskujący karton. Hazuki nożykiem przeciął taśmę po czym zajrzał do środka. Jego oczy momentalnie rozszerzyły się na widok ilości wszystkich rzeczy. 

-Haru-chan, Mako-chan, czy wy napadliście na sklep papierniczy? -spytał, ręką coraz głębiej przemierzając pudełko. Mnóstwo kolorowych markerów, naklejek, farbek, brokatu, ozdobnych karteczek, pomponów, pianki i wszystkiego, czego tylko dusza prawdziwego przedszkolaka mogłaby zapragnąć. 

-Można tak powiedzieć. Ale te naklejki z delfinami są ładne. Szkoda, że były ostatnie... -powiedział cicho Haruka. Nagisa zaśmiał się, po czym przykleił chłopakowi jedną z takich naklejek na policzek. -Dzięki. 

-Do mojego pokoju już wchodzi się jak do sześciolatka. A z tym to już w ogóle będzie cudownie... Dziękuję Wam. -powiedział wyobrażając sobie, jak stroi swój pokój we wszystkie te akcesoria i jeszcze bardziej się ucieszył.  

-Teraz mój! -menadżerka ledwo mogła wysiedzieć przez niecierpliwość. Hazuki wziął do rąk kolejną paczkę. Otworzył ją, ale jego mina nieco zdębiała. 

-Gou-chan, czy ty chcesz powtórzyć błąd mojej siostry i zrobić ze mnie dziewczynkę? -spytał z przestrachem ilustrując wzrokiem niezrozumiałe dla niego rzeczy. Część z nich stanowiły kosmetyki, a resztę typowe, damskie akcesoria. -Teraz to się Ciebie trochę boję. 

-Jakby to powiedzieć... kupiłam za dużo magazynów o mięśniakach i musiałam sobie radzić z brakiem funduszy... a akurat była wyprzedaż... -przyznała, nerwowo drapiąc się po policzku. 

-Wszystko jasne... -odparł blondyn. -Został ostatni. -powiedział z uśmiechem, patrząc na nikogo innego, niż na Yukiko. 

-Mam nadzieję, że Ci się spodoba. -powiedziała, delikatnie zaciskając swoje kciuki. -Otwórz go. 

Hazuki delikatnie przejechał nożykiem po miejscach zaklejonych taśmą. Na samym wierzchu pudełka brunetka napisała "Wszystkiego najlepszego, mój dzieciaku~". Uśmiechnął się jeszcze szerzej, otwierając w końcu prezent.  Chwilę później zakrył sobie usta dłonią, widząc przez oczy parę ślicznych, lekko futerkowych, różowych traperów. 

-Yukiś, chciałem je sobie kupić sam... -odparł patrząc na nią ze szczęściem. 

-No widzisz, teraz już nie musisz. -uśmiechnęła się, muskając palcem jego zaczerwieniony nosek. -Dalej, to jeszcze nie koniec. -Nagisa wyciągnął buty z pudełka i po krótkim przyjrzeniu się im, odłożył obok. Zauważył, że niżej leży jeszcze ramka, odwrócona tylną stroną ku górze. Chłopak trafnie domyślał się, że jest to jakaś praca dziewczyny. 

-Yuki-chan? -spojrzał na nią, trzymając za ramkę, na której przód miał za chwilę spojrzeć. 

-Starałam się, dla Ciebie. -powiedziała szczerze, nie mogąc się doczekać, aż chłopak zobaczy, co jest na odwrocie. W końcu spojrzał na coś, po czym momentalnie jego oczy stały się mokre. 

-Yuki-chan, to jest piękne... -zaczął delikatnie łkać, na widok pięknego portretu przedstawiającego jego, trzymającego za płetwę małego pingwina. Miał na twarzy uroczy uśmiech a w drugiej ręce trzymał balon w kształcie serca. Najpiękniejszy rysunek na świecie. -Kocham Cię. -powiedział, po czym poczuł, jak dziewczyna wyciera jedną z jego łez. 

-Nie myślałam, że się popłaczesz. -zaśmiała się, po czym poczuła, jak chłopak z całej siły ją przytula. 

-A ja wiedziałem, że będę płakać. Dziękuję Pingwinku, jest niesamowity.  -odsunął się od niej, mając na twarzy śliczny uśmiech. Następną rzeczą, którą zrobił, ku zdziwieniu Otonashi było pocałowanie jej w usta. Chłopaka nie obchodziło zbytnio to, że nie są sami, po prostu musiał jej pokazać jak bardzo jest szczęśliwy. 

-Nagisa... 

-Ja też Cię kocham. -nie pozwolił jej nawet dokończyć, wyprzedzając. -Dziękuję Wam wszystkim, jesteście niesamowici. 

... 

Późnym wieczorem, kiedy na niebie zaczynało się robić ciemno, postanowili, że wyjdą na zewnątrz. Rozłożyli koce, po czym położyli się na nich, patrząc w ciemne niebo z jasnymi punkcikami. Dzień był naprawdę wyczerpujący, ale czego innego można się spodziewać po urodzinach Nagisy Hazukiego. 

-Jeszcze raz Wam wszystkim dziękuję. To były wspaniałe urodziny. -odparł, całując delikatnie leżącą na jego ramieniu Yukiko w czoło, na co delikatnie się uśmiechnęła. 

-Czuję się jakoś tak bardzo dobrze, wiedząc, że kogoś uszczęśliwiliśmy. -mruknął Tachibana. -Co sądzisz, Haru? 

-Nigdy więcej. -odrzekł ciemnowłosy, zamykając oczy. 

-Oj przestań, nie było tak źle. -zaśmiał się zielonowłosy. 

-Wiecie, jednej rzeczy mi tylko dzisiaj brakowało.

-Jakiej? -odpowiedzieli niemal chórem. 

-Rina. -odpowiedział nieco smętnie. Prawdą było to, że bardzo tęsknił za przyjacielem i żałował, że nie mogło go tutaj być. Nadal wierzył, że odzyskają dobre stosunki i wszystko będzie tak, jak kiedyś. Słyszał, że jednak nikt się nie odzywa. -Dobra, chyba to drażliwy temat. 

-Nie, rozumiemy w zupełności. -odpowiedział Rei.  

-Musimy się skupiać na chwili. Cieszyć się, że jest i tyle. -powiedział, nadal oglądając gwiazdy ze wszystkimi. -Dziękuję, że was mam. 

Jeszcze tylko 21 rozdziałów do końca... jakoś to leci... 

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro