Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

1.12 No to wpadliśmy...

Siedziałam ze Stilesem w furgonetce. Podzieliliśmy się na warty. Scott i Allison będą pilnować Jacksona w nocy. Stiles siedział po stronie kierowcy i majstrował coś przy radiu policyjnym. Oparłam głowę o szybę samochodu i wpatrywałam się w przestrzeń między drzewami. Byłam zmęczona. Błądziłam wzrokiem tam i z powrotem, kiedy przy jednym z drzew zauważyłam czyjąś sylwetkę. Wytężyłam bardziej wzrok i użyłam swoich zmysłów. Do moich nozdrzy wdarł się zapach męskich perfum, które należały do bardzo dobrze znanej mi osoby. Derek. Chłopak stał z założonymi rękami i wpatrywał się w furgonetkę. Zamrugałam kilka razy i chciałam o tym powiedzieć Stilesowi, ale Derek niespodziewanie gdzieś zniknął. Rozejrzałam się dookoła, ale Hale gdzieś przepadł.
- Jesteś może głodna?
Rozkojarzonym wzrokiem spojrzałam na Stilesa. Chłopak trzymał w ręce dwie kanapki.
- Chcesz z szynką i serem, czy.... serem i szynką. Wiem, nie ma zbyt dużego wyboru. - Chłopak się zaśmiał.
Wzięłam od niego kanapkę i łapczywie zatopiłam w niej zęby. Postanowiłam nie mówić przyjacielowi o tym, co przed chwilą zobaczyłam. Być może była to zwykła halucynacja wywołana zmęczeniem? Rozkoszowałam się jedzeniem, kiedy Stiles wpatrywał się we mnie z ogromnym uśmiechem na ustach. Posłałam mu pytające spojrzenie.
- Masz wilczy apetyt. Mogłem wziąć więcej kanapek.
Uderzyłam delikatnie chłopaka w ramię. Ten znowu zaczął się śmiać i starł ręką coś, co miałam na policzku.
- Masło. - Wytłumaczył.
Czułam, jak policzki zabarwiają mi się na czerwono. Chłopak znów zajął się radiem, a ja postanowiłam, że utnę sobie małą drzemkę. Gdy otworzyłam oczy, zauważyłam, że na dworze zrobiło się już ciemno. Miała być chwilka... Spojrzałam w stronę Stilesa, a ten oglądał jakieś filmiki na telefonie. Przeciągnęłam się i oparłam głowę o ramię chłopaka.
- Wiesz, że gadasz przez sen? - Chłopak zwrócił się do mnie.
- Tak? Co mówiłam?
- Wyznałaś mi miłość.
Odsunęłam się od niego jak poparzona.
- Spokojnie! Żartowałem!
Wróciłam do poprzedniej pozycji i spojrzałam na telefon przyjaciela. Myliłam się. Stiles nie oglądał filmików, tylko grał w jakąś grę. Wpatrywałam się w ekran telefonu i dokuczałam chłopakowi. Nagle w samochodzie rozległo się pukanie do szyby. Był to Scott. Pogadaliśmy chwilę z nim i Allison i ruszyliśmy do samochodu Stilesa. Zaprosiłam go do siebie do domu. 
- Noc filmowa!
Poprosiłam Stilesa, żeby wybrał jakiś film i udałam się do swojego pokoju. Musiałam się nieco odświeżyć. Omal nie umarłam na zawał, kiedy otwarłam drzwi pokoju, a na moim łóżku leżał Derek. Chłopak posłał mi badawcze spojrzenie.
- Co ty tu robisz?
- Chciałem ci przypomnieć, że za niedługo jest pełnia.
- Nie mogłeś tego zrobić przez SMS-a? W ogóle to złaź z mojego łóżka!
- Mogłem, ale wolałem ci to powiedzieć.
Przewróciłam oczami, a Derek podniósł się z łóżka.
- Wygodne. - Stwierdził.
- Czemu nas śledzisz?
- Nie śledzę was. Po prostu nadzoruję swoją betę.
- Czyli mnie śledzisz.
-Nazywaj to, jak chcesz.
- Nie masz innych zajęć?
- Ellie idziesz? - Z dołu rozległ się krzyk Stilesa.
- Macie randkę? - Derek zmierzył mnie wzrokiem.
- Nie!
- No dobra... Nie będę przeszkadzał. -
Derek zbliżył się do mojego okna i wyskoczył przez nie.
- To nie jest randka! -
W sumie to, czemu się mu tłumaczę? Postanowiłam, że nie powiem Stilesowi o wizycie Dereka, ponieważ to mogłoby zepsuć miłą atmosferę między nami. Gdy byłam już przebrana, zeszłam na dół do chłopaka i wspólnie oglądaliśmy jakąś komedię. Świetnie się bawiłam ze Stilesem. Płakałam ze śmiechu, kiedy chłopak naśladował aktorów grających w filmie. Zabawę przerwał nam telefon Scotta. Mój towarzysz niechętnie odebrał telefon i zamarł.
- Co się stało?
- Jackson uciekł...
Czym prędzej udaliśmy się do lasu, gdzie znajdowała się furgonetka. Drzwi samochodu były otwarte na oścież, a po Jacksonie nie było ani śladu.
- Muszę powiedzieć mojemu ojcu. - Ciszę przerwała Allison.
Scott spuścił głowę.
- On może kogoś zabić.
- Zgoda. Powiedz mu.
- Scott, ja też muszę powiedzieć mojemu ojcu. - Odezwał się Stiles.
- A ja Derekowi. - Wydałam z siebie ciche westchnięcie.
- To moja wina. - Scott był załamany.
- Nie, ale musimy komuś powiedzieć. Jesteśmy tylko grupą nastolatków. Nie poradzimy sobie. - Powiedziała Allison.
- Kłóciłabym się... aż tacy zwykli nie jesteśmy.
Allison posłała mi gniewne spojrzenie.
- Allison ma rację. - Stwierdził Scott.
- Jak zmusisz ojca, żeby nam uwierzył. - Dziewczyna zwróciła się do Stilesa.
- Nie wiem.
- Pójdę pogadać z Lidią, a wy jedźcie na posterunek policji. - Allison wsiadła do swojego samochodu.
Ulżyło mi trochę, że dziewczyna wzięła na siebie rozmowę z moją siostrą. Razem ze Scottem i Stilesem udaliśmy się do szeryfa Stilinskiego. Kiedy weszliśmy na komisariat, wiele ciekawskich spojrzeń skierowało się w naszą stronę.
- Coś jest nie tak. - Zwróciłam się to przyjaciół.
Scott zmarszczył czoło, a Stiles podszedł do mężczyzny w recepcji.
- Możesz nas wpuścić? Muszę się zobaczyć z tatą.
Mężczyzna nacisnął jakiś guzik i usłyszeliśmy dźwięk sygnalizujący otwarcie drzwi. Przełknęłam głośno ślinę i ruszyłam za chłopakami. Cała nasza trójka stanęła w bezruchu, kiedy dostrzegliśmy w pomieszczeniu Jacksona i jego ojca. Chłopak posłał nam irytujący uśmieszek.
- Ellie, Scott i Stiles. Idealne wyczucie czasu. - Zwrócił się do nas Szeryf.
Ukryłam głowę w dłoniach. No to wpadliśmy...
- Znacie ojca Jacksona? Pana Davida Whittemore'a? Szanownego....?
- To znaczy prawnika. - Sprostował Jackson.  

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro