4
"-Czyli jednak...?- Rapi uniósł jedna brew do góry. Cholera! Cholera! Cholera! Biłam się z myślami jak wyjść z tej sytuacji...''
O cholerka...
-Mógłbyś powiedzieć to tak abym ja też zrozumiała? - odezwałam się po angielsku co, sądząc po ich minach, ich zmyliło.
-Co?To ty nie zrozumiałaś? - zapytał nie dowierzając. - Nic a nic?
-Gdyby tak było to bym chyba nie pytała, tak? - oparłam rękę na biodro, przekładając ciężar na jedną nogę.
-To czemu zrobiłaś takie oczy?- zaprezentował moją mimikę twarzy sprzed chwili. Ej! To na pewno tak nie wyglądało!
-A widziałeś jego uśmiech? - wymówka na poczekaniu zawsze dobra.
-No też fakt..-mruknął po chwili namysłu.-Czyli nie wiesz co powiedział?
Kiwnęłam przecząco głową. A Rapi lekko się uśmiechnął.
-Chłopcy ona nie rozumie...a ty Suga - wskazał na morderce lodów- masz szczęście.-Pogroził mu lekko palcem. Inni parsknęli śmiechem na postawę ''tłumacza''. Sama nie mogłam powstrzymać zakradającego się uśmiechu na moją twarz.
-A co on powiedział? Bo wyglądacie jak syn z ojcem...-Mruknęłam do blondyna na co ten gwałtownie się do mnie odwrócił. Rozszerzył oczy nie wiedząc co powiedzieć.
-Emm...Mówił...Ten...-podrapał się nerwowo po karku.
-Nie Panie Tłumaczu, absolutnie nie widać jak Pan próbuje coś wymyślić na poczekaniu...-wyrzuciłam ręce w powietrze. Jego uszy były koloru czerwonego. Eh... no dobra ciągnąć dalej tą szopkę? Szczerze? Nie chce mi się ciągle mówić po angielsku i czekać aż on im to przetłumaczy. Dobra! Koniec! Przestawiamy się na koreański!
-Nie wyglądam jak wiewiórka...i nie Suga, nie możesz zobaczyć jakie są w dotyku.- Machnęłam na nich ręką. Oni spojrzeli po sobie lekko zdezorientowani.
-Jakim cudem umiesz biegle koreański?!- krzyknął z niedowierzeniem Jin. Teraz to moje oczy są takie jak ich. Nie mam zamiaru im tłumaczyć/
-Nieważne...
-Ej, tak w ogóle jak masz na imię? - zapytał ten z lekko podłużną twarzą.
-Natalia. - Powiedziałam pewnie i szybko dodałam widząc jak chcą coś powiedzieć.- Nie musicie próbować tego wymówić.
-To jak mamy cię nazywać? - odezwał się ten sam.
-Nie wiem, możecie na mnie mówić jak to dzieci od sąsiadki '' Nana'' - Tak to będzie dla nich o wiele łatwiejsze.
-Nana~! - momentalnie usłyszałam krzyki z ich strony. Boże...
-Dobra mogę iść? Tak? O to super. Pa! - Krzyknęłam na odchodne i już zmierzałam w stronę drzwi.
-Nie chcesz tego. - powiedział pewny siebie Suga.
-A to niby czemu? Znam całe moje miasto.-mruknęłam niezadowolona z jego zachowania.
-A Seul też znasz? Bo nie wydaje mi się.
-Oczywiście że ta....CO?! - Odwróciłam się zszokowana. - Coś ty powiedział?!
-To nie oczywiste? Jesteśmy w Korei...-Mruknął obojętnie wzruszając ramionami.
-Dobra koniec żartów. Ja idę. - Machnęłam ręką i otworzyłam drzwi. Momentalnie je zamknęłam. Mieli racje...Jesteśmy w Korei. - Ouh...-Tylko to wydobyłam z siebie będąc w nie małym szoku.
-Mówiłem. - Uśmiechnął się zwycięsko. Mój wzrok powędrował na jego osobę. Zmarszczyłam brwi.
-Wy mnie serio porwaliście?!- Krzyknęłam po chwili ciszy. Oni jakby gdyby nic przytaknęli i Rapi do mnie podszedł.
-Chodź pokaże ci dorm. - Jego ręka usadowiła się na końcu pleców. Chłopak pokazywał mi po kolei pokoje i inne duperele ale nie słuchałam go zbytnio. Dalej nie docierało do mnie w jakim miejscu się znajduję i że zostałam porwana.
-Słuchasz mnie ?- Zapytał lekko urażony blondyn.
-Ee.. tak, jasne.- spojrzałam na niego.-Dobra nie i nie mam zamiaru dopóki nie wrócę do domu.
-Ale ty jesteś w domu!- Bronił się.- Zaraz Jin zrobi obiad i zobaczysz jak tu fajnie! - Szeroki uśmiech malował się na jego ustach.
-Ja chce do MOJEGO domu do POLSKI.-Specjalnie podkreślałam dane słowa.
-Ej ale czy to nie znaczy, że jak wrócisz tam to nie będziesz mogła mnie słuchać ?- Zapytał zdezorientowany.
-Czyż to nie magiczne ? - Posłałam mu sztuczny uśmiech. Otworzył usta w niedowierzeniu. -Chce wracać.-Powiedziałam stanowczo. On jedynie się zaśmiał i odszedł kręcąc przecząco głową. Ugh co za ludzie! Tupnęłam nogą jak małe dziecko i weszłam do pokoju, w którym się obudziłam. Czyli niby mam tu zostać? Cholera...Huh? A gdzie moje rzeczy? Szybko wybiegłam z pokoju gdzie ich nie było.
-Ej!Ejejejej!- Wrzeszczałam jak najęta aż nie natrafiłam na tego z pełnymi ustami. Kurcze nie przedstawili mi się.
-Stało się coś? obiad będzie dopiero za pół godziny. - Powiedział z miłym uśmiechem i wrócił do smarowania czymś kurczaka.
-Po pierwsze jak masz na imię? -Podniosłam brew.
-Jin. Mów mi Jin. No tak nie przedstawiliśmy się...Reszta chłopców zrobi to przy obiedzie, dobrze?-zapytał łagodnie. O mój Boże jaki on miły...nie wygląda mi na porywaczy.
-Ah..Dobrze. Ale nie o to głównie mi chodziło. Gdzie są moje rzeczy? - podałam mu mój cel podróży a ten spojrzał na mnie dziwnie.
-No w pokoju masz przecież garderobę a w łazience masz własną półkę z kosmetykami i płynami. Oh.. no tak. Różne urządzenia takie jak prostownica czy coś są w twoim pokoju. Chyba pierwsza szuflada w po prawej na samym dole w garderobie. - Wytłumaczył mi a teraz to ja spojrzałam na niego dziwnie.
-Nie mówię o tych rzeczach. Chce wiedzieć gdzie jest to co miałam sobie przy porwaniu mnie...-Założyłam ręce na biodra.
-Ah te! - uśmiechnął się promiennie.- Zapewne V gdzieś je schował. - włożył kurczaka do piekarnika.
-V?
-Noo ten co go ugryzłaś.-Uśmiech nie znikał mu z twarzy. Sama zrobiłam to co on na wspomnienie próby ucieczki.
-Gdzie go znajdę?
-W jego pokoju lub wygłupia się w ogrodzie z Jimin'em i Kookiem. - Przytaknęłam głową, mimo że ich nie znałam. Pierwsze co zrobiłam to poszłam do ogrodu. Tak go prędzej znalazłam niż jego pokój. Wyszłam przez szklane drzwi. Tak, te w które uderzyłam...Zobaczyłam basen a obok niego bawili się oni.
-Hej!-krzyknęłam tak aby zaprzestali swojej zabawy i spojrzeli na mnie.
-Hej! Bawisz się z nami?- zaproponował, który oberwał z główki. Poruszał nieznacznie brwiami na co głośno prychnęłam.
-Gdzie moje rzeczy,V?-Spojrzałam na niego wyczekująco.
-Jak to gdzie w pokoju.-uśmiechnął się głupkowato.
-Wiesz, że nie o tym mówię!
-Dobra-Podniósł ręce w geście obronnym.-Schowałem.-Znów jego prostokątny uśmiech.
-Tyle wiem! Gdzie je dałeś?!-Już nie wytrzymywałam nerwowo.
-Powiem ci jedno.-Przybliżył się niebezpiecznie. Objął rękoma moją talie, przysunął twarz i szepnął na ucho-Tam gdzie teraz jest na pewno wolne a kobiety najdłużej tam siedzą.-Przez mój kręgosłup przeszedł dreszcz. Odepchnęłam go moimi małymi dłońmi i weszłam do domu.
-Jin gdzie łazienka?!-usłyszałam jego tłuczenie się talerzami a po chwili odpowiedź.
-Na górze ostatnie drzwi! Ale mu...-Pędem pobiegłam po schodach nie słuchając dalej co ma do powiedzenia brunet. Są! Podskoczyłam uradowana i wparowałam do pomieszczenia. Kurcze co tu tak...
-O Matko Boska!-Krzyknął blondyn zakrywając się ręcznikiem.- Aa to tylko ty...-mruknął machając lekceważąco dłonią.
-V mówił, że jest wolne! - Zaczęłam się tłumaczyć.- Zaraz...jak to ''tylko ty'' ? - moje palce zawisły w powietrzu robiąc cudzysłów.
-Myślałem, że to któryś z tych baranów.-Jak oni się kochają...
-Mniejsza z tym...widziałeś moje rzeczy?-Huh? Każdy od nich ma ABS?
-Nie wiem. V kazał nie szukać.
-Oh..no dobra.- Powiedziałam i ignorując nagiego chłopaka rozpoczęłam poszukiwania. Mam! Czemu akurat za kiblem? Jak go dorwę... Szybko zgarnęłam torebkę i wybiegłam z łazienki. Wskoczyłam na łóżko i dogrzebałam się mojego telefonu. Włączyłam i ... Jak to brak karty?! Spojrzałam z niedowierzeniem. Sprawidziłam pod klapką. Ta cholera wyjęła mi kartę! Zabije go...Nagle naszła mnie myśl. Co jak Kuba mnie znajdzie? Już raz tak zniknęłam...Nie pomogło mi to a raczej pogorszyło sytuacje...
-Cholera-mruknęłam. Ręce zaczęły się trząść. Rozejrzałam się po pokoju. Jest okno ale bez balkonu. Poradzę sobie. Drżącą dłonią wygrzebałam paczkę papierosów. Podeszłam po okna z jednym po czym je otworzyłam. Przełożyłam tylko jedną nogę na zewnątrz i usadowiłam się na framudze. Odpaliłam papierosa i zaciągnęłam się przyjemnie dymem. Z każdym kolejnym ''buchem'' czułam jak moje problemy dotyczące Kuby unoszą się do góry wraz z dymem i znikają. Został mi już tylko kawałek kiedy drzwi do mojego pokoju się otworzyły.
-Obiad ju...O kurwa! Nie skacz! Aż tak ci źle?! Zobaczysz będzie fajnie! To nie jest jedyne wyjście! Możesz mi wszystko powiedzieć!-Machał rękoma na wszystkie strony powoli podchodząc. Nie znam jego imienia ani pseudonimu ale wiem ze ma podłużną twarz. Postanowiłam go trochę nastraszyć.
-Ja już nie wytrzymuję! Muszę to zrobić. Nikt nie będzie mnie opłakiwał. Jak myślisz umrę od razu czy w karetce? Hmm..
-Nie! Nie rób tego poczekaj chwile i się zastanów!- jego przerażona mina dawała mi znak, że mi uwierzył.
-Eh.. masz racje tylko spale i skoczę-Puściłam mu oczko i pokazałam na papierosa, którego nie było wtedy widać. Mocno się zaciągnęłam po czym zaśmiałam się głośno. Chłopak wyglądał jakby miał za chwile zemdleć. Osunął się po ścianie i chwycił za serce.
-Jezuu ty nas doprowadzisz prosto do psychiatryka.-Mruknął patrząc na mnie. Podszedł i wyr'a zucił trutkę z mojej ręki. -Nie pal bo nie urośniesz.-Poczochrał moje włosy.
-Hej! Wypraszam sobie! -Nadymałam policzki, które on chciał dźgnąć tak abym wypuściła powietrze. Jego palce były coraz bliżej aż w końcu przycisnął je do mojej skóry. Na moją reakcje nie było dane mu długo czekać. Oplułam go soczyście po czym zeskoczyłam i podbiegłam do drzwi. Zatrzymałam się w progu.
-Lama! Krzyknęłam wystawiając język i naciągając skórę pod okiem. Zaczął mnie gonić.
-Jak cie złapie to...-Nie było dane mu dokończyć ponieważ trafiły go drzwi. Traf chciał, że akurat Rapi wychodził z pokoju i z rozmachem je otworzył. Moja ofiara padła na ziemię jak długa. Po krótkiej chwili Rapi pomógł mu wstać a ten niemalże od razu zaczął mnie gonić. Zeskoczyłam ze schodów i pobiegłam za zapachem obiadu. Z piskiem i śmiechem wleciałam do jadalni i schowałam się za plecami przechodzącego akurat Jin'a. Zauważyłam że już wszyscy są i przyglądają się nam dziwnie. Zaśmiałam się głośno kiedy to rozwścieczony chłopak.
- Gdzie ty...Tu! Chodź tu!
-A co chcesz się bić?!
-Czemu nie! - mimo że nie widziałam jego twarzy czułam, że się szeroko usmiecha.
-Dobra!-Wyskoczyłam zza pleców chłopaka i popatrzyłam wyzywająco na czarnowłosego.
-Ej uspokójcie się i siadajcie! -Mruknął mruknął rozbawiony Jin i chwycił mnie delikatnie za palec.
-Ah laska masz szczęście, że mnie trzymają! -Krzyknęłam.
-Co?! Że niby gdzie ? -pokazałam mu na palca a ten wybuchnął śmiechem jak reszta.
-Błagam was siadajcie bo ostygnie. Po obiedzie się powygłupiacie. - Powiedział brunet nadal się śmiejąc. Może nie będzie tu tak źle? Może mieli racje i przekonam się do nich? Nie wiem jeszcze zobaczę ale jestem pewna, że jak na razie nie dam im żyć. Z uśmiechem zjadłam posiłek Jina'a planując jaki kawał im zrobię. Już mam...
^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^
1647 słów!! Mam nadzieje że rozdział się podoba. Nie miałam na niego zbytnio pomysłu ale wiem co będzie w następnym rozdziale. Również mam plany w przyszłości wplątać w akcje inne boysbandy. Jaka waszym zdaniem jest grupa dziewczęca? Bardzo ważne :D Dzięki za uwagę i proszę chociaż o gwiazdki! :D Paa~! Do nastepnego!! :3
Łapcie Hobiego!
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro