Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

4

"-Czyli jednak...?- Rapi uniósł jedna brew do góry. Cholera! Cholera! Cholera! Biłam się z myślami jak wyjść z tej sytuacji...''


O cholerka...

-Mógłbyś powiedzieć to tak abym ja też zrozumiała? - odezwałam się po angielsku co, sądząc po ich minach, ich zmyliło.

-Co?To ty nie zrozumiałaś? - zapytał nie dowierzając. - Nic a nic?

-Gdyby tak było to bym chyba nie pytała, tak? - oparłam rękę na biodro, przekładając ciężar na jedną nogę.

-To czemu zrobiłaś takie oczy?- zaprezentował moją mimikę twarzy sprzed chwili. Ej! To na pewno tak nie wyglądało!

-A widziałeś jego uśmiech? - wymówka na poczekaniu zawsze dobra.

-No też fakt..-mruknął po chwili namysłu.-Czyli nie wiesz co powiedział?

Kiwnęłam przecząco głową. A Rapi lekko się uśmiechnął.

-Chłopcy ona nie rozumie...a ty Suga - wskazał na morderce lodów- masz szczęście.-Pogroził mu lekko palcem. Inni parsknęli śmiechem na postawę ''tłumacza''. Sama nie mogłam powstrzymać zakradającego się uśmiechu na moją twarz.

-A co on powiedział? Bo wyglądacie jak syn z ojcem...-Mruknęłam do blondyna na co ten gwałtownie się do mnie odwrócił. Rozszerzył oczy nie wiedząc co powiedzieć.

-Emm...Mówił...Ten...-podrapał się nerwowo po karku.

-Nie Panie Tłumaczu, absolutnie nie widać jak Pan próbuje coś wymyślić na poczekaniu...-wyrzuciłam ręce w powietrze. Jego uszy były koloru czerwonego. Eh... no dobra ciągnąć dalej tą szopkę? Szczerze? Nie chce mi się ciągle mówić po angielsku i czekać aż on im to przetłumaczy. Dobra! Koniec! Przestawiamy się na koreański!

-Nie wyglądam jak wiewiórka...i nie Suga, nie możesz zobaczyć jakie są w dotyku.- Machnęłam na nich ręką. Oni spojrzeli po sobie lekko zdezorientowani.

-Jakim cudem umiesz biegle koreański?!- krzyknął z niedowierzeniem Jin. Teraz to moje oczy są takie jak ich. Nie mam zamiaru im tłumaczyć/

-Nieważne...

-Ej, tak w ogóle jak masz na imię? - zapytał ten z lekko podłużną twarzą.

-Natalia. - Powiedziałam pewnie i szybko dodałam widząc jak chcą coś powiedzieć.- Nie musicie próbować tego wymówić.

-To jak mamy cię nazywać? - odezwał się ten sam.

-Nie wiem, możecie na mnie mówić jak to dzieci od sąsiadki '' Nana'' - Tak to będzie dla nich o wiele łatwiejsze.

-Nana~! - momentalnie usłyszałam krzyki z ich strony. Boże...

-Dobra mogę iść? Tak? O to super. Pa! - Krzyknęłam na odchodne i już zmierzałam w stronę drzwi.

-Nie chcesz tego. - powiedział pewny siebie Suga.

-A to niby czemu? Znam całe moje miasto.-mruknęłam niezadowolona z jego zachowania.

-A Seul też znasz? Bo nie wydaje mi się.

-Oczywiście że ta....CO?! - Odwróciłam się zszokowana. - Coś ty powiedział?!

-To nie oczywiste? Jesteśmy w Korei...-Mruknął obojętnie wzruszając ramionami.

-Dobra koniec żartów. Ja idę. - Machnęłam ręką i otworzyłam drzwi. Momentalnie je zamknęłam. Mieli racje...Jesteśmy w Korei. - Ouh...-Tylko to wydobyłam z siebie będąc w nie małym szoku.

-Mówiłem. - Uśmiechnął się zwycięsko. Mój wzrok powędrował na jego osobę. Zmarszczyłam brwi.

-Wy mnie serio porwaliście?!- Krzyknęłam po chwili ciszy. Oni jakby gdyby nic przytaknęli i Rapi do mnie podszedł.

-Chodź pokaże ci dorm. - Jego ręka usadowiła się na końcu pleców. Chłopak pokazywał mi po kolei pokoje i inne duperele ale nie słuchałam go zbytnio. Dalej nie docierało do mnie w jakim miejscu się znajduję i że zostałam porwana.

-Słuchasz mnie ?- Zapytał lekko urażony blondyn.

-Ee.. tak, jasne.- spojrzałam na niego.-Dobra nie i nie mam zamiaru dopóki nie wrócę do domu.

-Ale ty jesteś w domu!- Bronił się.- Zaraz Jin zrobi obiad i zobaczysz jak tu fajnie! - Szeroki uśmiech malował się na jego ustach.

-Ja chce do MOJEGO domu do POLSKI.-Specjalnie podkreślałam dane słowa.

-Ej ale czy to nie znaczy, że jak wrócisz tam to nie będziesz mogła mnie słuchać ?- Zapytał zdezorientowany.

-Czyż to nie magiczne ? - Posłałam mu sztuczny uśmiech. Otworzył usta w niedowierzeniu. -Chce wracać.-Powiedziałam stanowczo. On jedynie się zaśmiał i odszedł kręcąc przecząco głową. Ugh co za ludzie! Tupnęłam nogą jak małe dziecko i weszłam do pokoju, w którym się obudziłam. Czyli niby mam tu zostać? Cholera...Huh? A gdzie moje rzeczy? Szybko wybiegłam z pokoju gdzie ich nie było.

-Ej!Ejejejej!- Wrzeszczałam jak najęta aż nie natrafiłam na tego z pełnymi ustami. Kurcze nie przedstawili mi się.

-Stało się coś? obiad będzie dopiero za pół godziny. - Powiedział z miłym uśmiechem i wrócił do smarowania czymś kurczaka.

-Po pierwsze jak masz na imię? -Podniosłam brew.

-Jin. Mów mi Jin. No tak nie przedstawiliśmy się...Reszta chłopców zrobi to przy obiedzie, dobrze?-zapytał łagodnie. O mój Boże jaki on miły...nie wygląda mi na porywaczy.

-Ah..Dobrze. Ale nie o to głównie mi chodziło. Gdzie są moje rzeczy? - podałam mu mój cel podróży a ten spojrzał na mnie dziwnie.

-No w pokoju masz przecież garderobę a w łazience masz własną półkę z kosmetykami i płynami. Oh.. no tak. Różne urządzenia takie jak prostownica czy coś są w twoim pokoju. Chyba pierwsza szuflada w po prawej na samym dole w garderobie. - Wytłumaczył mi a teraz to ja spojrzałam na niego dziwnie.

-Nie mówię o tych rzeczach. Chce wiedzieć gdzie jest to co miałam sobie przy porwaniu mnie...-Założyłam ręce na biodra.

-Ah te! - uśmiechnął się promiennie.- Zapewne V gdzieś je schował. - włożył kurczaka do piekarnika.

-V?

-Noo ten co go ugryzłaś.-Uśmiech nie znikał mu z twarzy. Sama zrobiłam to co on na wspomnienie próby ucieczki.

-Gdzie go znajdę?

-W jego pokoju lub wygłupia się w ogrodzie z Jimin'em i Kookiem. - Przytaknęłam głową, mimo że ich nie znałam. Pierwsze co zrobiłam to poszłam do ogrodu. Tak go prędzej znalazłam niż jego pokój. Wyszłam przez szklane drzwi. Tak, te w które uderzyłam...Zobaczyłam basen a obok niego bawili się oni.

-Hej!-krzyknęłam tak aby zaprzestali swojej zabawy i spojrzeli na mnie.

-Hej! Bawisz się z nami?- zaproponował, który oberwał z główki. Poruszał nieznacznie brwiami na co głośno prychnęłam.

-Gdzie moje rzeczy,V?-Spojrzałam na niego wyczekująco.

-Jak to gdzie w pokoju.-uśmiechnął się głupkowato.

-Wiesz, że nie o tym mówię!

-Dobra-Podniósł ręce w geście obronnym.-Schowałem.-Znów jego prostokątny uśmiech.

-Tyle wiem! Gdzie je dałeś?!-Już nie wytrzymywałam nerwowo.

-Powiem ci jedno.-Przybliżył się niebezpiecznie. Objął rękoma moją talie, przysunął twarz i szepnął na ucho-Tam gdzie teraz jest na pewno wolne a kobiety najdłużej tam siedzą.-Przez mój kręgosłup przeszedł dreszcz. Odepchnęłam go moimi małymi dłońmi i weszłam do domu.

-Jin gdzie łazienka?!-usłyszałam jego tłuczenie się talerzami a po chwili odpowiedź.

-Na górze ostatnie drzwi! Ale mu...-Pędem pobiegłam po schodach nie słuchając dalej co ma do powiedzenia brunet. Są! Podskoczyłam uradowana i wparowałam do pomieszczenia. Kurcze co tu tak...

-O Matko Boska!-Krzyknął blondyn zakrywając się ręcznikiem.- Aa to tylko ty...-mruknął machając lekceważąco dłonią.

-V mówił, że jest wolne! - Zaczęłam się tłumaczyć.- Zaraz...jak to ''tylko ty'' ? - moje palce zawisły w powietrzu robiąc cudzysłów.

-Myślałem, że to któryś z tych baranów.-Jak oni się kochają...

-Mniejsza z tym...widziałeś moje rzeczy?-Huh? Każdy od nich ma ABS?

-Nie wiem. V kazał nie szukać.

-Oh..no dobra.- Powiedziałam i ignorując nagiego chłopaka rozpoczęłam poszukiwania. Mam! Czemu akurat za kiblem? Jak go dorwę... Szybko zgarnęłam torebkę i wybiegłam z łazienki. Wskoczyłam na łóżko i dogrzebałam się mojego telefonu. Włączyłam i ... Jak to brak karty?! Spojrzałam z niedowierzeniem. Sprawidziłam pod klapką. Ta cholera wyjęła mi kartę! Zabije go...Nagle naszła mnie myśl. Co jak Kuba mnie znajdzie? Już raz tak zniknęłam...Nie pomogło mi to a raczej pogorszyło sytuacje...

-Cholera-mruknęłam. Ręce zaczęły się trząść. Rozejrzałam się po pokoju. Jest okno ale bez balkonu. Poradzę sobie. Drżącą dłonią wygrzebałam paczkę papierosów. Podeszłam po okna z jednym po czym je otworzyłam. Przełożyłam tylko jedną nogę na zewnątrz i usadowiłam się na framudze. Odpaliłam papierosa i zaciągnęłam się przyjemnie dymem. Z każdym kolejnym ''buchem'' czułam jak moje problemy dotyczące Kuby unoszą się do góry wraz z dymem i znikają. Został mi już tylko kawałek kiedy drzwi do mojego pokoju się otworzyły.

-Obiad ju...O kurwa! Nie skacz! Aż tak ci źle?! Zobaczysz będzie fajnie! To nie jest jedyne wyjście! Możesz mi wszystko powiedzieć!-Machał rękoma na wszystkie strony powoli podchodząc. Nie znam jego imienia ani pseudonimu ale wiem ze ma podłużną twarz. Postanowiłam go trochę nastraszyć.

-Ja już nie wytrzymuję! Muszę to zrobić. Nikt nie będzie mnie opłakiwał. Jak myślisz umrę od razu czy w karetce? Hmm..

-Nie! Nie rób tego poczekaj chwile i się zastanów!- jego przerażona mina dawała mi znak, że mi uwierzył.

-Eh.. masz racje tylko spale i skoczę-Puściłam mu oczko i pokazałam na papierosa, którego nie było wtedy widać. Mocno się zaciągnęłam po czym zaśmiałam się głośno. Chłopak wyglądał jakby miał za chwile zemdleć. Osunął się po ścianie i chwycił za serce.

-Jezuu ty nas doprowadzisz prosto do psychiatryka.-Mruknął patrząc na mnie. Podszedł i wyr'a zucił trutkę z mojej ręki. -Nie pal bo nie urośniesz.-Poczochrał moje włosy.

-Hej! Wypraszam sobie! -Nadymałam policzki, które on chciał dźgnąć tak abym wypuściła powietrze. Jego palce były coraz bliżej aż w końcu przycisnął je do mojej skóry. Na moją reakcje nie było dane mu długo czekać. Oplułam go soczyście po czym zeskoczyłam i podbiegłam do drzwi. Zatrzymałam się w progu.

-Lama! Krzyknęłam wystawiając język i naciągając skórę pod okiem. Zaczął mnie gonić.

-Jak cie złapie to...-Nie było dane mu dokończyć ponieważ trafiły go drzwi. Traf chciał, że akurat Rapi wychodził z pokoju i z rozmachem je otworzył. Moja ofiara padła na ziemię jak długa. Po krótkiej chwili Rapi pomógł mu wstać a ten niemalże od razu zaczął mnie gonić. Zeskoczyłam ze schodów i pobiegłam za zapachem obiadu. Z piskiem i śmiechem wleciałam do jadalni i schowałam się za plecami przechodzącego akurat Jin'a. Zauważyłam że już wszyscy są i przyglądają się nam dziwnie. Zaśmiałam się głośno kiedy to rozwścieczony chłopak.

- Gdzie ty...Tu! Chodź tu!

-A co chcesz się bić?!

-Czemu nie! - mimo że nie widziałam jego twarzy czułam, że się szeroko usmiecha.

-Dobra!-Wyskoczyłam zza pleców chłopaka i popatrzyłam wyzywająco na czarnowłosego.

-Ej uspokójcie się i siadajcie! -Mruknął mruknął rozbawiony Jin i chwycił mnie delikatnie za palec.

-Ah laska masz szczęście, że mnie trzymają! -Krzyknęłam.

-Co?! Że niby gdzie ? -pokazałam mu na palca a ten wybuchnął śmiechem jak reszta.

-Błagam was siadajcie bo ostygnie. Po obiedzie się powygłupiacie. - Powiedział brunet nadal się śmiejąc. Może nie będzie tu tak źle? Może mieli racje i przekonam się do nich? Nie wiem jeszcze zobaczę ale jestem pewna, że jak na razie nie dam im żyć. Z uśmiechem zjadłam posiłek Jina'a planując jaki kawał im zrobię. Już mam...


^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^

1647 słów!! Mam nadzieje że rozdział się podoba. Nie miałam na niego zbytnio pomysłu ale wiem co będzie w następnym rozdziale. Również mam plany w przyszłości wplątać w akcje inne boysbandy. Jaka waszym zdaniem jest grupa dziewczęca? Bardzo ważne :D Dzięki za uwagę i proszę chociaż o gwiazdki! :D Paa~! Do nastepnego!! :3

Łapcie Hobiego!

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro