Rozdział 9 - Lumakaru
Kiedy otworzyłam drzwi, te obiły się o złoty dzwoneczek, zawiadamiając bibliotekarza że ktoś przyszedł.
Jego brązowo włosa głowa wysunęła się spośród regałów.
-Oh! Też to przecież madame McRoss! Nasza droga Rita! Tak dawno cię tu nie widziałem!
Uśmiechnęłam się.
-Teraz nazywam się Azra McN... Po prostu Azra.
Lumakaru - bo tak miał na imię mężczyzna - pokiwał głową.
-Rozumiem... A więc czego chciałaś się dowiedzieć?
Lumakaru był liczem, czyli... Hmm... Jak by tu wam to prosto wytłumaczyć... Dobra. Jest sobie nekromanta (czarodziej który specjalizuje się w magii martwych - niestety, nie cieszą się oni zbyt dużym szacunkiem) i postanawia sobie stać się nieśmiertelnym. No bo czemu nie? Przeprowadza odpowiedni rytuał i umieszcza swoją duszę w jakimś pojemniku (zwanym relikwiarzem). No i nekromanta wtedy staje się takim nieśmiertelnym kościotrupem. Jednak te licze które mają bardzo dużą moc magiczną, mogą sobie stworzyć sztuczne ciało. Zazwyczaj ciało automatyczne się regeneruje. Licza można zabić tylko i wyłącznie niszcząc jego relikwiarz. Ot i cała historia.
Wracając do Lumakaru (nie, nie wiem gdzie jest jego relikwiarz), to żył od bardzo, bardzo, bardzo dawna. Pochodził z krajów na Zachodzie, z bardzo starego plemienia... Wyleciała mi teraz z głowy jego nazwa. Miał ciemno brązowe włosy, tego samego koloru oczy i opaloną skórę. Zazwyczaj nosił jakąś koszulkę z krótkim rękawem i jeansy. Ogólnie, wyglądał jak 20 latek. Nikt nigdy by się nie domyślił że ma już ponad tysiąc lat.
W każdym razie był bardzo inteligentny i posiadał ogromną wiedzę. No i chętnie się nią dzielił.
-Szukam książek o chorobach...
-Mam całą masę takich! Szukasz o czymś konkretnym?
-O chorobie która pojawia się po ukąszeniu czegoś...
Lumakaru zmarszczył brwi.
-Można jeszcze trochę konkretniej? Na przykład... Czy są jakieś charakterystyczne objawy?
-Skóra wokół ukąszenia robi się zielona...
Na twarzy licza pojawiło się przerażenie.
-Zielona skóra... Wokół ukąszenia?
Skinełam głową.
Bibliotekarz potarł czoło.
-Dawno nie spotkałem się z tą chorobą...
W moim sercu narodziła się nadzieja.
-A więc znasz tą chorobę?
-Tak...
Jednak zaraz zrodziły się wątpliwości. Jak to możliwe, że ten licz wiedział o chorobie, o której nie wiedziała sama Śmierć?
Bibliotekarz ruszył tym czasem w głąb biblioteki, więc pośpieszyłam za nim.
-Dokąd idziemy? -spytałam. Nigdy jeszcze nie byłam w tej części biblioteki.
Lumakaru nie odpowiedział tylko zatrzymał się przy jednym z regałów. Wyciągnął jedną książkę i wcisnął coś za nią.
Podłoga zatrzeszczała i się rozsunęła, ukazując kamienne schody.
-Co tam jest? -spytałam i tym razem doczekałam się odpowiedzi.
-Znajdują się tam książki napisane głównie przeze mnie. Jednak mam tam również zakazane książki o magii, różnych istotach nadnaturalnych i tak dalej.
-A więc...
-Tak. Tam znajduje się książka o tej chorobie.
Uśmiechnęłam się. Wiedziałam że jadąc do Fiou znajdę odpowiedź na dręczące mnie pytania!
- Masz szczęście że już wcześniej się z tą chorobą spotkałem. Mogę wiedzieć dlaczego się nią interesujesz?
-Moja nowa Wataha na nią zachorowała i nie wiemy jak sobie z nią poradzić.
Nowa fala bólu przeszła moje ramię i stopę.
Ugieły się pode mną kolana i nieprzytomna osunęłam się na ziemię.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Hello my friends...
Dobra, żartuje. Ja nie mam przyjaciół ಠ╭╮ಠ
Ale narzuciłam tępo... A ty JulaxD123 narzekałaś że rozdział będzie za miesiąc... Widzisz jak się myliłaś xD
Jeśli znajdziecie jakieś błędy (nieważne czy ortograficzne czy językowe - a może wogóle jakieś inne) to proszę dawać mi znać w komentarzach! Z góry dziękuję!
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro