Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

22


,,Odrzuciłam od siebie te myśli. Był pijany gadał głupoty, a utwierdza mnie to, że wczoraj cały dzień mnie mijał. Z łóżka poszłam prosto do kuchni. Ciągle myśli przewijały się w okół zaproszenia od BigBang'u, pocałunku Jungkook'a i pijackim wyzwaniu Jin'a. Z całego zamyślenia wpadłam na kogoś. Podniosłam głowę i zamarłam. Nie wiedziałam co powiedzieć.

- Jungkook...- to jedyne słowa jakie udało mi się wypowiedzieć.''


Dwa dni. Dwa jebane dni myślałam, głowiłam się jak zareaguję w takiej sytuacji! Miałam plan idealny, a teraz poszedł się jebać.

- Hej... - mruknął patrząc na mnie zaspanymi oczami. Nie mogłam od niego oderwać wzroku. Widocznie nie dotarło do niego z kim się zderzył bo dopiero teraz jego oczy się powiększyły.

- Emm... ładny poranek, prawda? - wypaliłam bezmyślnie. Co ty dziewczyno wyprawiasz?!

- Tak, bardzo - mruknął i wyminął mnie. Stałam tam jak słup soli. Nie mogłam się ruszyć. Buzie miałam otwartą, a  oczy rozszerzone jak spodki do filiżanek. Nie pamięta tego, co zdarzyło się tamtej nocy? Niemożliwe, to ja nie powinnam pamiętać. Po paru minutach, które zajęły mi dojście do siebie powędrowałam do salonu. Siedziałam tam i czekałam na innych. Szczerze to nie chciało mi się robić śniadania. Czułam się jakby nagle wszystkie siły ze mnie wyparowały i odeszły z chłopakiem. 

Z pewnością to uczucie nie należy do moich ulubionych. 

Siedziałam w salonie ale myślami byłam kompletnie gdzie indziej. Nie mogę nawet określić sowich myśli, ponieważ są tak nieuporządkowane, że nie jestem w stanie ich ogarnąć. Nagle przed oczami pojawiła się pustka. W jednej sekundzie każda z myśli, każda z osobna mnie opuściła zostawiając po sobie czystą kartkę papieru. Nie wiedziałam co się dzieje. To było jakby więzienie w myślach i nie mogłaś się z tego wydostać. 

Nie wiem ile tak siedziałam bo straciłam kompletnie rachubę czasu. W jednej chwili, która zatrzymała na chwilę moje serce poczułam dotyk na szyi. Wielkie ręce trzymały mnie za szyje i zaciskały się powoli. Serce ponownie zaczęło bić ale teraz z przyśpieszeniem przekraczającym normę.  Byłam kompletnie zdezorientowana. Nagle przed oczami obraz, który dotychczas był biały, pusty jak kartka papieru, teraz widziałam uliczkę. 

Było ciemno, księżyc chował się za ciemnymi, deszczowymi chmurami. Wilgotne, śmierdzące powietrze unosiło się po całej uliczce. Czułam jak zimno wbija swoje małe szpileczki w moje nagie ramiona. Szłam dalej lekko chwiejnym krokiem. W duchu przeklinałam się za to, że zdecydowałam się tak późno wracać. Miałam wychodzić z imprezy kiedy było przed dwudziestą trzecią ale znajomi skutecznie mi to uniemożliwili. Nie wiem która była godzina, nie miałam gdzie zobaczyć. 

- Pieprzony skrót...- wybełkotałam pod nosem.

Kiedy usłyszałam za sobą jakiś szmer odwróciłam się natychmiast. Pusto. Tylko słabe światło z drugiego końca długiej uliczki padało do środka poprawiając choć trochę widoczność. Powoli odwróciłam się w stronę, w którą szłam chwilę temu. Gęsia skórka pojawiła się natychmiast. Czułam jakby ktoś obok mnie był, patrzył na mnie.

Wydaje ci się.

Postawiłam pierwszy krok, drugi, trzeci... każdy z nich był niepewny. Każdy szmer, nawet najmniejszy hałas był przepełniony czymś co mogło być niebezpieczne. W głowie latały myśli niezbyt kolorowe, każde z czarnym scenariuszem. Każdy uchwycony dźwięk czy ruch stawiał mnie do pionu. Jednak mimo tego nie mogłam przyśpieszyć. Nie umiałam tego zrobić, czułam wewnętrzną blokadę. 

Huk i trzask. Przewrócona butelka poturlała się pod moje nogi. Stanęłam jak wryta i patrzyłam na nią w osłupieniu. 

Sekundę później kroki odbijające się echem o puste ściany uliczki. Strach zablokował moje ciało tak bardzo, że nie byłam w stanie wydać z siebie jakiegokolwiek dźwięku. W duchu modliłam się aby była to moja chora wyobraźnia, lub alkohol we krwi daje się we znaki. Przełknęłam głośno ślinę, mając nadzieje, że ten ktoś lub coś się rozmyśli i odejdzie.

Nic bardziej mylnego. 

Kroki były coraz bliżej, ciężki oddech nieznajomego wywoływał ciarki na całym ciele. Poczułam mocny uścisk na ramieniu. Ruch był na tyle mocny aby skutecznie mnie odwrócić i przyprzeć do ściany. W tym momencie wszelkie blokady zostały zlikwidowane i mogłam zacząć się bronić. Próbowałam przez kilka minut odepchnąć napastnika ale ten miał zbyt dużo siły, a wypity alkohol nie pomagał. Mogłam się spodziewać co się stanie, jeśli nie chce pieniędzy ale nie dopuszczałam tego od siebie. Wgryzłam się w ucho mężczyzny kiedy ten zachłannie całował mnie po szyi. Krzyknął z bólu od razu ode  mnie odskakując. Splunęłam krwią w bok. Rzuciłam się do ucieczki ale już po paru krokach zostałam powalona na pobliskie schody ewakuacyjne. Kontakt z zimną stalą nie był przyjemny. Wręcz odwrotnie. 

Nie zdążyłam nic zrobić, a zostałam brutalnie pociągnięta w górę i ponownie przyszpilona do ściany. Z impetem uderzyłam głowa o brudną cegłę co wywołało oszołomienie. Silna, duża ręka zderzyła się z moim gorącym polikiem. Ból opanował połowę twarzy dodając zawrotów głowy. Byłam zdezorientowana. Nie wiedziałam gdzie lewo, a gdzie prawo. Napastnik wykorzystał to najszybciej jak potrafił i rozdarł moją koszulkę. Zimne powietrze uderzyło o rozgrzaną skórę wywołując niemiłe uczucie. Mimo krzyków, błagań on nie przestawał.

Byłam ledwo w stanie podnieść rękę do góry ale próbowałam walczyć. Machałam rękami na oślep, próbując choć trochę utrudnić kontakt fizyczny ze mną. 

Nie udało się. Złapał mnie gwałtownie za ramiona i wycelował w drugi policzek. Siła uderzenia posłała mnie ponownie na ewakuacyjne schody. Będąc w szoku ale i po zastrzyku adrenaliny próbowałam uciec. Kolejna próba na marne, ponieważ mężczyzna nie odpuszczając chwycił mnie za kostkę i brutalnie przeciągnął po betonie rozdzierając mi resztę ubrań i raniąc ciało. Cała skóra niemiłosiernie piekła, w niektórych miejscach czułam cieknącą krew. Mężczyzna położył mnie na schody próbując pobyć się dolnej części garderoby. Powoli opadałam coraz bardziej z sił ale dalej próbowałam. Słabe krzyki i wołania o pomoc nie przynosiły efektów. Wymachiwanie rękami także, ponieważ czułam się obnażona przed nieznajomym. Łzy w tempie ekspresowym napłynęły do oczu. 

Jego wielkie, ciepłe dłonie owijające się wokół mojej szyi i niesamowity ból w podbrzuszu.

- ...na...! Nana, przestań! Nana! - usłyszałam krzyki i poczułam jak dłonie próbują mnie uspokoić. Przerażonym wzrokiem rozejrzałam się po pomieszczeniu z początku go nie poznając. Spojrzałam na ludzi koło mnie ale każdy z nich był zamazany. Musiałam mrugnąć parę razy aby obraz się wyostrzył. 

Jin, Jimin, J-Hope, Rap Monster, Jungkook, V i Suga siedzieli w okół mnie tworząc kółko. 

- Nana, wszystko w porządku? - mruknął Jin będąc w szoku. 

- Ja cię tylko złapałem za szyję, bo chciałem cię wystraszyć... od razu zabrałem ręce ale ty zaczęłaś krzyczeć i... i szamotać się wymachiwać rękami. Krzyczałaś coś po Polsku... - szepnął przerażony Hobi. 

- Przepraszam... po prostu się zamyśliłam - posłałam im zmęczony uśmiech.

Kłamstwo.

^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^

Hej, hej! Krótki co prawda ale jest! Jestem padnięta XD Mam nadzieję, że nie przynudziłam wam tutaj :D

PROSZĘ, ZOSTAW COŚ PO SOBIE ♥

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro