Eternal Child: 29.
Przez następne kilka godzin bawili się jak nigdy w życiu. Nawet Rei, po którym nikt raczej nie spodziewał się podobnego zachowania, czuł się bardzo dobrze w żywiole zabawy. Robili bardzo dużo zdjęć, szczególne głupich i momentami zbyt mocno rozmazanych, jedli dosłownie tyle, jakby jutra miało nie być, gry pochłaniały ich totalnie, a atmosfera była bardzo przyjazna i radosna. Hazuki czuł się jak dziecko, którym tak naprawdę nigdy nie chciał przestać być. Cieszył się z każdej chwili jaką mógł przeżyć z całą drużyną.
-Może pora na prezenty? -wypaliła menadżerka, łapiąc blondyn za ramiona.
-Nie śpieszy mi się z tym za bardzo. -odparł łagodnie.
-Oj no weź... wszyscy wiemy, że na to czekasz. No już! -popchnęła go lekko w stronę kilku pudełek i paczek, owiniętych w różnokolorowy papier i poobklejanych w wstążki i kokardy. Chłopak przyklęknął przy nich.
-Wiecie, że nie musieliście? -spytał, spoglądając na nich. Czuł się naprawdę wdzięczny, ale z jakiegoś powodu czuł, że przyjęcie ich wszystkich jest dla niego nieco dziwne.
-Nie gadaj, tylko otwieraj. -Yukiko ponagliła go, uśmiechając się.
Chłopak wziął do ręki pierwszy prezent i powoli zaczął go otwierać. Nie były one podpisane, więc tym więcej było w tym tajemnicy. Po tym jednak co wyjął, był pewien od kogo ów prezent pochodzi. Raptem tylko jedna osoba z drużyny ma całkowitego bzika na punkcie czystości.
-Rei-chan, czy ty mi kupiłeś kapcie do sprzątania? -zwrócił się ku przyjacielowi, próbując się nie roześmiać na cały głos.
-Po pierwsze. Ciągle słyszę, jak twoja mama krzyczy, żebyś nie chodził na boso. Po drugie, już kilka razy będąc u ciebie, coś przykleiło mi się do nogi i nie miałem pojęcia, co. Więc znalazłem rozwiązanie obu tych problemów. -poprawił okulary na nosie, czując się niesamowicie dumnym ze swojego pomysłu.
-Ciekawe, nie powiem. Ale zawsze, kiedy u niego jestem, ma porządek. -odparła Otonashi, marszcząc brwi.
-No to chyba tylko w takim przypadku jest czysto. Normalnie to tam jest syf.
-Bardzo dziękuję Rei-chan, ale może zakończymy temat? -spytał nerwowo, odkładając prezent na bok. Ryugazaki tylko mruknął coś po nosem.
-Ten jest ode mnie i Haru. -powiedział Makoto, przysuwając do niego dość spory, kolorowy i pobłyskujący karton. Hazuki nożykiem przeciął taśmę po czym zajrzał do środka. Jego oczy momentalnie rozszerzyły się na widok ilości wszystkich rzeczy.
-Haru-chan, Mako-chan, czy wy napadliście na sklep papierniczy? -spytał, ręką coraz głębiej przemierzając pudełko. Mnóstwo kolorowych markerów, naklejek, farbek, brokatu, ozdobnych karteczek, pomponów, pianki i wszystkiego, czego tylko dusza prawdziwego przedszkolaka mogłaby zapragnąć.
-Można tak powiedzieć. Ale te naklejki z delfinami są ładne. Szkoda, że były ostatnie... -powiedział cicho Haruka. Nagisa zaśmiał się, po czym przykleił chłopakowi jedną z takich naklejek na policzek. -Dzięki.
-Do mojego pokoju już wchodzi się jak do sześciolatka. A z tym to już w ogóle będzie cudownie... Dziękuję Wam. -powiedział wyobrażając sobie, jak stroi swój pokój we wszystkie te akcesoria i jeszcze bardziej się ucieszył.
-Teraz mój! -menadżerka ledwo mogła wysiedzieć przez niecierpliwość. Hazuki wziął do rąk kolejną paczkę. Otworzył ją, ale jego mina nieco zdębiała.
-Gou-chan, czy ty chcesz powtórzyć błąd mojej siostry i zrobić ze mnie dziewczynkę? -spytał z przestrachem ilustrując wzrokiem niezrozumiałe dla niego rzeczy. Część z nich stanowiły kosmetyki, a resztę typowe, damskie akcesoria. -Teraz to się Ciebie trochę boję.
-Jakby to powiedzieć... kupiłam za dużo magazynów o mięśniakach i musiałam sobie radzić z brakiem funduszy... a akurat była wyprzedaż... -przyznała, nerwowo drapiąc się po policzku.
-Wszystko jasne... -odparł blondyn. -Został ostatni. -powiedział z uśmiechem, patrząc na nikogo innego, niż na Yukiko.
-Mam nadzieję, że Ci się spodoba. -powiedziała, delikatnie zaciskając swoje kciuki. -Otwórz go.
Hazuki delikatnie przejechał nożykiem po miejscach zaklejonych taśmą. Na samym wierzchu pudełka brunetka napisała "Wszystkiego najlepszego, mój dzieciaku~". Uśmiechnął się jeszcze szerzej, otwierając w końcu prezent. Chwilę później zakrył sobie usta dłonią, widząc przez oczy parę ślicznych, lekko futerkowych, różowych traperów.
-Yukiś, chciałem je sobie kupić sam... -odparł patrząc na nią ze szczęściem.
-No widzisz, teraz już nie musisz. -uśmiechnęła się, muskając palcem jego zaczerwieniony nosek. -Dalej, to jeszcze nie koniec. -Nagisa wyciągnął buty z pudełka i po krótkim przyjrzeniu się im, odłożył obok. Zauważył, że niżej leży jeszcze ramka, odwrócona tylną stroną ku górze. Chłopak trafnie domyślał się, że jest to jakaś praca dziewczyny.
-Yuki-chan? -spojrzał na nią, trzymając za ramkę, na której przód miał za chwilę spojrzeć.
-Starałam się, dla Ciebie. -powiedziała szczerze, nie mogąc się doczekać, aż chłopak zobaczy, co jest na odwrocie. W końcu spojrzał na coś, po czym momentalnie jego oczy stały się mokre.
-Yuki-chan, to jest piękne... -zaczął delikatnie łkać, na widok pięknego portretu przedstawiającego jego, trzymającego za płetwę małego pingwina. Miał na twarzy uroczy uśmiech a w drugiej ręce trzymał balon w kształcie serca. Najpiękniejszy rysunek na świecie. -Kocham Cię. -powiedział, po czym poczuł, jak dziewczyna wyciera jedną z jego łez.
-Nie myślałam, że się popłaczesz. -zaśmiała się, po czym poczuła, jak chłopak z całej siły ją przytula.
-A ja wiedziałem, że będę płakać. Dziękuję Pingwinku, jest niesamowity. -odsunął się od niej, mając na twarzy śliczny uśmiech. Następną rzeczą, którą zrobił, ku zdziwieniu Otonashi było pocałowanie jej w usta. Chłopaka nie obchodziło zbytnio to, że nie są sami, po prostu musiał jej pokazać jak bardzo jest szczęśliwy.
-Nagisa...
-Ja też Cię kocham. -nie pozwolił jej nawet dokończyć, wyprzedzając. -Dziękuję Wam wszystkim, jesteście niesamowici.
...
Późnym wieczorem, kiedy na niebie zaczynało się robić ciemno, postanowili, że wyjdą na zewnątrz. Rozłożyli koce, po czym położyli się na nich, patrząc w ciemne niebo z jasnymi punkcikami. Dzień był naprawdę wyczerpujący, ale czego innego można się spodziewać po urodzinach Nagisy Hazukiego.
-Jeszcze raz Wam wszystkim dziękuję. To były wspaniałe urodziny. -odparł, całując delikatnie leżącą na jego ramieniu Yukiko w czoło, na co delikatnie się uśmiechnęła.
-Czuję się jakoś tak bardzo dobrze, wiedząc, że kogoś uszczęśliwiliśmy. -mruknął Tachibana. -Co sądzisz, Haru?
-Nigdy więcej. -odrzekł ciemnowłosy, zamykając oczy.
-Oj przestań, nie było tak źle. -zaśmiał się zielonowłosy.
-Wiecie, jednej rzeczy mi tylko dzisiaj brakowało.
-Jakiej? -odpowiedzieli niemal chórem.
-Rina. -odpowiedział nieco smętnie. Prawdą było to, że bardzo tęsknił za przyjacielem i żałował, że nie mogło go tutaj być. Nadal wierzył, że odzyskają dobre stosunki i wszystko będzie tak, jak kiedyś. Słyszał, że jednak nikt się nie odzywa. -Dobra, chyba to drażliwy temat.
-Nie, rozumiemy w zupełności. -odpowiedział Rei.
-Musimy się skupiać na chwili. Cieszyć się, że jest i tyle. -powiedział, nadal oglądając gwiazdy ze wszystkimi. -Dziękuję, że was mam.
Jeszcze tylko 21 rozdziałów do końca... jakoś to leci...
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro