Rozdział 14 - Ahas
Patrzyły się na mnie. Czerwone oczy świeciły w ciemności i przyglądały się mi.
Lumakaru potrząsał mną za ramię.
-Hej, hej! Azra! Obudź się!
Podniosłam się ledwo przytomna.
-Nieeee chceeee...
-Ale... Ja... Nawet nie wiesz co od ciebie chcę!
-Nieeeeee.....
Opadłam z powrotem na poduszkę.
Nagle na moją twarz spadło coś śmierdzącego. Od razu się zerwałam.
-Fuj! Boże, co to jest?!
-Wolisz nie wiedzieć.
Zmarszczyłam nos, po czym kichnełam.
-Zdrówko, stara krówko!
Spiorunowałam mężczyznę wzrokiem.
-Spokojnie! Wiesz co? Tak sobie pomyślałem... Bo z niewiadomych mi przyczyn, mój wężołak skończył linienie wcześniej... I po krótkiej konsultacji z nim...
-Mogę go zobaczyć?
-No... Właśnie chciałem ci to powiedzieć...
Wyskoczyłam z łóżka.
-Prowadź!
-A może byś się tak najpierw przebrała i umyła? Ewentualnie zjadła śniadanie?
Prychnęłam ale chwyciłam pierwsze z brzegu ciuchy i poszłam do łazienki (poza piwnicą). Potem zjadłam szybko kanapkę.
-No to już! Jestem gotowa!
Lumakaru skinął głową i poprowadził mnie schodami na drugie piętro.
-Ej, a ty wiesz że ja nigdy nie byłam na drugim piętrze? -spytałam licza, rozglądając się wokół.
-Bo nie wpuszczam tu zazwyczaj nikogo. Mieszkamy tu tylko ja i Ahas.
-W sensie twój wężołak?
-Tak, tak. On ma na imię Ahas.
Doszliśmy do drabinki prowadzącej na strych.
-On jest aż tam?
-Tak. Tam ma taki basenik, i takie tam. Okej. No to chodźmy!
Wszedł pierwszy po drabinie i pchnął ramieniem klapę prowadzącą na strych. Szłam zaraz za nim.
Na poddaszu byli bardzo ciepło. I duszno.
-Nie wietrzysz tu czasem?
-Przecież węże są zmiennocieplne. Nie mogę ot tak sobie tu schłodzić, bo odbije się to na zdrowiu Ahasa.
Pokiwałam głową i ruszyłam dalej za bibliotekarzem.
Na samym środku strychu stał niebieski, pompowany basenik (Lumakaru powiedział że to najbardziej stabilne temperaturowo miejsce).
Z baseniku wysunęła się ręka.
-Lumakaru? -rozległ się cichy głos.
-Jestem, jestem -odpowiedział licz i dotknął dłoni wężołaka. -Masz gościa.
Drugą dłonią pokazał mi że mam podejść.
Wężołak wystawił głowę ponad basen.
Miał czarne włosy, przetykane białymi pasemkami, a oczy... Wyglądały dokładnie jak u węża. Czarna białko, jaśniejsze trochę przy wąskiej źrenicy. Na brodzie, szczęce i pod oczami miał kilkanaście czarnych łusek, ułożonych dachówkowato.
-Więc to jest kolejna pani wężołaka...
Przypatrywał mi się. Miałam wrażenie że przewierca mnie tym spojrzeniem na wylot.
-Podejdź tu bliżej, nie wstydź się.
Zrobiłam parę kroków, po czym odwróciłam zawstydzona wzrok. Ahas był całkowicie nagi!
Nagle wężołak zaczął płakać.
-Lumakaru... Znowu mnie oczy bolą... I łzawią!
-Boże, debilu! Zapominasz mrugać! Jak jesteś w formie człowieka to musisz mrugać!
Kciukami zamknął powieki Ahasa.
-Teraz otwórz oczy... Tak... Teraz zamknij... Brawo! I nie zapomnij już mrugać! Boże, z kim ja żyję...?
Uśmiechnęłam się.
-Jak można zapomnieć mrugać?
-Ano można. Ahas jest tego żywym przykładem.
-No bo węże nie muszą mrugać!
-Ale ludzie tak!
-Ale to jest takie dziwne! Takie nienaturalne!
-Sam jesteś nienaturalny.
-Ty też.
-Nieważne już. Podejdź tu bliżej Azra.
Lumakaru przesunął mi krzesło.
-Usiądź sobie i pogadajmy. Czego chciałabyś się dowiedzieć?
-No to...-miałam tyle pytań! I nagle nie wiedziałam które zadać -Jak zawiera się taki pakt z wężołakiem?
-Ech, to bułka z masłem! Po prostu jak się już spotkacie, to on cię leczy ze swojego jadu, a potem musicie się pocałować! I wszyscy będą żyć długo i szczęśliwe!
-Pocałować? Ale jak niby pocałować?
Ahas wywrócił oczami.
-No pocałować! Zademonstrować ci to?
Lumakaru się odsunął.
-Ech... Lu się wstydzi więc ci nie zaprezentuję tajemnej sztuki całowania. I powiem ci że to nie może być takie pozbawione emocji CMOK i po sprawie. To ma być pełne emocji! Namiętności!- przybrał dramatyczną pozę (nie wstawał, na szczęście cały czas siedział).
-Dobra, starczy jej tych twoich opisów. -Lumakaru przesunął się z powrotem do nas.
-Wiesz, Lu, co mnie najbardziej zastanawia?
-Nie, nie wiem. Powiesz mi co cię zastanawia?
-A owszem, powiem. Że ona jest strasznie młoda.
-No.
-Ty byłeś dużo starszy.
-No.
-Miałeś... Czej... Ile?
-Nie pamiętam.
-Ale... To było tak ważne wydarzenie! Zawarliśmy pakt! Jak możesz tego nie pamiętać! I podchodzić do tego tak obojętnie!
Przesunął się do mnie.
-Wiesz że jak pieczętowaliśmy pakt, to wyszło że Lu wcześniej się nigdy nie całował?
-Serio?
-Tak! Był beznadziejny! Nadal jest!
Zaczęłam się śmiać. Nagle coś do mnie dotarło.
-Czekaj... Wy chodzicie razem?
Ahas objął Lumakaru i się szeroko uśmiechnął (licz zrobił raczej męczeńską minę).
-Oczywiście! Pamiętasz tą wczorajszą bajkę, którą próbował cię uśpić?
-Tak.
-To jest jego historia! On jest tym szamanem! A ja tym złym! Kojarzysz zakończenie? „Po pewnych czasie nawet wykiełkowało uczucie. Byli ze sobą razem”! To takie romantyczne!
-Nie tak brzmiało zakończenie -próbował wtrącić bibliotekarz.
-Cichaj.
-Nie.
-Tak.
-Nie.
-CIIIIIICHOOOO.
-Mogę zadać kolejne pytanie?
-Później. Zmęczyłem się -powiedział wężołak i ziewnął szeroko.
Oparł głowę o krawędź basenika i siedział tak z otwartymi oczami.
-Żeby zasnąć, musisz zamknąć oczy. -westchnął Lumakaru.
-A, tak. Zapomniałem. -wężołak szybko zamknął oczy i zasnął.
Bibliotekarz podniósł się i ruszył ku drabinie na drugie piętro.
-Wiesz, nie sądziłam że ty jesteś z kimś w związku.
-Nikt nie wie o Ahasie, nikt nie wie o moim związku. Proste!
-Zastanawia mnie dlaczego Ahas miał łuski w niektórych miejscach... I takie dziwne oczy!
-Kiedy wężołak przyjmuje ludzką postać, zostają mu w większości przypadków jakieś cechy z węża. Najczęściej jest to właśnie łuska gdzieś na ciele. Zazwyczaj jest to twarz lub ramiona. Zawsze oczy pozostają takie same. I w zależności już od osobnika, zęby jadowe.
-Zęby jadowe?
-Tak. Jeśli wężołak w postaci węża jest wężem jadowitym, to w postaci człowieka będzie miał zęby jadowe. Jeśli nie jest jadowy - nie ma zębów jadowych.
-A czemu Ahas miał taki dziwny kolor włosów?
-Kolor włosów odzwierciedla kolor łuski. Na przykład, Ahas jest w postaci węża pytonem czarnym*, który ma czarną łuskę z białymi plamkami. Więc taki jest kolor włosów.
-Ej... Tak mi coś nie gra... Skoro Ahas jest niejadowity... I nie ma zębów jadowych... To jak mógł cię ukąsić?
Lumakaru chwycił mnie za ramiona.
-Wolisz tego nie wiedzieć.
-Ale... Ja chcę wiedzieć!
-Eh... Myślałem że tym tekstem cię zniechęce. Nie to nie. Musisz poznać prawdę.
Wpatrywałam się w niego w napięciu.
-Prawda jest taka, że nie mam bladego pojęcia jak to zrobił, a nie mam ochoty się go o to pytać, bo i tak mi to zwisa. Chodźmy lepiej coś zjeść!
*tu macie wygląd pytona czarnego
Takie oczy właśnie ma Ahas. A kolor włosów wzięłam od ubarwienia tego węża
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
1030 słów. To rekord w tej książce xD
W każdym razie... Poznaliśmy już partnera Lu. Wkrótce poznamy kolejnego wężołaka!
Osobiście jestem bardzo zadowolona z rozdziału. Mam nadzieję że wam też się podobał.
To do następnego!
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro