Rozdział 3 - Na scenę wkracza As!
-Brat?! -byłam zaskoczona. To nasz demon ma brata?!
Akuma na mnie spojrzał.
-Czemu jesteś taka zdziwiona? -spytał, unosząc jedną brew.
-No bo... Jakoś tak nie przypuszczałam że masz jakiekolwiek rodzeństwo.
-W sumie... Mam dwóch starszych braci.
-Dwoch?! I to starszych... Ale ci fajnie... Ja też zawsze chciałam mieć PORZĄDNEGO starszego brata.
Akuma westchnął.
-Mogę ci jednego odstąpić... Nie! Weź sobie obydwu!
-Ejjjj... No wiesz? Sprzedajesz braci na czarnym rynku?
-Ona mi nawet za was nie płaci. Za friko dostanie. Patrz: dostanie ciebie i gratis Aone.
-Aone? -spytałam.- Tak sie nazywa twój drugi brat?
-Taa... A ten tutaj to As.
Zdusiłam śmiech.
-Kto wam te imiona wogóle wymyśla? Aone, As i Akuma. Wszystkie zaczynają się na „A".
-Żeby wyjaśnić ci skąd się biorą imiona, musiałabym ci wyjaśniać jak się rozmnażają demony. A mi się nie chce tego teraz wyjaśniać.- Akuma machnął ręką.
Toby zachichotał.
-Ktoś tu się wstyyyydzi!
-Wcale nie!
Chwila ciszy.
-Tak!
-Nie!
Znowu chwila ciszy.
-Tak.
-Nie.
-Stop! -powiedział As i klasnął dłońmi. Na twarzach chłopaków pojawiły się taśmy klejące.
Szeroko otworzyłam oczy.
-Co... WOW. Świetne to!
Starszy demon się zaśmiał.
-Prawda? To się zawsze sprawdza.
Pokiwałam gorliwie głową.
-A więc... Komu oddał mnie mój braciszek?
-Azra. -wyciągnęłam rękę a As ją uścisnął. Lekko zmarszczył brwi jakby coś sobie przypominał, ale już po chwili znów się uśmiechał.
-Więc należysz do Watachy Śmierci?
-Tak.
-Słyszałem że macie ostatnio tam sporo zamieszania.
-No trochę... Ale powoli już wszystko ogarniamy.
As pokiwał głową.
- Wiem że to tak trochę nietaktownie, ale co ci się stało w nogę? -wskazał na proteze.
-Ratowałam Akumę.
As spojrzał morderczym wzrokiem na Akumę.
-Jak mogłeś... Pozwolić... Aby ta dziewczyna... PRZEZ CIEBIE STRACIŁA NOGĘ?! -opluł sobie brodę.
Wytarł sobie ją wierzchem dłoni. Pstryknął palcami a Akumę ciasno ominęły kolczaste łańcuchy, które w miejsca gdzie się wbiły zostawiały małe ranki.
-Nic takiego... Nie zostawiłabym kompana w potrzebie... -próbowałam jakoś załagodzić sytuację.
-Ale...
-Spoko. Jest dobrze.
As zrobił naburmuszoną minę.
-Yhy...
Łańcuchy Akumy zniknęły, a ranki błyskawicznie zagoiły.
-Możemy zjeść to mięso? -spytałam, żeby zmienić temat.
Demon spojrzał na ognisko i wzruszył ramionami.
-Czemu nie?
o==[]::::::::::::::::>
Siedzieliśmy razem do późnej nocy. Jedliśmy, rozmawialiśmy, a w pewnym momencie nawet śpiewaliśmy razem. Nie wiem co nam wtedy odwaliło, ale mam nadzieję że szybko o tym zapomnę. To było jedno z najbardziej treumatycznych zdarzeń, na jakie natrafiłam w życiu.
Ogólnie, faceci się na maksa upili.
-Aaaaaazraaaa...!-przyciągając literę „a", krzyknął As.
Spojrzała na niego. Miał zaczerwienioną lekko twarz.
-Mogę cię nazywać „siostrzyczką"?
Uśmiechnęłam się. Pijani ludzie (no dobra, niekoniecznie LUDZIE) są tacy zabawni!
-Jasne.
-Słyszysz Akuma?! Mamy w końcu siostrę! I to z wyglądu młodszą od każdego z nas! A na serio ma więcej lat niż my wszyscy razem wzięci! -zaczął się śmiać.
Nie wiedziałam o co mu chodziło z tym wiekiem, ale kto zrozumie umysł pijanego?
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Hello ludki! Trochę mnie nie było a rozdział krótki wiec wnioskuję że chcecie mnie zabić. A żeby tego uniknąć, to ja spadam.
Ciao~!
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro